poniedziałek, 31 grudnia 2007

Z korespondencji

[...] nie byłam na koncercie sylwestrowym [...] i po przeczytaniu Twojej relacji nie żałuję.
Nie rozumiem. A właściwie to rozumiem -- zniechęciłem swoim opisem (a rzeczywiście, 'muzykę sylwestrową' odbieram chłodno); ale trudno mi w to uwierzyć -- żebym tak potrafił zniechęcania miłośników do tego typu koncertów?! Aż rozpatruję drugi wariant -- że nie trzeba żałować, gdy ma się zdjęcia od uczestnika...

niedziela, 30 grudnia 2007

Chochlik literowo-fizjologiczy

Ściągnąłem, wydrukowałem, przeczytałem.
"Wielka prostata podobna jest do skrzywienia."
("Drogi Cnoty Księga" (Tao Te-Ching), tłumaczył na język polski L.Z. na podstawie wydania rosyjskiego: Yan-Chin-Shun - Drewnekitaskij fiłosof Lao-Tsy i jego uczenije, Izdatielstwo Akademii Nauk SSSR, Moskwa-Leningrad 1950).

sobota, 29 grudnia 2007

Zazdrość

Po prostu zazdrość mnie zżera. Jak można widzieć świat tak wielobarwnie i wieloznacznie jak MP? No jak!
To niesprawiedliwie: ja nawet nie znam w połowie tylu ludzi, tyle dzieł, tyle myśli. A do nich wszystko przemawia jak otwarta księga...
Ech... zazdrość mnie zżera...

piątek, 28 grudnia 2007

Założenie

Wszyscy znają złotą zasadę: "Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe". I to zapewne w kilku wariantach.
Ale przecież zasada przyjmuje błędne założenie: że dla wszystkich dobre jest o samo, a zwłaszcza, że nie ma wśród nas masochistów...

czwartek, 27 grudnia 2007

Różnorodność


Dla tych, którzy niedowidzą na tej ilustracji (nawet po powiększeniu):
Płaskorzeźby ze schodów wiodących do pałacu Dariusza I ukazują sceny składania trybutu królowi przez zarządców poszczególnych satrapii. W wyrazisty sposób ilustrują różnorodność wyrobów i bogactwa perskiego imperium, przynosząc ponadczasowe świadectwo potęgi i zamożności królów Persji.
Widzicie tu różnorodność? Coś mi się widzi, że podpis Austenowi Atkinsonowi w "Zaginionych cywilizacjach" (Świat Książki 2007) niezbyt wyszedł...

środa, 26 grudnia 2007

Niewyobrażalny

Łatwo można sobie wyobrazić, że skutki tego byłyby niewyobrażalne.
(Że lekko podkoloruje spotkane ostatnio zdanie.)

wtorek, 25 grudnia 2007

Lepszy

-- Ja tu mieszkam od zawsze, mieszkali tu moi przodkowie -- jestem lepszy niż jakiś przybłęda!
-- Ja mam w nosie takie wymysły, wiem że wszyscy są równi i gardzę tymi faryzeuszami. Tfu! Jestem lepszy od nich!
-- Jesteście siebie równi, gardzicie innymi pod byle pretekstem. Nie to co ja!

poniedziałek, 24 grudnia 2007

Persona non grata

Persona non grata - osoba, która nie jest posiadaczem starego samochodu, ale podstępnie dostała się na zlot posiadaczy.

niedziela, 23 grudnia 2007

Ptasio

Na spacerze podzieliłem się z gołębiami resztką chleba.
I o dziwo -- z każdym okruchem stawałem się lżejszy. Nie, nie o wagę okruszka, ale o cały kilogram.
Gdybym chleba miał więcej stałbym się lżejszy od powietrza.
I dołączył do gołębi.

sobota, 22 grudnia 2007

Na opak

Czasem bywa na opak.

Ostatnia afera z rozbieranymi zdjęciami Laure Manaudou dowodzi, że nie tyle streaptease, co wprost przeciwnie -- ubieranie przydaje erotyzmu.

Albo takie śpiewanie kolęd. Jakoś to ludziom wychodzi. Dodać jednak ze trzy ambitne (i świetnie śpiewające soprany) i pijanego ze szczęścia dyrygenta, a nieszczęście gotowe - soprany albo się popisują, albo śpiewają dwa razy szybciej, a dyrygent nie ma kontaktu z 1/3 śpiewających, którzy nie są na poziomie grupki najlepszych sopranów. Jakość śpiewu w składzie profesjonalno-zupełnie-amatorskim jest tym lepsza im mniej profesjonalistów, lub im mniej amatorów...

piątek, 21 grudnia 2007

Duże oczy. I jeszcze większe

-- A ja dzisiaj pana rano widziałem!
Robię duże oczy, ale bez przesady.
-- W pociągu!
Moje oczy nieco się powiększają.
-- Jechaliśmy tym samym!
Moje oczy robią się naprawdę duże.
-- W tym samym wagonie!
Moje oczy rosną, by potem zmaleć -- był tylko jeden, długi wagon EZT.
-- Więcej -- w tym samym przedziale!
Moje oczy osiągają niemal maksimum.
-- Więcej -- siedziałem tuż obok!
Moje oczy osiągają maksimum, o które bym je nie podejrzewał jeszcze chwilę wcześniej...
-- Spotkałem znajomego, którego dawno nie widziałem i się zagadałem...
-- Trzeba było się rozejrzeć!

czwartek, 20 grudnia 2007

Potęga sztuki

Czytam sobie dramat Wielkiego Dramaturga. W didaskaliach pisze: "Pierwszy gość ziewa". I poczułem potęgę sztuki, która na mnie oddziałała! -- Ziewnąłem od razu, tyleż automatycznie, co głęboko.
I z miejsca też pouczyła mnie bohaterka sztuki (skąd wiedziała):
-- Nie ziewa się przy damach!

Rześki poranek

Obudziłem się rześki, bo śnił mi się Koncert wiolonczelowy Dvoraka.
Całe szczęście, że nie V Symfonia Brucknera, bo po niej nie wiem jak bym się zwlókł z łóżka...

środa, 19 grudnia 2007

Bieguny człowieczeństwa

Frankenstein jest tak bliski św. Franciszkowi z Asyżu.
W moim słowniku dzielą ich jedynie 4 hasła.

wtorek, 18 grudnia 2007

Następstwo

Warunkiem zrobienia porządku jest nabałaganienie.
Warunkiem rozgrzeszenia -- nagrzeszenie.
Ale myć się można nawet wtedy, gdy jest się czystym...

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Zagadka praktyczna

Jak to jest, że po zdjęciu wszystkiego z biurka, zajmuje to wszystko na podłodze większą powierzchnię niż powierzchnia biurka; a na biurku było zawsze jeszcze trochę wolnego miejsca, część zaś rzeczy odstawiłem nie na podłogę?

niedziela, 16 grudnia 2007

Juliusz Cezar

Dlaczego "Juliusz Cezar", skoro tytułowy bohater ginie w połowie?

sobota, 15 grudnia 2007

Z pewnego koncertu

Sala się ożywiła. Z dala dał się słyszeć dźwięk stada kontrabasów – człapały wolno do wodopoju. Z góry dobiegały trele fletów. Towarzyszyły im fagoty i klarnety – ptaszyska duże i wywrzeszczane. Koło wodopoju zaczął się ruch. Z dala odezwały się drapieżne blaszaki, którym zawtórowały im kotły – ich stłumione dźwięki dobiegały z lasu. Nic sobie z tego nie robiły wiolonczele, wolno krocząc za swym koncertmistrzem i rytmicznie kołysząc bokami. Wszystko jednak przesłonił pospieszny tupot dwóch sporych gromad skrzypiec i przerośniętych altówek, które również dobiegły spragnione do wodopoju…

Dyrygent zatrzymany w kadrze

Przez cały koncert starałem się uchwycić dyrygenta -- a on podskakiwał, krzywił, wiercił się... wreszcie po koncercie udało mi się -- przez chwilę nieruchomo zawiesił swój wzrok...

Chwała skrzypaczce, która to mi umożliwiła!

piątek, 14 grudnia 2007

Dvorak jest nieśmiertelny!

-- Przepraszam pana, kiedy powstał ten utwór?
-- Na przełomie XIX i XX wieku... W końcu XIX. W samym końcu -- może nawet w 1899.
-- Aż tak?!
-- Można sprawdzić w programie.
-- otwieram program, a tam stoi: "Świat usłyszał go po raz pierwszy 19 III 1896".
-- Dziękuję!

Potem:
-- Dziękuję panu za informację, tyle się od pana dowiedziałam. Bo ja myślałam, że to jest kompozytor współczesny*...

---
*) Dla ułatwienia -- tytuł festiwalu tu "Karol Szymanowski i muzyka jego czasów".

Ale:
ale przecież Dvorak jest nieśmiertelny!

czwartek, 13 grudnia 2007

Jak się nazywa mieszkanka Lille?

Lilijka?

Spotkanie

W sposób zupełnie spontaniczny, bez nacisków, przymusu spotkały się u mnie w pracy trzy czwarte obecjej załogi w jednym pomieszczeniu!

(Dzisiaj rano, ze względu na urlopy, wyjazdy służbowe i zwolnienia lekarskie, te 3/4 łatwo było wyliczyć -- obecna była tylko nasza czwórka...)

środa, 12 grudnia 2007

Złośliwiec Kopaliński

WSZYSTKO STRACONE, PRÓCZ HONORU!, fr. tout est perdu, fors l’honneur!, nieco zbyt optymistyczne sprawozdanie z sytuacji, które Franciszek I przesłać miał swojej matce, Ludwice Sabaudzkiej, po dostaniu się do niewoli w bitwie pod Pawią, 23 II 1525.
Władysław Kopaliński "Słownik mitów i tradycji kultury" (przy haśle Franciszek I de Valois)

Jak tak można?

"Protestujący zarzucił Zamawiającemu naruszenie wszystkich przepisów ustawy Pzp., a zwłaszcza..."

No, jak mogli?

PS. Niezależnie eksperci stwerdzili, że żaden z artykułów nie został naruszony... Żaden, czy wszystkie, co za różnica?

wtorek, 11 grudnia 2007

Stopnie znajomości pzp*

1. Wiedza, że istnieje Ustawa o Zamówieniach Publicznych.
2. Lektura Ustawy.
3. Lektura przepisów wykonawczych do Ustawy.
4. Przeprowadzenie postępowania niezgodnego z Ustawą.
5. Nauka Ustawy na pamięć.
6. Znajomość wyników arbitrażu UZP.
7. Opowiadanie znajomym wyroków UZP jako anegdot...
8. Umiejętność przeprowadzenia postępowania zgodnego z Ustawą.

---
*) pzp = prawo zamówień publicznych.

poniedziałek, 10 grudnia 2007

Podobno w Biblii jest napisane...

S.W. wpada na mnie i mówi:
-- Pani dr T. twierdzi, że to nawet w Biblii jest napisane, że ten kto ma temu będzie dodane!
Przytakuję.
-- To tak jest w Bibli?!
-- W przypowieści o talentach.
-- Talarach?
-- Talentach!

Co to za stacja

Miałem dzisiaj w pociągu sąsiada-koszmar. Oto fragment jego monologu (pomijam wulgaryzmy -- za dużo ich było, by spamiętać):
-- Teraz będą Świętochłowice, potem Ruda, Chebzie i Śląska, potem Zabrze i Gliwice. A czy myśmy się już zatrzymali w Świętochłowiach? No nie zatrzymaliśmy się, więc teraz się zatrzymujemy... A co to za stacja? Co to za stacja. Niech ktoś mi powie co to za stacja! Ruda? Niech ktoś mi powie prawdę -- co to za stacja? Ruda? Ale co to za stacja? Kto mi powie co to za stacja!

Opowiadam znajomemu (dodając, że odpowiedź, iż jest to Ruda Śląska padała, acz niechętnie), a on mówi: -- Ale trzeba zrozumieć, on był niewidomy, miał potrzebę kontaktu!

* * *

Ja rozumiałem, że nie widział, że nie wolno palić i zapalił. Ja nawet zrozumiałem, że nie dawał swoją laską przejść współpasażerowi przez drzwi przeklinając na czym świat stoi, na tych, co nie zamykają drzwi... Ja nawet jakoś przymykałem uszy na przekleństwa pod adresem "morderców z Poznania". Ale gdzie jest granica tolerancji, przy całym zrozumieniu czyjegoś kalectwa?

niedziela, 9 grudnia 2007

Dlaczego się przykrywamy

Podobno w każdym tkwi trochę dziecka. Dzisiaj obudziło się we mnie rano dziecko, gdy jeszcze moja świadomość nie była w pełni wybudzona, pytając usilnie, dlaczego na noc się przykrywamy.
Bo, że kładziemy się do łóżka, to zrozumiałe -- człowiek odpoczywa w postawie horyzontalnej. Ale dlaczego strategia, którą ludzie stosują by zapewnić sobie ciepło w nocy jest odmienna od strategii stosowanej w dzień, czyli odpowiednio ciepłych ubrań?
Czy dlatego, że możemy?
Czy może dlatego, że nocą jest zimniej, a łatwiej się nakryć czymś więcej, niż ubrać w coś grubszego?
Może kołdra/koc/pierzyna służą bardziej elastycznie ogrzewaniu ludzkiego organizmu?
Może wygodne ciepłe stroje są zbyt nowym wynalazkiem by utrwaliły się w zwyczajach?
A może chodzi o to, by jednym okryciem nakryło się więcej osób?

sobota, 8 grudnia 2007

Przekleństwo uprzejmości

Odbiór kurtek, płaszczy, futer (kto co ma) z szatni: Przede mną para, może z 60-tką na karku (każde w parze z osobna). On, chce być uprzejmy wobec swojej żony, więc bierze jej futro, staje za nią i podaje, by je nałożyła. Ona niezdecydowana robi krok do przodu. On za nią, z wciąż wyciągniętym do założenia futrem. Ona robi kolejny krok i się rozgląda. On za nią. I jeszcze jeden krok, jakby czegoś szukając. On za nią, wciąż w rękach wyciągnięte futro. Ona się uśmiecha -- i robi kilka kroków (on za nią, z futrem wyciągniętym w rękach, by żona je założyła) -- bo oto widzi znajomych. Podaje im rękę (on nie podaje, bo trzyma futro, wciąż krok za nią), całuje się w policzki. I gdy wreszcie zagadała się ze znajomymi udało mu się założyć jej futro... uff...

Może czasem lepiej jest nie być uprzejmym?

piątek, 7 grudnia 2007

Stolarnia, albo uzasadnienie

Oferta była niezgodna z wymaganiami, gdyż zakładała w harmonogramie rozebranie stolarni w roku 2005, podczas gdy inwestor oczekiwał rozebrania stolarni w roku 2006.

* * *

Po pierwsze, stolarnię należało jednak rozebrać w roku 2005, gdyż w połowie tego roku (zgodnie z harmonogramem) miano na jej miejscu postawić inny budynek.
Po drugie, to dwie różne stolarnie...

czwartek, 6 grudnia 2007

Pytanie i odpowiedź (oficjalna), albo jak inżynier z prawnikiem

Pytanie:

W Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia Zamawiający opisując kryteria oceny ofert i sposobów oceny ofert wskazał przy sposobie oeceny w ramach kryterium "Liczba urządzeń ze sterownikami bez kodu otwartego", że do wzoru na ocenę tego kryterium zostanie podstawiona podana liczba zwiększona o jeden.

Prosimy o wyjaśnienie, czemu ma służyć podstawianie do wzoru liczby zwiększonej o jeden oraz na jakiej podstawie Zamawiający chce dokonać takiego zwiększenia.


Wzór:

Pi=min(C1..Cn)/Ci
gdzie:
C - liczba urządzeń ze sterownikami bez kodu otwartego.
P - ocena dla oferty.
i -- indeks oferty.

Odpowiedź:

Aby uniknąć symbolu nieoznaczonego.

Lekarstwa

Asia to dziwna kobieta.
Ilekroć do niej wpadam (z jakimś nowym żartem, czy linkiem do ciekawego filmiku z internetu), częstuje mnie lekarstwami.
Raz na stawy, to znowu na przeziębienia, a dzisiaj -- na gardło.
Czyli: gardło dzisiaj będę miał zdrowe. Co z resztą?

