piątek, 5 marca 2010

Garść szpitalna

Pacjent (i nie on jeden ) kocha Koncert Życzeń Radia Piekary. A tam, pani z Piekar panu z Czeladzi dedykuje piosenkę:
"Jo to wszystko smola,
Jo wola Gorola."


Tenże pacjent pyta kolegę:
-- Grasz w skata.
-- Nie nauczyłem się.
-- To nie jesteś Ślązok.
-- Karty trzymać mogę. Tyle razy patrzyłem, jak inni grają, że reguły znam. Ale nie nauczyłem się jednego -- żeby mieć w tym radochę.


Pielęgniarki rano przeglądają pokoje. Jedna poszła do pokoju obok i zaraz wraca:
-- Tam jest "ex".
("Ex" = "Exitus" -- pacjent zmarł w nocy.)

Zawory na korytarzu:
"Zawory gazów medycznych:
-- Tlen.
-- Próżnia."


Dzwonię do pani od ubezpieczeń, że umowa o spotkaniu nie ważna, bo leżę w szpitalu:
-- O! Ma pan szczęście. Teraz tak trudno dostać się do szpitala, niech pan korzysta, nie się pan przebada.

Radio Piekary ogłasza refrenem pioseni:
"W radiu grają jakiś szałot."

Pacjent do pielęgniarek:
"Powiedzcie temu Bezlebubowi, że trzeba być więcej potrzaskanym na umyśleniż ustawy przewidują."

Tenże pacjent następnego dnia, do "Belzebuba" (młodego, sympatycznego lekarza):
"Ja pana bardzo przepraszam. Ja użyłem wczoraj grubych słów. Nie chcę, żeby pan myślał, że ja tak myślę. Ja byłem zły, bo mnie bolało."
Lekarz:
"Ja rozumiem. Przecież wiem, że pacjenci cierpią, że są chorzy i nie zawsze odpowiadają za siebie."

Brak komentarzy: