Kupuję sobie śledzie w śmietanie w sklepiku narożnym.
Sprzedawczyni: Złoty siedemdziesiąt dziewięć.
Wchodzi jej znajomy, a ja wyciągam dwa złote.
Znajomy do sprzedawczyni: Nie patrz tak na mnie.
Sprzedawczyni, do mnie: Przepraszam, czy ma pan bose stopy?
Patrzę w dół, nie -- skarpety i półbuty.
Ja: Nie.
Sprzedawczyni triumfuje.
Znajomy: Bo pan ma adidasy, a ja wziąłem klapki na taki upał!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A śledź? :-D
Śledź dobry był.
Prześlij komentarz