środa, 5 grudnia 2007

Poddaje się

Dzisiaj się poddaję.
Najpierw przeczytałem, że w "Radości" bili. Potem okazało się, że "Radość" była nielegalna. Ale to nic. Następnie wyszło na to, że włoski sąd powołał na świadków Kaczora Donalda i Myszkę Miki; NFZ ma zaś za dużo pieniędzy i nie można leczyć pacjentów; wybrano Miss Miny Przeciwpiechotnej. Jakby tego było mało, to w związku z faktem, iż Lech Kaczyński był oficjalnym patronem pewnej uroczystości, zaproszono na nią Jarosława Kaczyńskiego...
Rzeczywistość przerasta moją wyobraźnie. I nawet stymulatory typu nieudanego dnia w pracy nie pomagają...

wtorek, 4 grudnia 2007

Angielski humor

Gramophone: w serii wielkich kompozytorów byli Bach, Beethoven, Mozart, Grieg, Wagner, Chopin, Schumann.
A teraz jest... Delius.
Gramophone raczył żartować?

Wygoda

Te spodnie były kiedyś wygodne. Trochę krótkie ale wygodne.
Przestały być wygodne, gdy pomyślałem, że są krótkie.
Teraz zamiast wygodnie w nich chodzić, myślę ciągle co inni sobie myślą, że ja chodzę w przykrótkich spodniach.
A to bardzo niewygodne...

poniedziałek, 3 grudnia 2007

Spieszy się

Właśnie zauważyłem, że mój zegar, z którego wciąż korzystam się spieszy. Spieszy się od kilku miesięcy i to poważnie, a ja zauważyłem to niedawno...
Jak mogłem przeoczyć? Przecież spieszy się całe 12 godzin!

niedziela, 2 grudnia 2007

Domyślność

Dzisiaj będzie poważnie. Otóż moja Babcia używa różnych słów zwracając się do bliskich. A bliscy muszą się zorientować, że to do nich.
Ja na przykład wczoraj sie zorientowałem, że występuję pod pseudonimem Hermann Goering.
(A to dlatego, że postanowiłem Babci przeczytać jego biografię...)

sobota, 1 grudnia 2007

Bezsens

Bezsens męczy.
Straszliwie męczy.
Człowiek próbuje znaleźć oparcie dla swego mózgu, jakiś punkt podparcia by poruszyć myśl. A nie potrafi. I dostaje od tego mózgopląsu.

W poszukiwaniu sensu

W poszukiwaniu sensu spektaklu operowego, sięgnąłem po opis prezentujący wizję reżysera.
Okazało się, że autorzy spektaklu założyli po prostu, że nie ma mieć on sensu.
O ja głupi, niemądry, po co go w ogóle szukałem?

piątek, 30 listopada 2007

Złota myśl do przemyślenia

Im więcej rozmyślamy, tym bardziej mamy o czym myśleć.
George Soros „Kryzys światowego kapitalizmu”

Dowód niemożliwości podróży w czasie

Podróż w czasie jest niemożliwa. Dowód jest prosty -- gdyby było inaczej, musielibyśmy dostrzegać podróżników z przyszłości. A wtedy świat byłby inny.

Zasłyszane: znacie taką bajkę?

-- A tu k..., rycerz z krainy Oz! Cały k... w bandażach!

czwartek, 29 listopada 2007

Zasłyszane

-- To jest zmienna typu s32.
-- ??
-- Dla ułatwienia i lepszego zapamiętania podmieniłem wszystkie nazwy typów zmiennych. I tak integer stał się s32 -- tak trudniej się pomylić.


* * *

-- Najświętsza ofiara sprawowana jest w intencji Terezy Z. w pierwszą rocznicę śmierci.
[...]
-- Módlmy się za Teresę Ż. w pierwszą rocznicę życia.

środa, 28 listopada 2007

Zwiększymy poziom

Wstyd się przyznać, że tak późno; ale jeszcze tego nie zrobiliśmy. Teraz już jednak na pewno -- zwiększymy poziom.
Otóż dzisiaj nastąpi otwarcie ofert w przetargu na podniesienie podłogi!

wtorek, 27 listopada 2007

Sen hollywoodzki

Hollywood, koniec lat 30-tych.
-- Dlaczego strzelali do barmana prawdziwymi nabojami?
-- Ale nie trafili!
-- Ale dlaczego strzelali! I kto strzelał.
-- To chyba oni.
-- Jacy oni?
-- No patrz:
- w studiu obok studia, gdzie kręcono western, trwały przygotowania do filmu o III Rzeszy: aktorzy paradowali w nazistowskich mundurach.
-- No tak, ale dlaczego?


* * *

Kolejna scena. Aktor (wcześniej ostrzelany) i jego żona-aktorka rozmawiają z producentem o nowym filmie, sprzedając swoją ideę dzieła wojennego:
-- Ależ to absurd, ten państwa pomysł! Japończycy mieliby zaatakować nasza flotę w Pearl Harbor?!

poniedziałek, 26 listopada 2007

Recenzja

To dobre wykonanie, z jednym wyjątkiem -- Don Giovanni. Z takim to by żadna kobieta do łózka nie poszła -- wierz mi! Brakuje mu tego czegoś w głosie...
Tyle znajoma o Don Giovannim Jacobsa. Ale tego, że kobiety też bywają głuche (choć o miłości głuchej jeszcze nie słyszałem, tylko o ślepej), to znajoma nie wzięła pod uwagę....

niedziela, 25 listopada 2007

Boję się

Naprawdę się boję. Chciałbym przerzucić na kogoś innego odpowiedzialność za decyzję, za czyny -- ale widzę to samo: nie pewność siebie, nie wiedza jak postąpić, ale ten sam strach, obawa, chęć przerzucenia odpowiedzialności na kogoś innego -- także na mnie.

I tak trwa ten stan lękliwego zawieszenia...

sobota, 24 listopada 2007

piątek, 23 listopada 2007

Defensywa

Publicysta "Dziennika" Cezary Michalski uważa, że przemówienie było defensywne.

Czyżby defensywne było ustawienie słów, złożone z obrońców, pomocników i brzamkarza, z mocno zredukowanym atakiem?

W głowie się nie mieści...

To jest reakcja dwóch synaps! To się w głowie nie mieści!

Jak można nie mieć?

Jak można nie mieć:
-- telewizora,
-- kablówki,
-- satelity,
-- DVD,
-- video,
-- komputera,
-- telefonu,
-- komórki,
-- samochodu?
Kiedyś, wcale nie tak dawno, ludzie tego nie mieli. Nie mieli też pralki i lodówki.
Teraz mamy. Nie wszyscy wszystko, ale mamy.
Dobrze jest mieć, ale czy to my posiadamy je, czy one posiadają nas?

czwartek, 22 listopada 2007

W poszukiwaniu złotego środka

Bach...Eeee... Bach nieee... To za trudne.
Hip-hop? To prawie rock! To takie infantylne i takie agresywne!
Pop? To uciecha dla pospulstwa, która ocieka seksem.
Ale jest muzyka dobra.
Zbożna.
Piękna.
Śpiew czterogłosowy! Dlaczego tego nie słuchacie?

środa, 21 listopada 2007

Kwestia prawna

K. nie potrafi się doczekać na umowę. Głowi się, czy zawarto ją z nim zawarto czy też nie. Niecierpliwi się, bo czas moja. Ale wciąż ma nadzieję -- bo w końcu, czy gdyby nie chciano podpisać jego umowy, to dostałby na jej podstawie pieniądze. A te już ma. Ale czy pieniądze na koncie można uznać, za dowód świadczący o zawarciu umowy? Czy warto podejmować działania by wypełnić własną część zobowiązań?

wtorek, 20 listopada 2007

Mund

Skoro człowiek miał przypisany mund, skoro mund można było kupić i sprzedać (wraz z człowiekiem, na przykład przy okazji ślubu), to czy można było inwestować w żonę? Kupić za mały mund, a odsprzedać za duży? A jeśli tak, to na jakiej podstawie następowała zwyżka?

-- Kochanie, zjawiła się świetna okazja, odsprzedając cię Virgibnusowi, nie tylko spłacę pożyczkę na ciebie zaciągniętą, ale jeszcze przebuduję wejście do chaty!

poniedziałek, 19 listopada 2007

Don Giovanni

Dyrygent JR odkrył zapomnianą prawdę.
-- Don Giovanni -- rzecze ów dyrygent -- to nie tyle Pan Jan, co człowiek młody, bo Giovanni właśnie to oznacza.
Wyrzucać więc nam karze, dyrygent JR, do lamusa teorie, że Don Giovanni to pan Johann Faust, a raczej szukać w nim mężczyzny 21-letniego.
Było nie było, teoria dyrygenta JR ma jeden atuta -- jeszcze bardziej podkreśla intensywność przeżyć młodego Giovanniego; adresując jednocześnie operę Mozarta do młodzieży w ramach kina familijnego.

niedziela, 18 listopada 2007

Godot

Godot, urobione ze śląskiego 'godoć', czyli gadać, mówić. Inaczej: 'mówca'. 'Czekając na Godota': dramat o oczekiwaniu na mówcę na zlocie partyjnym.

sobota, 17 listopada 2007

Nicnierobienie

Nicnierobienie to straszliwie czasochłonne zajęcie. Zwłaszcza, gdy się pomyśli, co można by w tym czasie zrobić.

piątek, 16 listopada 2007

Ułatwienie dla CBA. I policji.

-- Przywieźliśmy dwóch podejrzanych!
-- A co zrobili?
-- Jeszcze nie wiemy, ale wyraźnie pikselizowali* na ulicy!


----
*) Jak byłem mały, myślałem że kiedy pokazują w TV ludzi z zasłoniętymi (te kwadraciki, piksele czy jak to zwać) twarzami tzn. np. przestępców, to są to ludzie cierpiący na jakąś chorobę głowy. Zwykle gdzieś siedzieli np. w sądzie, ale dla mnie była to poczekalnia w szpitalu. Powiedziałem raz tacie, że sam bym tak nie chciał. On na to, że nikt by nie chciał. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że jednak mam rację. (za JoeMonsterem)

czwartek, 15 listopada 2007

Kłamstwa

Krzywe zwierciadło,
opis w paszkwilu wroga,
odbicie w oczach,
i oficjalny życiorys --
jednakowo o mnie kłamią.

środa, 14 listopada 2007

Czwarty wymiar

Siedzę sobie na urodzinach w rodzinie. Telewizor nie wyłączony, a syn kuzynki wpatrzony w dinozaury na ekranie.
-- Czy już załatwiłeś wpis do ksiąg wieczystych?
(A jak oni oddychają, przecież jurajska atmosfera była inna od naszej?)
-- Jeszcze nie, może się tym w grudniu zajmę.
(Było mniej tlenu. Albo więcej. W każdym razie albo człowiek, albo dinozaur będzie niedotleniony.)
-- Bo my też jeszcze nie i zastanawiamy się jak to załatwić.
(I ciśnienie było inne. Kogoś by głowa musiała boleć.)
-- Hm... coś mi się obiło o uszy, że sami załatwiają...
(Tak, a ten welociraptor dlaczego nie ma piór? Pisali, że powinien mieć!)
-- Powinni, biorą tyle pieniedzy! Wiesz ile to kosztuje?!
(Ludzie... ludzie też, ale obok siebie tygrys szablozębny i welociraptor?)
-- ???
(I jak znoszą to ciepło? Na ekranie są ubrani lekko, ale przecież w karbonie były chyba upały większe niż obecnie?)
-- Kilkaset złotych! Sąsiadka płaciła...

wtorek, 13 listopada 2007

Mikrotraktat etyczny

Przeciwieństwem bezwzględności jest względność.

poniedziałek, 12 listopada 2007

Na GCK

Lub. Czy to spójnik wyrażający możliwą wymienność? Czy może tryb rozkazujący? Jedno małe słówko i ocean możliwości!

niedziela, 11 listopada 2007

Półka

-- Chciałbym zobaczyć twoją półkę!
-- Hm... moja półka to właściwie nie jest półka. To jest półka umowna. Moja półka to jest szafa.

sobota, 10 listopada 2007

Podarunek

Podarowałem sobie jeden czynsz.
Oszczędzając na centralnym ogrzewaniu.
Miło dostawać podarunki!

piątek, 9 listopada 2007

"Andrzej Morozowski pogodził swoich gości mówiąc, że wytrawny polityk to ten, który wygrywa wybory."

Czy to może jak z winem:
-- polityk, który przegrał wybory: słodki;
-- polityk, który niby tam wszedł do parlamentu, ale bez rewelacji -- połsłodki;
-- polityk, który wygrał wybory: wytrawny.

czwartek, 8 listopada 2007

Pomysł racjonalizatorski

Proponuję:
baretki ogłoszeniowe.
Chcemy coś ogłosić, a nie ma miejsca? Obawiamy się śmieszności przy noszeniu na sobie dużych tablic ogłoszeniowych, a za miejsce na ogłoszenia w gazetach się płaci? Wystarczy nosić ogłoszenia na sobie! Na kieszonce.
Ma się je wszędzie. Zajmują mało miejsca. Łatwo je zauważyć. Nie zajmują zbędnego czasu -- wystarczy jedno spojrzenie na kod kolorowy, by się dowiedzieć, o co chodzi.
Kieszona lewa: zamówię.
Prawa: oferuję.
Z białym paskiem: służbowe.
Kolor zielony: dostawę.
Kolor niebieski: budowę.
Kolor czerwony: usługę.
itd., itp.

środa, 7 listopada 2007

Ligoglota

„Jeden z przesłuchiwanych, krewny komandora Owernii Humberta Blanca, zeznał nawet, że sam jest szatanem, ale mu nie uwierzono, bo nie znał języków obcych, a jak wiadomo każdemu kompetentnemu specjaliście, poliglotyzm jest cechą wyróżniająca diabły-wykształciuchy.”
(Z felietonu Ludwika Stommy „Na przykładzie templariuszy”, Polityka)

8 lat nauki rosyjskiego,
8,5 lat nauki angielskiego,
3 lata nauki łaciny,
3 lata nauki niemieckiego,
zerkanie do samouczków hiszpańskiego i francuskiego,
nie zrobiły ze mnie diabła!

wtorek, 6 listopada 2007

Odbyło się

Otwarcie ofert odbyło się 7 listopada w sidzibie Zamawiającego.
Wróć!
Otwarcie ofert nie odbyło się 7 listopada w sidzibie Zamawiającego.
Wróć!
Otwarcie ofert nie odbyło się 7 listopada w ... .
Wróć!
Otwarcie ofert nie odbyło się ... w ... .

poniedziałek, 5 listopada 2007

Umowa

Hallo? Chciałabym się umówić na ścięcie.

O Dodzie (?)

Wielką popularność zdobywa "walka Dody z Saletą". I wszyscy wytykają 'osobowość trzynastolatki'.

A czy to nie było tak, że Doda, niczym Winkelried, pamiętając nieśmiertelnego Kordiana, zebrała na siebie niechęć publiczności, osłaniając niejako nieudolność Przemysława Salety na lodzie (*)? W końcu ktoś tu musi być romantykiem...

--
*) Wiem. I tak jest lepszy ode mnie.

niedziela, 4 listopada 2007

Śmietnikowe życie

Widziałem Cię. Ale bym Cię nie poznał. Z tą dziwną fryzurą, gdzie na stalowym stelażu trzymały się wśród włosów róże -- nie, to nie był dobry styl i pomysł. Ale co robić, gdy się wybiera na spotkanie w sprawie wykorzystania dóbr ze śmietnika i samemu ma się wygłosić referat o zaletach i wadach kanibalizmu, to na takie fryzury narzekać nie wolno...

Tu byłem

Często mam ochotę, by na marginesie różnych idei i ideologii napisać "tu byłem". I traktować to "tu byłem" jako usprawiedliwienie, by nie brać tych idei na poważnie dzisiaj. Bo dlaczego mam dzisiaj poważnie wierzyć w to, w co wierzyłem gdy miałem 6 latek? Albo w to, w co wierzyłem mając lat 10? Macham więc na to sceptycznie ręką, gdy jednak przychodzi mi wytłumaczyć, to jak to powiedzieć, że z czegoś wyrosłem już 25 lat temu?

sobota, 3 listopada 2007

Rozmówka: ale o co chodzi?

-- Ale o co tu chodzi?
-- No wie pan, formalnie rzecz biorąc, ale to jest bez sensu, to ten artykuł siódmy, ustęp pierwszy...
-- Dobrze, dobrze, zerknąłem do ustawy, wiem co mówi ten artykuł. Wiem o co chodzi oficjalnie. Ale to bez sensu, więc o co chodzi tak naprawdę?
-- Bo artykuł siódmy...
-- Ale o co chodzi?
-- E... chyba czasu im zabrakło...

piątek, 2 listopada 2007

Czekając na Prezydenta

Siedziałem sobie na torach. Zawaliłem je książkami. Tworzyły one cała barykadę. Siedziałem i czekałem, bo nie wiedziałem kiedy Prezydent nadjedzie swoim małym pociągiem. Moim protestem zainteresowała się już telewizja, czego nie chciałem. Dostawiłem tylko stolik, tak by wykoleił on pociąg, w przypadku gdyby Prezydent się nie zatrzymał i nie wysłuchał tego, co mam mu do zarzucenia. W końcu książki i zawarta w nich wiedza to taka słaba zapora!

Chciałem w ten sposób zaprotestować przeciwko decyzjom personalnym. Może nie tylko. Ale zwłaszcza. I jeszcze doczytywałem co i jak, by mieć lepsze argumenty w dyskusji z Prezydentem, czy też z telewizją. I tak siedziałem i czekałem.

A ładna była ta jesień.

czwartek, 1 listopada 2007

Niebezpieczeństwo

Śmiertelne niebezpieczeństwo relatywizmu polega na tym, że przyzwala on na absolutyzm w myśleniu.

Czy wiesz, że?

Muzyka epoki gotyku zagrana z rockowym zacięciem bynajmniej nie jest rockiem gotyckim?

środa, 31 października 2007

Zgłoszenie

-- Ja bardzo przepraszam, ale pan się złgasza tak... retorycznie, czy na poważnie?

wtorek, 30 października 2007

Złota rybka

Rano czytałem:
Złapał teksańczyk złotą rybkę, a ta do niego:
-- Jestem małą złotą rybką, spełnię tylko jedno życzenie.
-- Dobrze. Chcę Chevroleta Corvettę.
-- Uhm. A na raty, czy w leasingu?


Co można dodać?

-- Złota rybko, chcę odbyć podróż dookoła świata!
-- Ale ja jestem małą złotą rybką, tego nie potrafię...
-- To zrób ile możesz!
-- OK. No więc dojedziesz dzisiaj do pracy...


-- Rybko, złota rybko, chciałbym mieć władzę, co by Polską rządzić!
-- Ale ja jestem małą złotą rybką...
-- Ale coś chyba dla Polski zrobić możesz? To twój patriotyczny obowiązek!
-- Coś mogę, ale tych dwóch bliźniaków z twojego otocznie usunąć nie potrafię...


-- Rybko, złota rybko, a ja chciałbym, żeby tej jedynki w dzienniku nie było...
-- Ale ja jestem małą złotą rybką, a edukacją się zajmuje dżin z lapy Alladyna.
-- Ale bardzo proszę!
-- No dobrze, zrobię co mogę. Plus przy jedynce wystarczy?

poniedziałek, 29 października 2007

Derby

GW pisze:
Wisła w ciągu tygodnia wygrała dwa najważniejsze mecze w sezonie. Najpierw zwyciężyła w derbach Krakowa, a w niedzielę w derbach Polski.

Słownik pisze:
derby rzeczownik, rodzaj niemęskoosobowy
(1.1) rodzaj angielskiej gonitwy dla koni;
(1.2) sport spotkanie dwóch drużyn z tego samego miasta w ramach jednego turnieju, w którym uczestniczą też drużyny z innych miast.


Pytanie: czy spotkanie Wisły z Legia było rodzajem angielskiej gonitwy koni? A jeśli nie, to jakie inne miasta, oprócz Polski, wystawiły swoje drużyny w turnieju?

niedziela, 28 października 2007

Zadziwienie językowe

Za mną, przed koncertem, pani ze śląskim akcentem:
-- Phi! Zobacz, dyrygent nazywo się konduktor!

Mniej znaczy więcej

Oglądam twarz. Twarz przesłoniętą przez opaskę na oczach. Wydawałoby się, że widzę mniej. Ale nie -- widzę więcej, bo nie patrząc na oczy patrzę na usta, policzki, szyję, czoło. Nie widząc przesłoniętych oczu dostrzegam to, co zwykle przesłaniają sobą oczy.

sobota, 27 października 2007

Rozpoznać samego siebie

Przeczytałem i skomentowałem. A potem doczekałem się recenzji mojego komentarza.
Gdy ją przeczytałem złapałem się za głowę -- przecież to nie o mnie! To o autorze, którego czytałem parę lat temu!
Ale to było o mnie. Streszczenie było trafne. Ale dopiero dzięki streszczeniu zrozumiałem, że stałem się dziedzicem kiedyś wyczytanej myśli...

piątek, 26 października 2007

Szary

Te przetargi to straszny problem. Kiedyś musieliśmy unieważnić przetarg, ponieważ dostaliśmy czarne klawiatury. Były dobre, tanie, ale czarne! Przecież to zupełnie oczywiste, że jak się kupuje klawiaturę to jest ona szara! Okazało się jednak, że musimy unieważnić przetarg i wyraźnie zaznaczyć, że oczekujemy klawiatur szarych.

Sen: Il Duomo

Miałem jakieś dwie sprawy do załatwienia w Krakowie. Wracałem z jakiegoś hotelu na przedmieściach, gdzie już nie pamiętam co miałem zrobić. Jedną ze swoich spraw kończyłem o 6-tej rano, więc wsiadłem do autobusu o 7:30 odchodzącego sprzed krakowskiego „Il Duomo” (*). I gdy tak jechałem skończyłem drugą sprawę – o 8-ej rano, więc jadąc autobusem do domu podszedłem pod „Il Duomo”, bo w końcu już wiedziałem gdzie to jest i także wsiadłem do autobusu, tyle że o 8:15, który (że czasu było mniej) był bardziej pełny. I w ten sposób jechałem jednocześnie dwoma autobusami z Krakowa.

---
*) "Il Duomo", którego nie ma w Krakowie, przyśniło mi się jako barokowy kościół, może trochę taki jak krakowski Kościół pw. śś. Piotra i Pawła.

Sen: świat na opak

– Za chwilę zobaczą państwo mało znany film wybitnego szwedzkiego reżysera „Świat na opak”.
Oglądamy film familijny. Dzieci, rodzice i pies przechodzą przez dziurę w studni, a potem już bawią się w świecie na opak, który mieści się w ich ogrodzie, a w którym nie obowiązują prawa fizyki – można latać, można chodzić po gałęziach drzewa, jakby grawitacja działała na opak – słowem świetnie się bawią.
Ale oto kończy się popołudnie i radośni: pies, dzieci i rodzice wracają do dziury w studni, by wrócić do normalnego świata. Wraca chłopiec, wraca dziewczynka, wraca pies, wraca mama – ale ojciec nie. Gdy chce wejść w dziurę, wciąż uderza o nią jak o pancerną szybę. Zaniepokojone dzieci wołają do taty i przechodzą to na jedną, to na drugą stronę – ale tata nie może. Zostaje zamknięty w świecie na opak i nie może powrócić, a przecież jutro czeka go praca. Matka mówi:
– Cóż, przynajmniej będziemy ci przynosić coś do jedzenia!

PS.
Ten sen był najzupełniej spontaniczny i nie był żadną celową alegorią ostatnich dwóch lat w Polsce.

czwartek, 25 października 2007

Pytanie

-- O co chodzi w tym pytaniu?
-- W pytaniu chodzi o to, że ktoś nie jest jeszcze gotowy i chce, nas zająć, by dostać więcej czasu.

środa, 24 października 2007

Delfina Potoka

Tak brzmi imię i nazwisko wielkiej miłości Chopina po angielsku. (Świadkiem: moje uszy. A i tak dobrze, że to słowo odważyli się Anglicy wymówić...)

Gardło

Rozbolało mnie gardło.
Bolało średnio, ale potem zacząłem słuchać muzyki. I to nie symfonicznej jakiejś, albo kameralnych kwartetów, ale muzyki oratoryjnej.
Każdy kto słuchał z zaangażowaniem wie, że od tego gardło może boleć tylko bardziej...

wtorek, 23 października 2007

Zmieniam stopkę

Miałem taką stopkę:

--------
Poglądy Pizarra
Cechowałą niewzruszona wiarra
W to, że wycięcie w pień nie podlega naganie,
Jeśli wycinanymi w pień są miejscowi poganie.

Edmund Clerihew Bentley

Ale w opowiedzi dowiedziałem się, że:

Po pierwsze, w podboju Peru głowną rolę odegrało trzech Pizarrów: Francesco (o którego zapewne chodzi bo jest najbardziej znany) i dwaj jego pół-bracia Gonzalo i Hernando. Prawdą jest że wszyscy trzej nie przejmowali się "wycinaniem w pień" pogańskich Indian ale nie lepiej traktowali zarówno ochrzczonych Indian jak i Hiszpańskich katolików (i własnych towarzyszy).

Teraz mam następującą stopkę:

-------------
Dante Alighieri
Wydał sporo grosza na likiery,
Zanim mmu się w żołądku rozwinęła zgaga tak wściekła,
Że dało mu to natchnienie do napisania „Piekła”.

Edmund Clerihew Bentley

I uprzedzające pytanie: czy wiecie coś o alkoholowych zamiłowaniach Dantego, czy ten clerihow też jest historycznie nieścisły? Pytam, żeby nie dać plamy...

PS. Znajomy, który mnie poprawił nie dość że ma znakomitą wiedzę to i poczucie humoru. Ale i tak czuję się poprawiony...

poniedziałek, 22 października 2007

Co słyszysz?

Co słyszysz gdy słuchasz słowika? Miłosną pieśń? A może żałobny tren?

Jeśli jesteś Grekiem starożytnym, słyszysz tren.
Jeśli średniowiecznym studentem, bądź współczesnym człowiekiem: miłosną pieśń.
I rozpoznajesz co słyszysz absolutnie spontanicznie...

niedziela, 21 października 2007

List pasterski

Dotychczas myślałem, że listy pasterskie piszą biskupi. A oto okazało się, że nie tylko -- dzisiaj wysłuchałem listu pasterskiego Miejskiej Komendy Policji. Choć listy był długawy i niepotrzebnie szczegółowy (co wywołało sapanie i prychanie mojego sąsiada), to jednak muszę przyznać policjantom stylistyczną wyższość nad biskupami. Może w przyszłości pisaliby te listy nie obok, a zamiast episkopatu?

sobota, 20 października 2007

Polityczny Word

Word łamie mi ciszę wyborczą.
Robię literówkę w słowie "religia", a on mi poprawia pierwszą literę na dużą i pcha przed oczy nazwisko jednego z ministrów, firmującego jedną z partii. Wszystko to w czasie ciszy wyborczej...

Maski

Zrywamy światu maski z twarzy.
Maska za maską. Powoli zrywamy. Między jedną a drugą zerwaną mijają miesiące i lata.
Ale zrywamy. Zrywamy bo chcemy stanąć z nim twarzą w twarz, a nie tak jak stoimy: twarzą przed obcą maskę bez wyrazu.
Gdy chcemy opisać świat, oddać jego istotę, to opisujemy tylko tę maskę, którą widzimy i te, które zdarliśmy wcześniej, o ile ich jeszcze nie zapomnieliśmy.
I nasz portret pamięciowy świata nie zgadza się z portretem pamięciowym bliźniego naszego. Mylimy się o maskę, dwie, trzy? W tę, albo w drugą stronę. Alby my widzieliśmy więcej, albo on. Nikt nie widział prawdy, ale gdyby choć znaleźć wspólną ułudę, iluzję, bliźni byłby bliższy. Bo stąpając wzrokiem po powierzchni masek, nie dostrzegamy rzeczywistości, wciąż jej pragnąc i gubimy swego bliźniego.

piątek, 19 października 2007

Big Brother

Ostatnie godziny w pokoju zwierzeń. Już w niedzielę widzowie zadecydują w głosowaniu, kto opuści sejm.

czwartek, 18 października 2007

Najtrudniej zrobić 'coś'

-- Wiesz, trzeba zrobić coś na piątek.
-- Wiem!


A teraz myślę i głowię się o jakie 'coś' chodziło. Najtrudniej jest zrobić 'coś', choć przecież 'coś' się wydaje takie proste! Ale nie! W praktyce łatwiej zrobić program, zdjęcie, model, obiad, szafkę, porządek, niż owo 'coś'. Bo w 'coś' najtrudniejsze jest zrozumienie, co to ma być.

środa, 17 października 2007

Badacz

Badacz długo i pracowicie analizował wyniki. Pomiary wpisywał na stronach parzystych i nieparzystych, na każdej w czterech kolumnach. Analizował przypadki, sprawdzał i weryfikował.

Aż w końcu udało mu się -- odkrył regułę! Na trzeciej i czwartej kolumnie stron parzystych dane były dziwnie podobne. Przeanalizował ten przypadek bliżej: tak, zanieczyszczony papier źle przyjmował atrament, tworząc kolejne kleksy.

wtorek, 16 października 2007

Rozmowy informatyczne, albo definicje

-- Co to jest 'h'?
-- 'H' to jest nasze 'i'.


-- Jak transponować macierz?
-- Użyj pojedynczego średnika.
-- Czego?
-- No '!

Strategia

Strategia X, by wybrać jego ofertę -- gadać tak długo, aż klient jej nie wybierze. Jeśli nawet nie będzie chciał tego produktu, to nie będzie miał wyjścia -- znudzi go samo gadanie i kupi, by uniknąć wysłuchiwania go w przyszłości.

(Powiecie, że można akwizytora wyrzucić? Otóż nie tego, nie w tym przypadku. Mamy obowiązek go słuchać i grzecznie odpowiadać na pytania.)

poniedziałek, 15 października 2007

Eksplozja

Zjeżdżaliśmy w dół. Miałem obawy i wątpliwości, ale on władczym tonem twierdził, że to jedyna okazja, bo kto na własne oczy oglądał eksplozję nuklearną? Wyrobisko jest duże – wszystko zobaczymy z bezpiecznej odległości.

Inny uciekali w przeciwną stronę – syreny alarmowe wyły. Ale my byliśmy coraz bliżej celu. Było widać wyrobisko i zobaczyłem wskazany ręką ładunek.

Nastąpiła eksplozja. Wszystko się zatrzęsło i zadrżało. A przede wszystkim ten blask – oślepiający. Ale żyliśmy. Wciąż jeszcze żyliśmy. Powoli zaczęliśmy wracać. Ale czy już jesteśmy bezpieczni?

niedziela, 14 października 2007

Wyznania kata

Daję do myślenia. Obsługując gilotynę sprawiam, że delikwent musi ruszyć głową.

sobota, 13 października 2007

Dewiacja

Najbardziej podniecającą pornografią jest wpatrywanie się w stan importu pliku...

piątek, 12 października 2007

Matematyka konkretna

[...] i reszta -- ona powinna być w pewnym sensie -- mała.

[...] ta macierz była uczciwa -- czyli udało się otrzymać wyniki.

czwartek, 11 października 2007

Sen skromny, albo i nie...

Miałem odwiedzić dawnego, licealnego znajomego. Zrobił karierę, dorobił się. I to bardzo. Jego dom miał wielkość i wdzięk supermarketu. Nie od razu miał dla nas czas, choć sam zapraszał. Ale w końcu przyjął nas przy stoliku i postawił coś do jedzenia. Rozmowa się nawet układała. Tyle, że przyszła jakaś kobieta, a on ją zastrzelił i wtedy ktoś zadzwonił po policję. Policja przyjechała i zaczęła przeszukiwać dom. Odnalazła przy tym kilka kolejnych ciał.

Postanowiliśmy wyjść z domu. Właściwie to wyjechać – wsiedliśmy do samochodu, ale przejechać było ciężko – z przeciwka jechała na sygnale francuska straż pożarna. Powiedzieli nam, że się spieszą, bo Amerykanie mają jakieś problemy w bazie nuklearnej i może być źle.

I rzeczywiście było, bo po chwili horyzont zaczął rozbłyskiwać blaskiem termojądrowych eksplozji. Zrozumiałem, że to koniec świata.

środa, 10 października 2007

Mijanka

Wychodzę i spotykam TC:
Ja: Do widzenia!
TC: Dzień dobry!
Ja: Dzień dobry!
TC: Do widzenia!

Patriotyzm niejedno ma imię

Już wątpiłem, czy Polacy to rzeczywiście patrioci.
Ale usłyszałem, że sąsiad gwiżdże naprawiając samochód.
Przestałem wątpić - on gwizdał Rotę.

wtorek, 9 października 2007

Przerwa na milczenie

Postanowiłem wykorzystać daną mi okazję do pomilczenia.

poniedziałek, 8 października 2007

Dziwne

Siedzi to to, dziwne takie. Wygląda jak litera 'T' na czterech łapkach. Jak to to lata? Przecież kreska z literki to nie skrzydła. A może to to nie lata? Może to nowy gatunek owada, który maskuje się udając duże litery alfabetu łacińskiego?

niedziela, 7 października 2007

Malarz słów

-- Może by pan też nam pomógł?
-- Ja?
-- Tak, proszę, oto pędzel.
-- Ale proszę pana, ja nie jestem malarzem. I jeszcze odmalowywać zabytkowe rzeźby z ołtarza?
-- Nie trzeba być malarzem -- wystarczą dobre chęci. Tu jest wszystko wyjaśnione, co i jak. Trzeba tylko tą farbą pomalować odtąd dotąd. Inni turyści też nam tak pomagają, widzi pan?

Widziałem. Wziąłem do ręki pędzel i probowałem malować. Tyle, że jakoś farba nie pokrywała całej pomalowanej przeze mnie powierzchni. Podszedł pan-obsługujący:
-- Co pan robi?
-- Sam pan widzi -- maluję i maluję, a nie wychodzi.
-- Może są jakieś pęknięcia? Hm... nie widzę.

I odszedł, by powrócić z czymś w ręku po chwili.
-- A może pan spróbuje malować na tym?
Wziąłem przedmiot i zacząłem mazać go pędzlem. Zamiast plam farby zaczęły się pokazywać litery i jakieś dziwne przesłanie.
-- Jak pan to robi?! -- zdziwił się pan z obsługi. -- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Co to za słowa?
...
Sprawa się rozniosła. A ja wciąż maczałem pędzel w farbie i pokrywałem powierzchnie tajemniczym przesłaniem, które nie wiem skąd pochodziło, choć coś słyszałem jak teologowie mówili o posłaniu od Boga.

sobota, 6 października 2007

Ciężka dola anioła stróża

-- Aniołku ty mój, skąd masz to podbite oko?
-- Bo się pobiłem z aniołem stróżem Anki.
-- Pobiliście się?
-- Widzisz, ja strzegę Zdziśka, a dla Zdziśka największym dobrem jest ożenienie się z Anką, co by go odciągnęło od alkoholu. Ale anioł stróż Anki na to nie pozwala, bo to dla niej byłoby nieszczęście... I jak tu wszystkim dogodzić?

piątek, 5 października 2007

Obojętność

Dostałem wiadomość, którą przyjąłem obojętnie. I nie potrafiłem odpowiedzieć. Bo czy jest emotikonka przedstawiająca obojętność? Chyba nie – w końcu opisują one emocje, a nie ich brak. Ale czy brak emocji nie jest przypadkiem formą emocji?

Za oknem śnieg

Za oknem śnieg pada, śnieg pada styropianowy.

Legalna muzyka

W pracy słucham prywatnej płyty.
Słuchanie podnosi moją wydajność, izolując mnie od utrudniających skupienie dźwięków.
Czyli muzyka, której słucham, przynosi komercyjny zysk memu pracodawcy.
Ergo: nie wykorzystuję jej dla celów prywatnych. Powinienem chyba wykupić specjalną licencję, gdyż bez niej moje działania są nielegalne... Albo może powinien to zrobić pracodawca?

czwartek, 4 października 2007

Po Transitus

„[...] niektórzy dodadzą, że to patron ekologów. Zrobią to ci bardziej wyemancypowani.” - powiedział ksiądz ceniony za wiedzę i inteligencję.

Kopaliński pisze:

emancypować (się).
Etym. - łac. emancipatio 'uwolnienie syna spod władzy ojca' od emancipare 'oswobodzić; uwolnić'; e- zob. eks-; mancipare 'sprzedać; pozbyć się' od manceps 'kupujący, poręczyciel'; man- od manus, zob. manuał; -ceps od capere, zob. antycypacja.


Czyżby o ekologii wiedzą tylko wyzwoleni z okowów niewiedzy?

środa, 3 października 2007

Zacięta płyta

Płyta się zacina. Czasem. Zwłaszcza ta czarna, gramofonowa. Ale i kompaktom się trafia.
Ale żeby się zacięła muzyka w głowie? Owszem, nie ma przeskoku. Ale jest wciąż to samo – krótki motyw grany przez fortepian z towarzyszeniem orkiestry. Ciągle i ciągle.

Purcell odczarowany?

Purcell był u mnie wyklęty. Wystarczyło się nieszczęśliwie zakochać z „If love’s a sweet passion” nuconym w pamięci.

I oto wkładam nową płytę do odtwarzacza – nomen omen zatytułowaną „Victorious Love” – Purcella śpiewa Carolyne Sampson. Słuchałem „O solitude”, słuchałem wielu innych rzeczy, słuchałem nawet „If love’s a sweet passion”, bez złych wspomnień. Ba! Słuchałem z przyjemnością! Czyżby Purcell odczarowany?

wtorek, 2 października 2007

Verdi vs przeziębienie

We wczorajszej bitwie, vel debacie, Verdi brał się za bary z przeziębieniem. Verdi, czyli Goliat, zawodnik wagi ciężkiej, atakował Dies Irae przez uszy, a przeziębienie: skromne, małe, chuchro takie, syneczek Jessego niedożywiony, napinało dekoncentrację i podnosiło temperaturę.

Dawid pokonał Goliata po 63 minutach pojedynku...

poniedziałek, 1 października 2007

Kartki

Wypisano ogłoszenie: żadnych kartek. Kontroler wejdzie i sprawdzi.

Kontroler wchodzi i sprawdza pytaniem: - Ile jest? A ja bez kartki. Biegnę po kartkę, potem po coś do pisania. Potem przenotować na kartkę i do kontrolera.

Dopadam drzwi i dyktuję, a kontroler notuje i uprzejmie pyta, co to za dieta, że chudnę.

niedziela, 30 września 2007

sobota, 29 września 2007

Klakier

Klakier może zachęcić publiczność do oklasków.
A czy ktoś potrafi poprowadzić publiczność do okazania ciszy skupienia?

piątek, 28 września 2007

Powołanie

Wszyscy mówią, że należy iść za głosem powołania. Tyle, że co to znaczy? Na przykład ja zostałem powołany na sekretarza, a jedynym głosem w tej sprawie był głos opadającej kartki papieru z odpowiednim zarządzeniem...

czwartek, 27 września 2007

Wiedza

Szef przychodzi z 'kartką trójwymiarową' w ręce i pyta, co to za technologia. Rada starszych kolejno kręci głowami, aż czas przychodzi na mnie. Ja co prawda też nie wiem, ale wrzucam słowa potencjalnie kluczowe do wyszukiwarki i odnajduję odpowiedź: to technologia lentikularna.

Pytanie: czy ja to jest wiedza, czy nie? Skoro czegoś nie wiem, ale mogę szybciej się dowiedzieć, niż wiedzący sobie przypomną?

Na marginesie: ja coraz mniej wiem, a coraz więcej potrafię się dowiedzieć. Smucić się, czy cieszyć?

Jurassic Park

Twórcy "Jurassic Park" nie powiedzieli całej prawdy. Ukazali piękną katastrofę urządzoną przez zbyt sprytne i silne, czyli nazbyt wspaniałe zwierzęta.
Tymczasem park by upadł z innego, przemilczanego powodu. Otóż zauropody bardzo źle trawiły i wciąż zbierały się w nich gazy, uchodząc jednym, lub drugim końcem.
Inwestycja tak, jak widać, od początku by śmierdziała.

---
(To nie brzydko pachnący żart, ale najzupełniej prawdziwa informacja, z dokładnością do tego, na ile można wierzyć badaczom dinozaurów.)

środa, 26 września 2007

Chleb

Kolega poczęstował mnie chlebem.
Ciekawym, nie powiem -- ciemnym, z ziarnami w środku i ziarenkami czerniuszki na dobrze wypieczonej skórce. Smak był całkiem interesujący.
Gdy już zjadłem kawałek, kolega powiedział, że chleb upiekła jego żona.
Wyobraziłem sobie żonę kolegi. I smak chleba, który pozostał na końcu języka stał się jeszcze lepszy...

wtorek, 25 września 2007

Urodziny

J. ma urodziny. Dzisiaj. Albo jutro. A może pojutrze?
Zleciłem ten problem Poczcie Polskiej. Dostarcza kartkę w dniu urodzin. Albo dzień przed... Albo dzień po... W każdym razie to już ich sprawa.

poniedziałek, 24 września 2007

Sympatyczne towarzystwo: definicja

Towarzystwo jest sympatyczne wtedy, gdy za ciasna koszula przestaje wpijać się w ciało, opaska na kolanie przestaje tamować krew, a buty robią się miękkie i wygodne.

(Nie należy stąd wnosić, że w miłym towarzystwie staje akcja serca.)

niedziela, 23 września 2007

Raport z pewnego spaceru

Spłoszono:
10 gołębi,
10 wróbli,
6 sójek,
3 sroki,
1 kowalika,
1 wiewiórkę,
1 klarnecistę.

sobota, 22 września 2007

Bajka o pamięci

- W Katyniu komuniści zamordowali polskich oficerów, a my pójdziemy do innego kręgu, na prawo.
- Kto to jest, proszę diabła? Ten co się wiecznie uśmiecha?
- Wiesz, w Katyniu komuniści wymordowali polskich oficerów, a ten co się uśmiecha to Marcinkiewicz. W Katyniu komuniści wymordowali polskich oficerów, natomiast Marcinkiewicz dostał taką karę, bo ciągle szczerzył zęby do kamer.
- A dlaczego pan, proszę diabła, wciąż o tym Katyniu.
- W Katyniu komuniści zamordowali polskich oficerów, a ja to tobie powtarzam, bo nie chciałeś o tym pamiętać za życia. To tak jak z Katyniem, gdzie komuniści zamordowali polskich oficerów, to taki system karania…

piątek, 21 września 2007

Oczywiście!

Oczywiście powołanie się na oczywistość, to oczywista ucieczka od myślenia, argumentowania i krytycyzmu.
Oczywiście jestem przeciw oczywistościom!

czwartek, 20 września 2007

Bohaterka

Jaka jest bohaterka kryminału?
Nieatrakcyjna i atrakcyjna.
Ma włosy piękne i brzydkie.
Jej piękno rzuca się w oczy, ale nie wszystkim...
***
A ja sobie dotąd naiwny myślałem, że tak się pisze tylko horoskopy, by każdy potrafił odnaleźć siebie.
Przynajmniej jednak w sobie bohaterki nie odnajduję: nie jestem sześcidziesięcio-siedemdziesięcio kilogramową blondynką...

Przyczyny i skutki

Twarde buty i spacer -> bolące stopy.
Bolące stopy i łóżko -> zły sen.
Zły sen i siekiera -> nucenie Wysockiego.

wtorek, 18 września 2007

Ha, ha!

Dzwonię do przychodni:
-- Chciałbym się zarejestrować na godzinę 14:30.
-- Ha, ha, ha! --
słyszę szydercze w słuchawce.
-- Ha, ha, ha? --
pytam.
-- Ha, ha, ha! --
słyszę potwierdzenie w odpowiedzi.

poniedziałek, 17 września 2007

Zagadka

Co wyjdzie, gdy połączyć tajną technologię rosyjską, z tajną amerykańską, tajną francuską i tajną izraelską?
Odpowiedź: produkt made in China!

niedziela, 16 września 2007

Wątpienie

Może powinienem?
Idąc widziałem podejrzane wydarzenie -- przez murek przy wejściu do Skansenu przeskoczył dość młody mężczyzna z plecakiem i szybko odbiegł w kierunku zaplecza administracyjnego, zwalniając dopiero wtedy, gdy znalazł się niemal niewidoczny za drzewami. Samochód, który go przywiózł - Astra z Rudy Śląskiej w kolorze niebieski metalik, oddaliła się spiesznie.
Może powinienem kogoś zawiadomić?
Dlaczego to nie jest naturalne? Dlaczego się waham?

sobota, 15 września 2007

Albo albo

Wczoraj nie miałem aparatu.
I zaraz niebo stało się błękitsze, zieleń zieleńsza, chmury bielsze.
Patrzyłem oczami, a nie wyświetlaczem LCD.
Miałem czas by patrzeć jaki piękny jest ten świat.

piątek, 14 września 2007

Sit janua coeli

Błękitne niebo, szumiące drzewa. Aleja wśród drzew. I niknący zgiełk miasta.
I wśród zebranych szukam znajomej sylwetki. O! Tam mi coś majaczy! Nie... nie ta. Przecież jest w trumnie.

Sit janua coeli.

czwartek, 13 września 2007

Skupienie

-- Synku, a teraz będziemy cichutko!
-- Dlaczego mamo?
-- Bo widzisz idziemy zobaczyć sklep ze sprzedawcą!
-- Sklep ze sprzedawcą? Ale ja bylem w sklepie ze sprzedawcą! I wcale nie trzeba było być cichutko! Fajnie się jeździło z wózkiem!
-- Byłeś w supermarkecie. Tam nie ma sprzedawców, tam są kasjerzy. A my teraz idziemy do sklepu, gdzie jest lada, a za nią sprzedawca.
-- Lada?
-- No, taka deska, za którą stoi sprzedawca i sprzedaje.
-- Sprzedaje?
-- Sprzedaje: prosisz o jakiś towar, on bierze z półki i sprzedaje.
-- Ale mamo, chyba żartujesz! Jak on musiałby się nabiegać!

środa, 12 września 2007

Kamery

Miasto w promieniach zachodzącego słońca było dość bezludne. Przede mną ktoś szedł, jakiś mężczyzna o posturze zawodowego wojskowego z plecakiem. Na chwilę jeszcze ktoś trzeci się przyłączył. Ten ktoś nie był moim znajomym, ale wokół było tak pusto, nieprzyjemnie, że wolałem by ktoś szedł obok.

A ulice, pokryte granitową kostką były pustawe. Raz spotkaliśmy grupę wyrostków w bramie. Ale się rozeszli.

Z wyżej położonych dzielnic był piękny widok na centrum miasta i góry w oddali. A wśród uliczek dobiegał senny głos z głośników, przekazujący polecenia, ostrzeżenia i informacje władzy. Panorama miasta ukazywała ludzi, przestraszonych i speszonych wszechobecnymi kamerami. Dlaczego ich nie wyłączą – pomyślałem. Przecież nic prostszego! Podszedłem do pierwszej – wisiała nad moją głową, ale mogłem dosięgnąć i odłączyć kabelek z sygnałem. Potem do drugiej, trzeciej... Jedna z kolejnych była na placu, w specjalnym kiosku. Nic to – nie jestem osobą wysportowaną, ale jakoś wdrapałem się na dach i wyłączyłem ją od góry. Inni też to zaczęli robić – wyłączać kolejno kamery, które ich szpiegowały. Uznawszy, że tu moja rola się skończyła poszedłem do pałacu władcy.

Do pałacu dotarłem bez problemu. Duża willa nie była strzeżona, nie licząc pań sekretarek, których jednak nie było stać na aktywne działanie. Dalej odłączałem kamery chodząc od pokoju do pokoju. Aż znalazłem nie kamerę, ale kostki materiału wybuchowego umocowane jak kamera. Wyszedł wódz ze śmiechem – Ha! Jak rozłączysz, wylecisz w powietrze! Długo się nie namyślając związałem wodza w jego własną marynarkę, splątując mu ręce drutem, którym przymocowana była któraś kamera i powiązałem z kostkami – tak by nie mógł się ruszyć, nie powodując eksplozji. Po czym wolno odszedłem.

Wychodząc z pałacu trafiłem na przejeżdżający tramwaj. Jakiś murzyn mijał się ze mną w drzwiach. Zająłem wolne miejsce. Większość pasażerów nawet nie zauważyła, tylko jednak kobieta się uśmiechnęła porozumiewawczo – wyraźnie wiedziała, co zrobiłem. Z głośników napłynął ciepły głos: „Nowym prezydentem naszego państwa został Robert Mugabe.”

wtorek, 11 września 2007

News

-- Jak podaje nasz dziennikarz śledczy, biznesmen Arkadiusz M., doszedł do olbrzymich pieniędzy dzięki kontraktom z rządem. Halo, Stefan! oddajemy ci głos!
-- Dzisiaj rano, pod budką z piwem, przypadkiem podsłuchałem wymiany zdań między Pawłem C., bezrobotnym i Ireneuszem Ś., emerytem. Wynikało z niej, że Arkadiusz M., były pracodawca Pawła C., który był świetnie zaznajomiony z jego brudnymi interesami; zaś Ireneusz Ś., emerytowany budowlaniec, pracował kilka lat temu przy wznoszeniu siedziby firmy Arkadiusza M.
Z rozmowy jasno i w sposób zupełnie niedwuznaczny wynika, że Arkadiusz M., otrzymywał lukratywne kontrakty w zamian za łapówki, wręczane -- jak to wynika z materiałów operacyjnych, w zakładzie usługowym jego matki.
-- Czy wiadomo o jakie kwoty chodziło?
-- Jeszcze nie, aczkowliek obaj świadkowie twierdzą, że były one bardzo wysokie.
-- Sprawa zatem trwa?
-- Tak. Śledztwo ma charakter rozwojowy, staramy się ustalić wszystkie szczegóły, a także osoby urzędników, którzy przyjmowali łapówki.
-- Rozumiem. Dziękuję ci za relację. Tak oto nasi dziennikarze śledczy odkryli kolejną aferę.

poniedziałek, 10 września 2007

Poświęcenie

Jestem gotów się poświęcić. Jeśli ktoś ma dla mnie podwyżkę, darowiznę, czy inną propozycję, to jestem gotów to przemyśleć i poświęcić się ją przyjmując. A co mi tam! Nawet takie rzeczy robi się z miłości do bliźnich!

niedziela, 9 września 2007

Zakupy w dzień święty...

Poszedłem do skansenu. Kupić chleb. Zaraz wracam.

Byłem na wykładzie, czyżby sen proroczy?

Byłem na wykładzie, który prowadziła jakaś posłanka PiS. Ale jako profesorka była dobra – wykład był ciekawy, zabawnie prowadzony i sporo mnie nauczył. Zdobyła serca słuchaczy. Tyle, że ja z niepokojem zerkałem na zegarek – spieszyło mi się na pociąg. W końcu nadszedł koniec i w żartach pani profesor chciała się z nami umówić na kolejny wykład. I wtedy zdałem sobie sprawę – nie wiem jak i skąd, ale bardzo, bardzo wyraźnie, że kolejnego wykładu nie będzie. Bo nie będzie już więcej pani profesor, posłanki z PiSu.

sobota, 8 września 2007

Wieloznaczności Grażyny Sz.

Nasz konkurs jest najważniejszym po Chopinie i Wieniawskim organizowanym w naszym regionie.

piątek, 7 września 2007

Wariacje Gouldowskie

Gould jest Gouldem jest Gouldem.

Ty, który wchodzisz
Pożegnaj się z Gouldem.

Gould albo nie Gould -
oto jest pytanie!

Bachu, ojczyzno moja!
Ty jesteś jak bogowie,
Ten tylko się dowie
Jako smakujesz
Kto Goulda słuchał.

Kończ waść i lepiej Goulda posłuchaj!

Sto mil od brzegu,
Sto mil przed brzegiem,
Słuchałem Goulda z płyt
Jednym szeregiem.

Znasz-li ten kraj,
Gdzie Gould grywał,
A żywicą pachną lasy?

Reszta jest Gouldem.

Rozeta i Beethoven

Jak w gotycką rozetę wpisać Beethovena?
Albo jak w Beethovena wpisać rozetę?
Odpowiedź:
Missa Solemnis!

środa, 5 września 2007

Cudzysłów

Cudzysłów powinien się nazywać 'niedosłów'. Bo piszemy go zawsze wtedy, gdy brakuje słów własnych, lub słów właściwych. Czyli, gdy brak nam słów.

wtorek, 4 września 2007

Kraków -- Wrocław

Miałem jechać do Wrocławia na koncert. Ale jakoś stwierdziłem, że po drodze będzie mi odwiedzić Kraków i zerknąć tam do muzeum, a potem -- coś o 15:40, czy jakoś tak, wsiąść do pociągu do Wrocławia.
Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Szwędałem się spokojnie po muzeum, oglądałem sztukę współczesną, a czas płynął. Ale nie spieszyło mi się, bo do 15:50, czy 16:00 było go jeszcze dużo. Po co się spieszyć? Lepiej kupić pocztówkę, czy coś zjeść przed wyjazdem.
Była 15:50 i udałem się na dworzec, bo powoli zbliżał się czas wyjazdu pociągu. Jeszcze tylko zerknąłem do notatnika, o której mam pociąg.
O 15:40!
Uciekł!
Następnym nie zdążę na koncert!
Dzwonię do znajomego:
- Słuchaj, czy nie mógłbyś mi pomóc? Nie zdążyłem na pociąg, a muszę jechać do Wrocławia. Późniejszym nie zdąże!
- Hm... zaraz wyjadę. Ale czy ty pracujesz we Wrocławiu?
- Taaak... --
tu przez mojgą głowę przechodzi wątpliwość, że jakoś pierwsze słyszę, żebym pracował we Wrocławiu, ale jeśli we śnie tak twierdzę, to chyba prawda... Może dopiero mam tam pracować od września?.
- Bo widzisz, ja mam interesy w tamtejszym środowisku.
- Ale ja jeszcze jestem nowy, słabo znam ludzi.
...

poniedziałek, 3 września 2007

Twarz

W gazecie zdjęcia. Na zdjęciach skąpo odziane dziewczęce ciała, odsłonięte brzuchy, półprzezroczysta bielizna.
Podpis: nowe twarze.
Dobrze, że napisali o co chodzi, bo dalej wpatrywałbym się nie tam gdzie trzeba...

Zaufanie

Nie ufam X. Nie potrafię mu zaufać, bo jeszcze nie widziałem jak kłamie. Gdy poznam jego kłamstwa, będę wiedział kiedy i jak mu ufać. Ale jeszcze tego nie wiem.

niedziela, 2 września 2007

Czekają

Czekają, czekają... zruinowane miasta na dysku komputera na odbudowę i doczekać się nie mogą.
I jak tu wyjaśnić właścicielowi, że gra nie ucieknie, że czas, gdy on śpi, pracuje, wypoczywa na łonie przyrody, mocno śpi na łożu twardego dysku?

sobota, 1 września 2007

Może morze?

- Przepraszam, pan jest nietutejszy, prawda?
- Tak.
- Bo widzi pan, mam taki problem, mieszkam tu od urodzenia i nie wiem, czy z mojego miasta widać morze…
- Hm… wie pani, myślę, że z wyższych budynków, albo z okolicznych wzgórz widać. W końcu jest ono niedaleko – tuż za czeską granicą.

piątek, 31 sierpnia 2007

Może to już?

- Czy to już?
- Nie, to nie ten potoczek. Ten jakiś mały jest.
- To idziemy!
- No, to idziemy.
...
- Może to ten?
- Eeee... chyba nie...
- To idziemy?
- No, to idziemy.
...
- Może już doszliśmy?
- A może by kogoś zapytać?
- Nikogo nie widać.
- O, tam ktoś idzie.
- Przepraszamy, czy daleko stąd do Rubikonu?
- Rubikonu?
- Rubikonu.
- Tego Rubikonu?
- No tego.
- Dzień drogi. Tyle, że idziecie w przeciwną stronę.
- Tośmy go przeszli... A ja chciałem się jeszcze zastanowić.
- I co teraz Cezarze?
- Kości zostały rzucone.

czwartek, 30 sierpnia 2007

Singapurczyki

– Panie K., czy sprawdziłby pan, czy stół dla gości jest dobrze przygotowany?
– No super! Chyba wszystko jest: kawa, ciasto, śmietanka...
– No tak, ale widzi pan jak on wygląda – takie to wszystko jasne... Potrzebujemy tu jakiegoś innego akcentu, może pójdę kupić winogrona? Albo czekoladę?

środa, 29 sierpnia 2007

Korzyści z drogiego długopisu

Posiadacze tanich długopisów pożyczają je bez zastanowienia, kładą byle gdzie, a potem o nich zapominają, pozwalają bym im powypadały z kieszeni, piórników, teczek. W efekcie nie mają nigdy przy sobie długopisów.

Posiadaczom drogich długopisów to nie grozi. Będą pamiętali!
Nie dość, że poćwiczą pamięć, to także będą mieli zawsze przy sobie długopis.

Chyba, że długopis będzie jeszcze droższy. Wtedy się go zamknie w sejfie. Taki długopis jest jeszcze lepszy, bo zmusza do pożyczania od znajomych, posiadających jego tanie odpowiedniki. Dzięki czemu długopis jest zawsze gotowy do pisania i nigdy nie kończy mu się wkład.

Na tym polega jego wielka wartość!

wtorek, 28 sierpnia 2007

CPV

Po wstaniu z 361331100-6 umyłem się 24513100-4, 24511400-3 i wytarłem 17214100-6, założyłem 18234000-8, 18321000-5, 18311000-2 i 18310000-5, by usiąść na 36112300-2 przy 36121210-0 i zjeść 15511400-7, 15613313-5, 15811100-7, 15131310-1, 15842100-3 zapijając 15863200-7, po czym mając chwilę włączyłem 30213200-7. W końcu udałem się, by skorzystać z 6011000-9.

poniedziałek, 27 sierpnia 2007

Łapać złodzieja!

- Łapać złodzieja!
- Ale dlaczego nie łapiecie, tylko stoicie i krzyczycie?
- Łapać złodzieja!
- Ale kto jest złodziejem?
- Nie ważne kto, ważne, żeby go łapać! Łapać złodzieja!
- Ale jak nie wiem kto, nie wiem kogo łapać?
- To stań z nami i też krzyć: Łapać złodzieja!
- Po co?
- Żeby łapać złodzieja! Każdy pomaga w tym tak, jak potrafi najlepjej. No -- razem:
- Łapać złodzieja!

niedziela, 26 sierpnia 2007

Jutro-Wczoraj

Jutro? To mój ulubiony dzień tygodnia! -- mawiała kochana Ally McBeal.
A ja dzisiaj chciałem westchnąć, że mój ulubiony dzień tygodnia to wczoraj. Nie dość, że się weekend zaczynał, to jeszcze fajna impreza była.
Ale że była dowiedziałem się dzisiaj. I dlatego nie westchnę!

sobota, 25 sierpnia 2007

Jestem jeżówką... (c.d.)

Wczoraj się dowiedziałem, że jestem echinacea purpura, a nie homo sapiens.
To usprawiedliwia wegetację, zamiast życia aktywnego. W sam raz jak na tę pogodę.

piątek, 24 sierpnia 2007

Jestem jeżówką...


I am an
Echinacea


What Flower
Are You?


Pani K. (c.d.)

Rozmowa w męskim gronie:
-- Szkoda, że nie mogliśmy pani K. powiedzieć, że mamy tyle a tyle pieniędzy, i by nam sprzedała za to coś fajnego.
-- Na przykład swoją koleżankę.
-- E... za takie pieniądze to mogła sprzedać siebie samą! Jak ładnie opowiadała i się produkowała przy prezentacji!
-- Zgódźmy się na kompromis: koleżankę i siebie dodać gratis!

Pan i gołębie

Pod kościołem naprzeciw mnie szedł starszy pan, mimo ciepłego dnia w grubej kurtce i czapce na głowie. Obrócił się do gołębi na dachu i wezwał je zamaszystym gestem. Gołębie zaczęły się zlatywać – było ich naprawdę dużo, więc powtórzył ten gest do pozostały, a potem jeszcze raz i jeszcze... A gołębie zlatywały się by usiąść u jego stóp.

(Ta notka nie ma mieć pointy na temat tresowania gołębi. Ona ma być tylko śladem obrazu, który wciąż wraca mi przed oczy – zapraszających gestów i gołębich skrzydeł.)

czwartek, 23 sierpnia 2007

Pani K.

Od paru tygodni rozmawiałem z panią K. przez telefon i mejla na temat zamówienia, które złożymy u niej, lub u konkurencji, czyli u pana Ł. Pan Ł. nas odwiedził by się nam pokazać i zareklamować. Teraz przyjechała w tym celu pani K. (z panią M. dla towarzystwa).

Pani M. milczy, a pani K. opowiada o swojej ofercie, miło się uśmiecha, jest profesjonalna, kompetentna, uważna, precyzyjna i dowcipna. I powoli zdaje sobie sprawę, że pani K. (a raczej panna K., co w rozmowie z nami podkreśliła) dokładnie oddaje mój ideał kobiety: te same pulchne policzki, z czarownym dołkiem przy uśmiechu, wąskie oczka patrzące zza wąskich okularów, kształtne usta i nos, krótkie, czarne włosy...

I jak tu być obiektywnym w wyborze między firmą pani (przepraszam: panny) K., a pana Ł.? A muszę wybierać mądrze i sumiennie by nie zawieść zaufania zbiorowego podmiotu podatników i świętej miłości kochanej Ojczyzny. Wiem, że podatników jest więcej od pani K., a nawet wśród podatniczek znalazłbym równie jak pani K. urocze i w moim typie. Ale ta świadomość zupełnie mi nie pomaga...

Połowiczne zaćmienie

Wychodzę z tramwaju i "widzę", że coś nie tak z moim wzorkiem. Jakby jakiś powidok, ale taki duży powidok. Idę przez ulicę i testuję swój wzork (zamykam i otwieram oczy, przesłaniam je ręką -- muszę być niezłym widowiskiem dla innych). Po chwili rozumiem co i jak -- otóż nie widzę tego, co na prawdo od mojego własnego nosa. Więcej -- nie widzę tego prawym okiem, które widzi tylko to co na lewo od jego własnej osi, a to co na prawo pokazuje jako szaro-burą plamę. Lewe oko widzi za to wszystko. Mimo to, żeby zobaczyć jakie pali się światło (na wprost, nieco po prawej) muszę obrócić całą głowę.

Stopniowo moje zaćmienie mi przechodziło -- po kilkunastu minutach z nie widzenia prawej strony świata, zrobiło się niewidzenie chmurki po prawej, z dołu. Po kilku godzinach chmurka zupełnie zanikła.

(To co piszę to nie jest sen, albo alegoria mojego postrzegania polityki. To jest fakt, w którego realność zaczynam powątpiewać, im dalszy jest ode mnie. Bo jak można nie widzieć, stracić wzrok, mieć przesłonięte pół świata szaro-burą plamą? A potem wrócić do normy? Jak można mieć tak oszukany zmysł? Wiem, że to z punktu widzenia neurologii, czy może nawet okulistyki, jest możliwe, ale żeby mi się to przytrafiło? Zwątpiłbym zupełnie, gdyby nie resztka strachu, że już nigdy nic nie zobaczę...)

środa, 22 sierpnia 2007

Program

Rozczarowuje mnie program filharmonii: znajduję tam albo utwory, które znam, i których nie mam ochoty wysłuchiwać po raz kolejny; albo utwory, których nie znam, co oznacza, że mnie nie interesowały i nie interesują.

I mam jakieś dziwne wrażenie, że nie ma takiego sposobu poprawy programu, by mnie zadowolił...

Krzyżówka

Koleżanka pokazała mi zdjęcie swojego psa. Jak sama zaznaczyła, wygląda on jak skrzyżowanie mopa ze szczurem.

Oczywiście pochwaliłem -- bo z koleżanką mamy jedną wspólną cechę -- lubimy sztukę awangardową.

A propos banku

A propos banku! Rano byłem w bankomacie (nie, nie mam debetu). Bankomat mnie poinformował, że załatwia się w nim sprawy tyle czasu, ile potrzebuje bolid Formuły 1 by przyspieszyć do 200 km/h, a potem wyhamować do 0.

Przez cały ten czas załatwiania wypłaty w bankomacie myślałem, czy oni reklamują zaprzyjaźniony team Formuły 1, którego barwy pokazywały się na ekraniku, czy ganią technologię stosowaną w bankomatach, albo więcej – biją się w piersi ze względu na jakość usług.

Nim dociekłem co i jak, to z prędkości 0 km/h przyspieszyłem szybko do około 5-6 km/h, wymijając na ulicy innych zawodników, to z lewej, to z prawej strony.

Porada z kalendarza

Mark Twain radzi mi w kalendarzu:

Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia.

I co ja mam zrobić? Wypisać urlop i pójść do banku po kredyt, objadając się po drodze lodami, zapijanymi herbatą z dodatkiem kwiatu pomarańczy?

Przykro mi, do rady się nie zastosuje – mam zamiar siedzieć w pracy. A może nawet pracować?

wtorek, 21 sierpnia 2007

Świat skłonności

Kulka na równi odczuwa ziemskie przyciąganie. Jednak wewnętrzny imperatyw materii nie pozwala jej opadać wprost. Jej energia znajduje sobie ujście w innym kierunku, jedynie częściowo zgodnym z grawitacyjną pokusą. Oprócz kategorycznego imperatywu materii, na kulkę oddziałuje także konserwatywny opór. Czasami może on zupełnie zastopować ruch kulki, czasami tylko go spowalnia. Można jednak dostrzec, że kulka uzależnia się od ruchu na równi pochyłej i coraz bardziej ignoruje swój wrodzony konserwatyzm. Jest to wynik jej wyboru.

Kulka podlega więc licznym skłonnościom, co obala twierdzenia o jej fizycznym zdeterminowaniu. Ergo: posiada wolną wolę. Q.E.D.

poniedziałek, 20 sierpnia 2007

Mowa polityczna

Słowotoks.

niedziela, 19 sierpnia 2007

Delikates

Nie zwariować, Commander. Olej do włosów jest very gut do jajecznicy. Dla Chinaman to jest delikates.
J. Brennece, T. Krancke "Admiral Sheer"

I nawet z nacjonalistycznej propagandy można się uczyć szacunku dla innych kultur.

PS. Może powinienem kupić olejek do włosów? A może jakiś Chinaman wpadnie?

sobota, 18 sierpnia 2007

Wnioskowanie

Tradycyjne wnioskowanie polega na analizie faktów i stawianiu w oparciu o nie tez, następnie weryfikowanych. Zweryfikowane tezy stają się wspólnym dobrem ludzkości.

Nowoczesne wnioskowanie polega na interpretacji faktów w oparciu o mądrość ludową, stanowiącą wspólne dobro ludzkości.

Nowoczesna metoda upraszcza cały proces, jednocześnie unikając nieprzyjemnych wniosków. Jest więc jednoznacznie lepsza i zasługuje na dalsze upowszechnienie.

piątek, 17 sierpnia 2007

Bilans

Na drodze do zbilansowania własnych przychodów i dochodów nie widzę większych przeszkód. Ot, wystarczy opracować nową arytmetykę...

czwartek, 16 sierpnia 2007

Uczestnictwo

Różne są sposoby uczestnictwa.
Na przykład można się wybrać na festiwal muzyczny i wziąć w nim udział --
rozstawiając krzesełka.
Liczy się!

środa, 15 sierpnia 2007

Żaba

W fontannie spotkałem zagubionego płaza. Biedulka, żabka, nie potrafiła wydostać się, mając wszędzie przeciwko sobie ścianki fontanny, a nie mając dna pod nóżką, by się od niego odbić.
Podszedłem i zlitowałem się -- podniosłem żabkę i położyłem obok, na murku.
Gdybym był bajkowym księciem, pocałowałbym żabkę.
Gdybym był francuskim smakoszem, też użyłbym ust, choć nie od razu...
Gdybym był świętym, palnąłbym kazanie, a potem odszedł chwalić Boga w stworzeniu.
Gdybym był gentlemanem, zwyczajnie odszedł bym godnym krokiem.
Jednak okazałem się fotografem-cynikiem i wykorzystałem przymusową sytuację żaby fotografując ją nago, gdy wyciągnięta z kąpieli biedaczka, nie miała się gdzie schować...

Inglisz

-- Du ju nid helb? Aj ken helb ju.
-- Nie, dziękuję.
-- Du ju hew problem? Ju dont noł de sity? Aj helb ju!
-- No, thank you!

wtorek, 14 sierpnia 2007

Właściwa muzyka

Muzykę należy dobierać do nastroju, pór dnia i swoich upodobań.
Należy też dobierać do wykonywanych czynności.
No bo jak tu pracować głową przy Beethovenie? Albo jak czytać wiersze przy Verdim?

Choć może i są tacy poeci, których przy Verdim czytać się da...

poniedziałek, 13 sierpnia 2007

Ziewanie

Samo pisanie słowa 'ziewanie' skłania mnie do ziewania.
I czytanie też.
Rano czytałem artykuł o ziewaniu, z trudem powstrzymywałem się przy tym od niego.
A przecież, jak z artykułu wynika, ziewanie jest dobre -- chłodzi mózg przeciążony pracą. Ziewasz, to znaczy, że intensywnie pracujesz głową!
Na przykład w pracy... Na uczelni... Albo podczas lektury artykułu o ziewaniu...

niedziela, 12 sierpnia 2007

Depresja

Tam jest tylko 190 m npm. To prawie depresja.
O. Tadeusz na kazaniu.

sobota, 11 sierpnia 2007

Polityka

Aż przyjemnie na politykę patrzeć. Politycy kręcą, robią pętle, beczki i korkociągi. Aż człowiek czuje się młodszy przypominając sobie młodzieńcze fascynacje lotnictwem i lekturę "Dywizjonu 303".

piątek, 10 sierpnia 2007

Podstępność niejedno ma imię

Czasem by zdobyć drugiego człowieka, bywamy mili. Sympatyczni wręcz. A czasem, choć trudno w to uwierzyć, posuwamy się aż do szczerości.
Człowiek to jednak podstępne zwierzę.

czwartek, 9 sierpnia 2007

Ogłoszenie

Poszukuję spokojnego, dobrze oświetlonego, suchego i wygodnego miejsca do czytania książki w nocy z 6 na 7 września 2007, w centrum Wrocławia.

! i ...

Fantatyk to wykrzyknik!
Zgłaszam więc uprzejmą prośbę o przyznanie mi symbolu wielokropka...

środa, 8 sierpnia 2007

Niewiadoma

Czym większa niewiadoma, tym żarliwsze poszukiwanie, tym większe pragnienie.
Czy to obowiązuje także, dla Niewiadomej przez duże 'N'?

wtorek, 7 sierpnia 2007

Słucham sobie

Słucham sobie z przejęciem -- 9 Symfonię fortepianową d-moll, "Chóralną" Richarda van Beethovena.

Zaproszenie

BP zaprasza mnie bym przyjechał czym chcę.
Może się wybiorę do nich na rowerze?

poniedziałek, 6 sierpnia 2007

Konkurs

W internetowo-telefonicznym konkursie dzwonienia na głuchy telefon i pisania na głuchy e-mail, użytkownik PAK przegrał, gdyż nikt nie odebrał jego telefonów i mejli.

niedziela, 5 sierpnia 2007

Odkradzieżnik

Odkradzieżnik, rzecz. l. poj., przedmiot o względnie wysokiej wartości, słabo zabezpieczony, znajdujący się w pobliżu (mniej wartościowego) przedmiotu właściwego; zabezpieczający przedmiot właściwy przed kradzieżą, poprzez sprowokowanie złodzieja do kradzieży samego siebie.

Właściwym przypadkiem zastosowania odkradzieżnika jest umiejscowienie własnego przedmiotu w pobliżu wartościowego przedmiotu cudzego, który w tym momencie spełnia funkcję odkradzieżnika.

sobota, 4 sierpnia 2007

Żałoba antynarodowa

Niech nikt nie wie. Nikt się nie dowie. Niech nikt nie przyjdzie na cmentarz.
Bo jak tu patrzeć w oczy?

piątek, 3 sierpnia 2007

Cel uświęca środki

Cel nigdy nie uświęca środków. To zasada twardo potępiona.
No, chyba że cel jest nasz...

czwartek, 2 sierpnia 2007

Panowie byli

Panowie byli. Powiedzieli, że wszystko dobrze, że następnym razem przyjdą w 2019. Żebym sobie zapamiętał i był w domu, gdy zapukają, bo już nie będą mnie zawiadamiać.

Tyle, że ja zapomniałem zapytać jakiego dnia i o jakiej godzinie... Chyba znowu mnie zaskoczą...

Hurra!

Czy oddawanie czci można wciąż stopniować: oddawanie czci, większe oddawanie czci, największe oddawanie czci?
Czy też po przekroczeniu pewnego progu zmienia się ono w swoje przeciwieństwo: oddawanie czci, większe oddawanie czci, szyderstwo?

Pytam, bo patrzę jak oddaje się cześć, jakich używa się słów, jak się mówi i gestykuluje. I widzę jak ktoś stara się oddać cześć jak najbardziej, najsilniej, najwznioślej. Tymczasem ja z trudem powstrzymuję śmiech, z wysiłkiem utrzymując powagę. Bo przecież to już kpina i parodia. Karykatura czci, a nie cześć.

środa, 1 sierpnia 2007

Kontrowersje AD 2007

Przyjaźniła się z kontrowersyjnym poetą Oskarem Wilde'm [...]
Agnieszka i Robert Sypek "Zamki i obiekty warowne od Opola do Żywca", Almapress, str. 97

wtorek, 31 lipca 2007

W co bić?

W co bić gdy ktoś umiera?
Nie ma dzwonu. Nie ma nawet worka treningowego.
A dłonie same zaciskają się w pięść, by wybić śmierci z głowy te pomysły, z przedwczesnymi najściami...

Tłumaczenie

Strukturalne podobieństwo daje rozwiązanie problemu, które dopełnia inne oceny tego na ile obrazy są dobre. Żeby to zrobić badamy obraz jako całość, a potem badamy szczególy, tak jak w HaVaueS, czyli sposobie widzenia chłopa, który się dostosowuje by wycyganić dane o oglądanych strukturach. Dlatego pomiar strukturalnego podobieństwa może dobrze oddać to, jak człowiek widzi obraz.
(Starałem się tłumaczyć możliwie potocznie, unikając trudnych słów. Ale pewnych treści tak oddać nie potrafię. Może oddać się nie da, dbajac o ścisłość przekładu?)

poniedziałek, 30 lipca 2007

Zawiadomienie

-- Panowie do mnie przyszli i zostawili kartkę...
-- No tak, bo pana nie było, gdy mieliśmy wymienić liczni!
-- Ale ja nie zostałem zawiadomiony!
-- Proszę pana, licznik może działać 25 lat, a kiedy był pana licznik wymieniany? No widzi pan, trzeba było wymienić po 25 latach, przecież musiał pan wiedzieć, że przyjdziemy!


(PS. Takiej rozmowy nie odbyłem, bo ani mi się skarżyć nie chciało, ani ekipie tłumaczyć, dlaczego nachodzą moje mieszkanie bez zawiadomienia i są obrażeni, że mnie nie zastali. To tylko rekonstrukcja możliwego dialogu.)

niedziela, 29 lipca 2007

Sport jest barbarzyński

Idę, rozglądam się, podziwiam przyrodę. O sójka! O wiewiórka! O biegacz!
I właśnie -- biegacz uprawia jogging. Zmykajcie ptaki, wiewiórki, motyle! On nie ma dla was czasu! On spieszy się, by przedłużyć własne życie! By żyć lepiej i głębiej. Stuka więc butami, macha ramionami, dyszy. Nie widzi was i nie ceni.
Sport jest jednak barbarzyński...

sobota, 28 lipca 2007

Młodość ma swoje prawa

Reżyser jest bardzo młody. Należy mu wybaczyć uproszczenia, niezrozumienie treści dzieła. W końcu ten młodzik jest tylko dwa razy starszy od Mozarta, w chwili gdy ten pisał muzykę...

piątek, 27 lipca 2007

Łacina

Ile to lat?! Dużo, dużo.
Znam więcej słów niż znałem, choć accusativus cum infinitivus się zaciera w pamięci.
Ale łacina jest wszechobecna. Prze każdą szparę w języku się przeciśnie.

czwartek, 26 lipca 2007

Nuda - c.d.

A może gadżety są receptą na nudę znudzonego społeczeństwa?
Zapewniają nowe, niezwykłe doznania: np. uruchamianie niedopracowanej 'wszystkomającej' komórki; albo innej drukarki trójwymiarowej?

Nuda

Przepis na nudę: 8 godzin w pracy, a potem lektura artykułu o nudzie...

środa, 25 lipca 2007

Gadżety, albo kobiety są z Wenus

Trzeba kupić coś fajnego, takiego, że męskie serce szybciej bije.
A w działach sprzedaży kobiety dopytują się "po co"? I jak im to powiedzieć?

wtorek, 24 lipca 2007

Sitcom

Teraz żyje się jak w sitcomie. Wciąż ktoś podpowiada, czy śmiać się, czy płakać.

poniedziałek, 23 lipca 2007

Prawo

Art. 1.1. Prawo obowiązuje wszystkich.
1.2. Prawo obowiązuje także czytelników bloga.
1.3. Prawo obowiązuje autora bloga.
1.4. W przypadkach omówionych w ustępach 2 i 3, prawo nie musi obowiązywać.

Art. 2.1. Uchylono.
2.2. Skreślony.

niedziela, 22 lipca 2007

Horyzont

Wyrosłem w mieście. Mój horyzont i moje niebo tworzyły mury, samochody i drzewa.
Teraz ze zdziwieniem odkrywam, że wzrok może sięgać dalej, że nad nami jest niebo. Że świata nie można zamykać w ziarenku piasku, by go objąć.

sobota, 21 lipca 2007

Wypalić zło

Trzeba wypalić zło w sobie. Wypalić ogniem gorejącym. Wypalić do dna. Czy nie najlepiej by się samo wypaliło, skoro z natury goreje pod skórą? Dopełni swej miary?

piątek, 20 lipca 2007

Sen: wszyscy święci, albo podróż w czasie

Czasem we śnie obraz mówi jedno, a my wiemy drugie. Tak było tym razem. Śniło mi się, że przeniosłem się w czasie. A jednak miasto rodzinne, po którym chodziłem we śnie było normalne. No, prawie normalne – po drodze zatrzymałem się w jakimś nieistniejącym w rzeczywistości kiosku, w poszukiwaniu czasopism. Także pawilon, do którego się udawałem nie istnieje.

Czy jednak przesunąłem się we śnie w bliską przyszłość? Wprost przeciwnie. To była przeszłość i to dość dawna, bo w pawilonie miałem spotkać Św. Pawła, by spisać jakieś ważne świadectwa o początkach chrześcijaństwa, które zaginęły. Co prawda obawiałem się, że nie znam zupełnie greki, ani w piśmie, ani w mowie. Liczyłem jednak, że mając czas jakoś sobie poradzę.

Pawilon był nowoczesny, a spotkanie przebiegło pomyślnie. Mogłem przepisać dokument. Przy okazji przekonałem się, że było tam wcześniej wielu moich znajomych, których znajdowałem na tablicy wraz datami, gdy tam przebywali.

Podniosło mnie to na duchu, choć niestety – z przepisywaniem dokumentu był kłopot. Otóż w każdym z pomieszczeń pawilonu ilekroć zapaliliśmy światło, to przechodziło ono niczym fala po kolejnych świetlówkach, by w końcu zgasnąć. Było nie dość jasno by pisać. Próbowałem tu i tam – bez skutku.

Ale oto zaproszono mnie na pokazy. Św. Paweł prezentował swój system komunikowania się z głuchoniemymi przy pomocy gestykulacji i tańca. Dziwnym trafem odkryłem, że Św. Paweł ma rysy twarzy mojego licealnego kolegi – Janusza B.

Za pokaz pobrano pieniądze od pewnej starszej pani. Stojąca obok N. (ucieszyłem się, że ją widzę – tylu starych, licealnych kolegów i koleżanek na raz!) zaczęła robić wyrzuty Januszowi, że tak przecież się nie robi. Janusz-Paweł odparł na to, że nie widzi w tym nic złego, że to „jak pieniądze leżące na ulicy – trzeba się schylić i je podnieść”. Spojrzeliśmy sobie wtedy z N. znacząco w oczy (a jakoś oczy miała nie N., ale M., ale też się cieszyłem, że oto z inną starą znajomą znajduję wspólnotę myśli), a potem – nadal zniesmaczeni argumentami Janusza-Pawła udali się do samochodu...

czwartek, 19 lipca 2007

Pasjonujące

Tworzymy pasjonujący tygodnik, od którego lektury nie można się oderwać[*].

--
Dla temperatur mieszczących się w zakresie 12-25 stopni.

środa, 18 lipca 2007

Sen: rękoczyny o krzesła

Siedzimy na krzesłach w kościele. Wchodzi jakieś małżeństwo. Siadają o kilka krzeseł ode mnie, zresztą miejsc jest o wiele więcej niż wiernych – na krzesłach tylko my siedzimy. Kobieta jednak niespokojnie zerka w moją stronę, wstaje i zaczyna mnie odpychać rękami. Także ja odpowiadam rękoczynami. Jest remis.

Po chwili wchodzą jej krewni. Jest ich niewielu, mniej niż krzeseł. Kobieta nie kryje rozczarowania. Ale ja rozumiejąc o co chodziło z krzesłami przenoszę się dalej, rzucający tylko:
– Trzeba było powiedzieć o co chodzi, to sam bym się przesunął.

wtorek, 17 lipca 2007

Jak w zwierciadle

W zwierciadle widzimy niejasno.
Ale czy my nie chcemy za dużo?
Chcielibyśmy widzieć się w zwierciadle; i by zwierciadło ukazało nas takich jacy jesteśmy w środku.
Tymczasem zwierciadło widzi tylko powierzchnię.

poniedziałek, 16 lipca 2007

Umiejętność

RF czuł to co ja. Wypalenie, brak pomysłów, poczucie, że jest się do niczego.
Szczęśliwie nie przejmował się tym.
A ja myślę o tym, na ile ważną umiejętnością w życiu jest to, by sobie 'odpuścić', zrobić krok wstecz i nabrać dystansu.

niedziela, 15 lipca 2007

Ksiądz A.

Ksiądz A. wczoraj postanowił bić rekord -- Prefacja w 34 sekundy.

Dzisiaj ksiądz A. postanowił zażartować. Nabrał w garście wody święconej i zaczął polewać wiernych, mówiąc przy tym, że błogosławi ich na Boże Narodzenie...

sobota, 14 lipca 2007

Dwa punkty widzenia

-- Dlaczego chcesz tak na to patrzeć?
-- Bo widzisz, to jak z naszymi oczami. Potrzebujemy dwóch by dostrzec głębię. Z jednego oka jej nie widzimy. I ja chcę dostrzec głębię spraw.

piątek, 13 lipca 2007

Dusza i zdjęcia

Czym więcej duszy, tym trudniej robić zdjęcia.
Dusza przedmiotów martwych jest cierpliwa, a one same wdzięcznie pozują.
Dusza wegetatywna roślin również ma dużo cierpliwości potrzebnej do pozowania.
Ze zwierzętami i ich duszą, jest już dużo gorzej. Jeszcze ślimaki, te owszem -- pozują. Ale już inne zwierzęta nie maja cienia cierpliwości dla fotografów: wiercą się, czasem wprost uciekają.
Z ludźmi i ludzką duszą jest najgorzej -- co prawda ma cierpliwości, ale za to kłamie, udaje i zwodzi. Praktycznie nigdy nie można sfotografować człowieka w całym jego człowieczeństwie.

czwartek, 12 lipca 2007

Rozczarowanie fotografa

Niestety -- zwierzęta w zoo są za kratkami.
Chociaż przecież nikomu nic nie zrobiły!

środa, 11 lipca 2007

Prawda

Tu wszystko jest prawdą. Co mi nie wierzysz?! Mówię ci -- UFO zatopiło Titanica. Popatrz, wszystko się zgadza -- Titanic zatonął, tak, czy nie? Na Atlantyku, tak, czy nie? Miał rozpłataną burtę, nieprawdaż? Możesz to sprawdzić w innych źródłach! I proszę, dlaczego mi nie wierzysz? Tożto same fakty!

wtorek, 10 lipca 2007

Odwrotnie

Zwykle najpierw jest nominacja, potem afera, a w końcu dymisja.
Tym razem pierwsza była dymisja, potem afera. Czy brązowy medal w wyścigu zdobędzie nominacja?

poniedziałek, 9 lipca 2007

Kupić coś

Zadanie: kupić coś, z sensem, trzymając się ustalonego kosztorysu.
Co: wybór nalezy co Ciebie.

niedziela, 8 lipca 2007

Nie jest tak źle...

Nie jest tak źle. Nasz rząd naśladuje dobre wzorce. Prosto ze Zjednoczonego Królestwa.
W końcu wszystko jest jak u Monty Pythona!

sobota, 7 lipca 2007

Zwrot

1) Wszyscy zwarci?
2) Kto chce może wykonać zwrot o 180 st.
3) Idziemy szybko do przodu.
4) Co to? Dlaczego, nie wszyscy są razem. Gdzie się wszyscy rozeszli?

piątek, 6 lipca 2007

Czytać

Mam czytać powieść do końca?
Czy napisać własne zakończenie?

czwartek, 5 lipca 2007

Spinanie

Spinam się.
Spinanie to inaczej wypinanie.
Wtyczki.
I kto by pomyślał, że to synonimy?

środa, 4 lipca 2007

Rezultaty

Otrzymałem wyniki (*).
Patrzę i patrzę i staram się zrozumieć.
Co tu jest co?
Patrzę, oglądam, chyba zaczynam rozumieć.
Ale pojawia się pytanie: czy łatwiej uzyskać wyniki, czy je zrozumieć?

---
*) By nie być gołosłownym -- oto wyniki: 5.62712,4.04739,-5.94635, -0.164415,8.21133,8.43188, 0.0785794,8.80065,4.63594,-0.0164632,6.12509,0.112276,
-0.250207,-0.000745355,2.4377,-0.0150604,5.19813,-2.07924, -0.642033,5.07326,-3.81289,-0.333688,4.3199,-3.88314, 0.0129799,3.09406,-4.93342,0.077435,1.93024,-6.28705,0.0250964,0.998839,-8.05259,-0.0107701,-0.056055,-8.69155,-7.21343,5.22391,7.62378,7.2817,4.84289,7.93379,-5.65499,4.37032,3.62552,5.43019,4.26246,3.86842, -5.36714,-5.68926,-4.2512,5.453,-5.61216,-4.00292,-4.89351,-8.46723,0.466334,4.94627,-9.40804,0.156527,-4.96729,-1.44398,-2.08333, .02111,-1.47293,-2.04876,0.47035,-2.61568,2.51066,0.53684,-3.84978,2.34707,0.722215,4.98332,-3.64381,-0.35748,4.99537,-3.71704,0.651324,4.14364,-4.07693,
-0.0940058,4.11713,-4.03043,0.189666,5.55686,-0.879179,7.41316,-0.214675,3.51661,-7.37032,1.27477,3.19999,6.39532,-5.99857,3.69369,-6.16791,-4.66089,3.44264,0.0200556,-16.2686,3.29598,-0.184503,-11.55,0.471398

wtorek, 3 lipca 2007

Duszek

Symbol Matlaba schodzi mi z okienka i przechadza się po ekranie.
Chyba pora wyłączyć komputer...

Obrażalski

Co ten wiatr taki obrażalski? Ciągle trzaska drzwiami.

Strzeżcie się!

Dopiero co wczoraj uczyłem się zakładania teczek, nadawania im identyfikatorów i sznurkowania spraw.

A już śniło mi się, że ewakuowano pół miasta, gdyż noszę w kieszeni materiał rozszczepialny.

Niedaleko pada bowiem bomba od teczki.

poniedziałek, 2 lipca 2007

Rachunek sumienia

Czy generowałem sprawy?
Czy sprawom nadawałem odpowiednie sygnatury? U góry, z lewej strony, zgodnie z regułami sztuki?
Czy nadawałem im bieg?
Czy może przeciwnie: grzeszyłem myślą, mową i zaniedbaniem?
--
Generuję sprawy, więc jestem.

niedziela, 1 lipca 2007

Akumulatory

Podobno weekend jest od ładowania akumulatorów.
Podobno trzeba pójść w las, posłuchać śpiewu ptaków, pooddychać trochę za miastem.
Zrobiłem tak.
I akumulatory się rozładowały!
Teraz muszę je ładować. Wszystkie cztery!

sobota, 30 czerwca 2007

Humor

Humor jest jak liczba urojona. Podniesiony do potęgi potrafi przestać być śmieszny.

Niewinność

X twierdzi, że najlepszym dowodem jego niewinności jest to, że inni krzyczą za nim: Łapać złodzieja!

piątek, 29 czerwca 2007

Poruszanie się

Jak człowiek dużo zje, to trudniej mu chodzić.
Ale łatwiej się toczyć.

czwartek, 28 czerwca 2007

Nikt nie gra o swoje?

R. zagroził wetem, jeśli M. i P. nie będzie lepiej.
M. przeszła bez problemu, ale P. zaprotestował, by było mu lepiej, proponując by lepiej było L. By skompensować te oczekiwania, gorzej będzie D., G., K., M., i N. Ale udało się osiągnąć kompromis.

środa, 27 czerwca 2007

Audiencja

Audiencjobiorca dzwoni do potencjalnego audiencjodawcy, by poprosić o ewentualne udzielenie audiencji, celem dalszego udzielania audiencji, choć już może per procura. Audiencjodawca może się zgodzi, a może nie. W końcu to XXI wiek i kto to widział, by człowiek kontaktował się z innym człowiekiem, a nie z maszyną, do czego został stworzony?

wtorek, 26 czerwca 2007

Spisek!

Organizacje charytatywne wzywają do tego, by wpłacać na ich konta pieniądze na różne cele. Jak mogą! My już znamy takie metody! Zaczyna sie od wpłat na leczenie dzieci, a kończy na torturach i mordach! Nie znami takie numery! Panowie -- najpierw zmyjcie krew ze swych rąk, a wtedy możemy prozmawiać!

poniedziałek, 25 czerwca 2007

Dobre informacje

S. szuka, szpera, chce być dobrze poinformowany.
Raz znajdzie prawdziwego newsa, raz fałszywego. Potem znowu prawdziwego i znowu fałszywego. Aż będzie miał ich dość. I wyciągnie z nich średnią. A w średniej odkryje swoją własną prawdę.

niedziela, 24 czerwca 2007

Lew-baranek

Czy baranek jest lwi?
Czy lew jest barani?
A może Baranek jest Lwem?

sobota, 23 czerwca 2007

Pytamy

Pytamy po to by wiedzieć?
Czy po to, by się łudzić?
By znaleźć odpowiedź?
Czy potwierdzenie?

piątek, 22 czerwca 2007

Niezapowiedziane

Hurra! Za tydzień tajna, niezapowiedziana, próbna ewakuacja!

Pytanie

Po godzinnym zebraniu, słuchaniu w skupieniu, wyczekującym milczeniu, miałem tylko jedno pytanie:
-- Ale o co chodzi?

czwartek, 21 czerwca 2007

Leczy rany

Czas leczy wszystkie rany.
Czasem tylko trzeba mu w tym pomóc.

środa, 20 czerwca 2007

Wniosek

Czy jeśli były prezydent L.W. w odpowiedzi na wyjątkowo chamską wypowiedź obecnego prezydenta L.K. nazwał go "s..synem", to jednocześnie obraził brata-bliźniaka prezydenta, premiera J.K.?

wtorek, 19 czerwca 2007

Bis

Zespół wykonał bis. 4'33" Cage'a.

Trwać

Czasem trzeba po prostu trwać.
Nie wyrywać się. Nie angażować.
Przetrwać.

I to nie tylko w wypadku zarazy, głodu, ognia i wojny.

poniedziałek, 18 czerwca 2007

Równanie

Czy 7=9?
Tak! Jeśli tylko przemaiwają za tym racje historyczne!

niedziela, 17 czerwca 2007

Logika

-- Dzięki temu się jest bardziej człowiekiem.
-- Czyli sugeruje pan, że bez tego się jest człowiekiem mniej?
-- Nic takiego nie powiedziałem! Wkłada mi pan do ust obce wyrażenia! Posługuje się pan nieuczciwą argumentacją!

sobota, 16 czerwca 2007

Sen: ukryć się

Zganiałem gołębie z balkonu. -- A sio! -- Dwa uciekły. Trzeci był jakiś dziwny. Ogon pawia, tylko mały, szary korpus gołębia i głowa wiewiórki. Odwrócił do mnie głowę sycząc: -- Wiesz, z kim zadzierasz? Strzeż się benzolu! -- I schował się.

Poczułem się przepędzony przez samo zło. Poprosiłem przyjaciół o pomoc i ukryłem się w parku. Przyjaciele przyszli, dali mi prowiant i zaproponowali emigrację...

piątek, 15 czerwca 2007

A jednak przyjaciółki

A jednak królowa Maria i madame de Pompadour, były przyjaciółkami. No prawie. Obu stronom to się opłaciło. Czyżby ważna sztuka kompromisu?

czwartek, 14 czerwca 2007

Jak Madame de Pompadour

Kochanka królewska musiała zabawiać go swoją osobą, czyli:
- opowiadać ciekawe rzeczy,
- słuchać z zainteresowaniem,
- jeździć tam gdzie król,
- bywać tam gdzie król,
- jadać to co król,
- i spełniać seksualne zachcianki.

To był ciężki kawałek chleba, bo nie pomagały żadne tłumaczenia: zdrowie czy choroba, jeśli król chce jeść, trzeba jeść, chce galopować konno po lesie, trzeba galopować, chce seksu, trzeba się kochać. Jest smutno, ciężko, zmarł ktoś bliski, męczy ból, choroba – to wszystko bez znaczenia, trzeba być pięknym, uśmiechniętym i życzliwym, zakładając urodę, uśmiech i życzliwość, niby mundur.

Szczęśliwie już nie ma instytucji królewskich kochanek, jednak pierwsze dwa punkty spotykają czasami wszystkich – kobiety i mężczyzn. W czasie wymuszonych rozmów, gdy próbuje się zagadnąć towarzysza/towarzyszkę, powiedzieć coś ciekawego, zagadać, albo odwrotnie – posłuchać nudnej anegdotki z udawanym zainteresowaniem. Męczymy się, zakładamy fałszywy uśmiech, by życie się jakoś toczyło. Normalnie.

środa, 13 czerwca 2007

Zasłyszane: 18

-- Ja jestem młoda. Mam 18 lat! (pauza) Do setki!

wtorek, 12 czerwca 2007

Spam

Spam się uczy.
Spam wie o mnie więcje, niż CIA, czy CBA.
Dostaję już spam 'od siebie', zaczynający się od czytywanych przeze mnie powieści, a w tytule wymieniajacy ulubionych kompozytorów...

poniedziałek, 11 czerwca 2007

Smok

Po co napychać barana siarką?
Wystarczy zachęcić smoka do górskich wędrówek. Z tymi swoimi ciężkimi łuskami, nieustannym płomieniem w gardzieli, głowani nazbyt licznymi, albo ducha wyzionie, albo Wisłę zacznie pić do upadłego.

Dni

Dni są i takie i takie. Niestety.

niedziela, 10 czerwca 2007

Są takie dni...

Są dni anielskie i dni diabelskie.
W dni anielskie spotyka się i czyni dobro i piękno.
W dni diabelskie, wprost przeciwnie.

sobota, 9 czerwca 2007

4'33"

Tortoise: Exactly. He has composed many celebrated pieces, such as 4'33" a three-movement piece consisting of silences of different lengths. It's wonderfully expressive – if you like that sort of thing.

Achilles: I can see where if I were in a loud and brash cafe I might gladly pay to hear Cage's 4'33" on a jukebox. It might afford some relief.

Douglas R. Hofstadter „Gödel, Escher, Bach: An eternal golden braid”

* * *

Szkoda, że awangarda jest tak mało znana. Też bym chętnie posłuchał tego utworu tu i ówdzie.

Nawiasem mówiąc, skoro dźwięk stał się oczywistością, to cisza staje się sztuką.

piątek, 8 czerwca 2007

Strach

Jak byłem mały bałem się tego co za grzbietem góry.
Szliśmy z Tatą, grzbiet był coraz bliżej.
A ja wiedziałem, że tam jest dolina, ale że nie widziałem jak opada bałem się urwiska, przepaści.
I tak było z każdym grzbietem.

czwartek, 7 czerwca 2007

Jakiś głupi

Trudno mi uwierzyć w diabła. Jakiś głupi on jest. Ten, który mnie uwodzi, którego czasem dostrzegam w lustrze, nie ma nic wspólnego z takim niezgułą.

Kryminały

Kupiłem kryminał! Szelest kartek kryminału zawsze zwiastuje zbliżanie się wakacji!

środa, 6 czerwca 2007

Zakapućkanie 2

Jak powszechnie wiadomo Mojżesz schodząc z tablicami rzekł do ludu Izraela:
-- Oto niosę dla was tablice z piętnastoma...
W tym miejscu wypadła i stłukła się jedna z tablic...
-- ...dziesięcioma przykazaniami!
Wśród potłuczonych było:
Nie śmiej się z zakapućkania czyjegoś, bo sam się zakapućkasz dwa razy, że aż wstyd!

wtorek, 5 czerwca 2007

Wzrok

G. miał na tyle dobry wzrok i węch, że zawsze na czas nie zobaczył i nie wywęszył, tego czego widzieć i wąchać nie powinien.

poniedziałek, 4 czerwca 2007

Celowanie

Rakiety zostaną wycelowane. Zostaną wycelowane w Nigdzie. Czyli w Polskę. Ależ nam się ten Jarry przysłużył...

niedziela, 3 czerwca 2007

Zakapucianie

-- Składając ofiary na kwiaty każdy może się przyczynić do upiękniejś, upięknie, upięknieśsz... upiękniejsiesienia ołtarzy!

sobota, 2 czerwca 2007

Pisuar w filharmonii

-- Przepraszam pana, ale czy Schubert żył przed, czy po Beethovenie?
-- Hm... urodził się później, a zmarł wcześniej.
-- Ale to kto od kogo spisywał? Bo wie pan, ta VII Symfonia i ten motyw jak z IX?
-- Hm... IX była później, ale Beethoven wcześniej pisał Fantazję Chóralną.
-- To który spisywał?
-- Trudno powiedzieć, Beethoven był później, ale wcześniej długo szkicował.
-- Czyli Schubert spisywał?

piątek, 1 czerwca 2007

Przymierzalni brak

-- Dzień dobry! Co dziś pan wybiera? Może nietzscheanizm?
-- Szczerze mówiąc wolę coś poważniejszego.
-- Egzystencjalizm?
-- Wydawało mi się, że do twarzy mi ze stoicyzmem.
-- Ale to niemodne w tym sezonie!
-- Pani da, przymierzymy.
-- Proszę, ale wie pan, przymierzalnia jest dzisiaj zamknięta.

czwartek, 31 maja 2007

Bezinteresowność

Czy istnieje bezinteresowność? Czy tylko różne formy odpłaty?

Najprzyjemniejszą odpłatą jaką w życiu dostałem, było rozpłakanie się koleżanki ze szczęścia, gdy dostała od nas prezent przygotowywany przez kilka miesięcy.

Uciekłem by się tym widokiem nie sycić i nadal łudzić się, co do swojej bezinteresowności...

Dlaczego?

Ciekawe byłoby badanie, gdzie mieszczą się cele polityczne. W ego, id, czy superego?

Bo czasem jak oglądam polityków i widzę ich starania -- ufam, że szczere -- aby coś sobą prezentować, działać w jakimś kierunku, to wydaje mi się, iż pragną nie tego, czego chce 'elektorat', czy co tkwi na dnie ich serca, ale tego, co wypada; wszystko po to by zasłużyć na pochwałę elit i poklepanie po ramieniu. Czyli -- działa tu superego.

Ale też widuję polityków, którzy są samym chceniem czegoś dla siebie. Władzy zwłaszcza. U nich polityką kieruje coś innego.

środa, 30 maja 2007

Test na śląskość

-- Ja też jestem ślązakiem!
-- Ty? Ty przecież nawet 'pieronie' nie potrafisz wymówić!
-- A właśnie, że potrafię: --
tu wymowa wrocławska -- 'pieronie'!
-- No właśnie...

wtorek, 29 maja 2007

Zło

Widzisz zło wokół siebie? A jesteś pewien, że tylko wokół? Że zło i nieszczęście niesie świat, a nie ty sam?
Bo ja pewien nie jestem, widząc jak niektórzy widzą wszędzie zło i je niemal przyciągają, prowokują. Są jak katalizatorzy zła -- osobiście zła nie tworząc, wywołują je wokół siebie. Sami zaś myślą, że jedynie potrafią je rozpoznawać.

poniedziałek, 28 maja 2007

Od prawdy

Czy ktoś kiedyś zginął za prawdę?
Nie za wypełnienie proroctw i Zbawienie ludzkości. Za prawdę?
Nie, za niechęć do tułania się na stare lata. Za prawdę?
Bo jakoś zawsze, gdy słysze, że ktoś ginie za prawdę, to nie o prawdę chodzi.
Często chodzi o politykę i ideologię -- ale nie prawdę!
O upór i trwanie -- ale nie przy prawdzie!
A prawda? Czy ktokolwiek tak wierzy w prawdę, tak daleki jest od zwątpienia, by poświęcić dla niej życie? Prawda jest zbyt krucha. I zbyt uczciwa, by mieć tę moc.

Na Zesłanie

Na Zesłanie Ducha Świętego do kościoła zstąpił czarny kot. Ale może nie było tak źle -- miał białe 'skarpety' i takiż brzuszek?

niedziela, 27 maja 2007

Medal

Byłem na spotkaniu. Było tam pewne śliczne Dziewczę. Śliczna, subtelna buzia, skromna ładna fryzura, ładna szyja, zgrabna figura, równie subtelny duch jak ciało, no i letnia sukienka z głębokim dekoltem. I ten dekolt, ach ten dekolt!

Pełen dobrych, ciepłych, koleżeńskich uczuć wobec Dziewczęcia nie chciałem eksponować samczego, głodnego wzroku, lądującego wciąż na jej powabnych piersiach. Łapałem się na tych spojrzeniach i ze wstydem próbowałem sensownie rozmawiać, jak to wypada z kilkanaście lat młodszą Koleżanką.

I właściwie mi się udawało! Chyba powinienem dostać medal za dzielne zwalczanie w sobie tej pokusy. Kto przeżył pokusę -- ten zrozumie.

sobota, 26 maja 2007

Zakaz fotografowania

Zdjęcia po poinformowaniu o zakazie fotografowania wpadły w depresję i uznały się za niebyłe.

piątek, 25 maja 2007

Rok

SW: Myśmy to wysłali w roku tysiąc dziewięćset dwudziestym szóstym... W roku? W roku tysiąc dziewięćset... tysiąc dziewięć set dwa tysiące szóstym!

Drukarka

-- Panie P., co to się dzieje, drukarka bez ostrzeżenia drukuje mi co drugą stronę: pierwszą, trzecią i piątą...
Biorę kartkę do ręki. Odwracam. A tam wydruk z drugiej strony.
-- O jejku! Nie zauważyłam!

czwartek, 24 maja 2007

Pęd do władzy

Śniło mi się, że na urodziny dostałem album o urbanistyce, który zacząłem oglądać, zwaracając zwłaszcza uwagę na problem podmokłych ulic w mieście, które były skutkiem wadliwej przebudowy w XVII wieku. Przeglądając stałem się wykonawcą projektu restauracji tych ulic i zabezpieczenia ich na przyszłość, a czym więcej go wykonywałem, tym bardziej z inżyniera-wykonawcy stawałem się burmistrzem.

Czyżby nieuświadomione pragnienie władzy?

środa, 23 maja 2007

Pogłaskać

A: -- O! Jaki fajny! Mogę pogłaskać?
L: -- Proszę!
Tu odbywa się głaskanie laptopa.
A: -- Ale fajny!

wtorek, 22 maja 2007

Zakupy

Zakupy, zakupy -- jedno kliknięcie, drugie kliknięcie, towar w koszyku, kupiony, sprzedany...
A kiedyś to człowiek miał satysfakcję jak poszedł do sklepu i sobie powybierał, powybrzydzał i podręczył sprzedawcę.

poniedziałek, 21 maja 2007

Poprzeczki

Poprzeczki w życiu, polecają się do przeskakiwania.

niedziela, 20 maja 2007

O la luna, la luna...

Parę godzin po imprezie na mszy... Bałem się, że zamiast Alleluja zaspiewam O, la luna, la luna!
I nie zaśpiewałem, a przecież organista tak się starał mi w tym pomóc!

A szczerze mówiąc

Tak. Czasami kochałem się w M., choć chyba nigdy do szaleństwa. Co to znaczy tak się kochać, poznałem później. Choć czy na pewno?
Ale wtedy wszyscy kochaliśmy się w M. lub w N.
Ja raz tak, raz tak -- nie byłem stały w tym platonicznym uczuciu.
I teraz się łapię, że ilekroć popadam w stan zakochania to w kochanej odnajduję coś z M., lub z N.; zwłaszcza z N. Coś gdzieś tam zostało i wryło się serce, jak jakiś drogowskaz na życie.

Miłość

S: -- M.! Jak ja się wtedy w tobie kochałem! Do szaleństwa! P., czy ty też tak się kochałeś w M.?
P: -- Czasami...

Antykoncepcja

M: Inni mają dzieci, a my nie. Czy my jakoś źle to robimy? Może powinniśmy ściągać prezerwatywy?

sobota, 19 maja 2007

Przynoszę pecha

Wyraźnie przynoszę pecha. Przeszedłem drogę czarnemu kotu, a on stanął, zjeżył się, otrząsnął, a potem zawrócił spłoszony...

piątek, 18 maja 2007

Bijące serce

L. czeka z bijącym sercem na przesyłkę.
Ja też czekam na przesyłkę. Czy moje serce nie bije?
Sądząc z różnicy postaw, chyba nie...

czwartek, 17 maja 2007

Logika?

A mówi, że nie X.
B z nim polemizuje, wskazując, że nie Y.
C kręci niechętnie głową, mówiąc, że nie Z.
D zaś obrażony argumentuje, że nie W.
E myślała, myślała i powiedziała, że nie V.

Taki spór, a przecież wszyscy mieli na myśli alef.

środa, 16 maja 2007

Dieta

Lekarz sugeruje ograniczenie wieprzowiny. Że zdrowo.
A ja się zastanawiam, czy ten zakaz dotyczy także stosunków międzyludzkich.
Nie wątpie, że byłoby zdrowo...

Święto wiosny

-- Chcecie zobaczyć "Święto wiosny", które oglądałem ostatnio?
-- Ja chcę, ale tylko wtedy, jeśli to będzie realizacja "poinformowana historycznie", z odtworzonymi realiami pogańskiej rusi i ówczesnymi strojami.
-- Nie. To współczesna realizacja. A baletnice na początku ostentacyjnie zdejmują majtki...
-- Wiesz, przekonałeś mnie -- chcę to zobaczyć!

wtorek, 15 maja 2007

Różanopalca

EOS mit. gr. bogini Jutrzenki (rz. Aurora)[...] Z niejasnych powodów wyobrażano ją sobie jako bardzo kochliwą, stąd większość mitów o niej polega na porywaniu przez nią przystojnych mężczyzn w celach miłosnych.

Powabna, wiecznie młoda kobieta ze swymi różanymi palcami, co ranek dostaje się do łóżek mężczyzn, a Kopaliński nie wie dlaczego uchodzi za kochliwą!

Moda

Polska armia wybiera się do Afganistanu.
Niestety -- kamizelki kuloodporne mają niemodny krój...
Ministerstwo poinformowało, że nic się nie stanie -- Afganistan to nie Paryż, tam nikt się nie zna na modzie...

poniedziałek, 14 maja 2007

Świnia

Na szynce ze zdziwinieme odkryłem odezwę Związku Świń Polskich, które nie mogąc doczekać się Wigilii postanowiły przemówić ludzkim głosem, pełne miłości do premiera:

My, Związek Świń Polskich, chciałyśmy podziękować Premierowi RP, Jarosławowi Kaczyńskiemu, który uciął spekulację o bliskie związki rodzinne i gatunkowe z nami. Jednocześnie informujemy, że nie ponosimy odpowiedzialności za IV RP i postępowanie jej władz.
Z poważaniem,
ZŚP

Bilokacja

Chciałbym mieć zdolność bilokacji, a nawet trilokacji!
Ale żeby tak jeszcze każde 'ja' dysponowało pełnią moich możliwości.
Potem mógłbym się w dwóch, czy trzech zebrać w jednym miejscu by rozwiązać dany problem!

niedziela, 13 maja 2007

Wagnerowsko

Władzę mieli bogowie.
Teraz mają ją nibelungowie.
Czy kiedyś będą władać ludzie?

Czas, miejsce

Moderstwo. Czas. Miejsce.
Słowa określają miejsce.
Myśl o nieszczęściu.
Myśl o zemście.
Morderstwo przeradza się w symbol.
Symbol w koniec świata.

Czyli krótka historia Armagaddeonu.

sobota, 12 maja 2007

Religijność

Najbardziej religijny w Polsce jest Fakt. On rozmawia z Bogiem na okładce, zwracając się do Boga per ty.

Patriota i zdrajca

-- Jasiu, powiedz nam kto jest patriotą, a kto zdrajcą?
-- Ale prze pani, ja nie czytałem jeszcze dzisiejszych gazet!

piątek, 11 maja 2007

Najważniejsza

Najważniejsza strona w tablicach matematycznych: tablica nazw greckich liter.

Komputer przenośny

Każdy komputer jest przenośny. Pytanie można stawiać tylko o technikę przenoszenia.

czwartek, 10 maja 2007

Poprzeczka

Ledwo przeskoczyłem nad kolejną poprzeczką wieku, a tu życie staje się coraz trudniejsze, a semafory coraz częściej łypią złym, czerwonym światłem...

środa, 9 maja 2007

Warto rozmawiać

Warto rozmawiać, powiedział Adolf H. i zaprosił wszystkich do Monachium.

Atak wyprzedzający

Żołnierze, rano, o Zwierzchniku Sił Zbrojnych:
On stosuje amerykańską taktykę -- atak wyprzedzający. Zanim ktoś go skompromituje, skompromituje się sam.

wtorek, 8 maja 2007

Okólnik

Encyklika = okólnik (z greki).

Ludzie "wszystkomający"

Zapytałem koleżankę o "Perswazje" na DVD.
Okazało się, że nosi przy sobie -- w torebce.
* * *
Kiedyś mnie zapytano, czy nie mam przypadkiem znaczków skarbowych.
Miałem tylko jeden -- właśnie taki, jak był potrzebny.

poniedziałek, 7 maja 2007

Piękno

Wpatruję się w zdjęcia twarzy pani, dajmy na to J.
Twarz dość ładna, ale w zdjęciu widzę wszystkie niedoskonałości -- za małe oczy, za szerokie usta.
Pytam więc samego siebie: dlaczego ta twarz tak bardzo mi się podoba?
I odpowiadam też sobie: bo śledzę mimikę. Patrzę jak te oczy, jak te usta się otwierają, zamykają, nadymają policzki, oczy przewracają. I widzę, że pani jest szczęśliwa. A skoro jest szczęśliwa, to jest i piękna. Q.E.D.

niedziela, 6 maja 2007

Athalia

PK: Znasz Handla? Bo widzisz, czy Athalia jest bohaterką negatywną? Wydaje mi się, że powinna być...
MW: Zdecydowanie jest bohaterką negatywną -- używa dużo wibrata!

sobota, 5 maja 2007

Król i doradcy

-- Królu, jeśli chcesz być wielki i sławny na wieki, buduj drogi, mosty, dbaj o bezpieczną podróż, o pomyślność kupców, chłopów, rzemieślników...
-- Źle mi radzisz, sługo zwodniczy. Bo to ciężka i ciernista droga, a jeśli przyjdzie nieurodzaj, wojna, czy zaraza, cała moja praca na nic.
-- Królu, jesli chcesz być wielki i sławny na wieki, werbuj rycerzy, szukaj giermków, kupuj zbroje, a gdy już to będziesz miał podpijaj sąsiadów, najpierw mniejszych, potem większych, aż wszyscy legną u twoich stóp...
-- Źle mi radzisz, sługo zwodniczy. Bo to ciężka i ryzykowna droga. A jeśli przegram? Jeśli obleci mnie strach? Jeśli rycerze zdardzą? Nic nie będzie z wysiłków.
-- Królu, jeśli chesz być wielki i sławny na wieki, funduj zamki, kościoły, klasztory, opłacaj rzeźbiarzy, malarzy i poetów.
-- Źle mi radzisz, sługo zwodniczy. Bo to ciężka i ryzykowna droga. A jeśli przyjdzie wojna? Jeśli gusta się zmienią? Na nic pójdą moje starania.
-- Królu, jeśli chcesz być wielki i sławny na wieki, opłacaj historyków, propagandzistów, którzy napiszą jakiś jest wielki, wspaniały i piękny, a inni tego nie sprawdzą, jeno w ich słowa uwierzą...
-- Dobrze mi radzisz, sługo wierny. Tak też zrobię. Bo cóż, że lud będzie się krzywił na propagandę moich sukcesów. Następne pokolenia nie będą pamiętać utyskiwań ludu, a będą miały przed oczyma piękne kroniki mojego panowania. Dobrąś mi radę dał, ale zbyteś sprytny mój sługo -- na szafot z nim!