Zganiałem gołębie z balkonu. -- A sio! -- Dwa uciekły. Trzeci był jakiś dziwny. Ogon pawia, tylko mały, szary korpus gołębia i głowa wiewiórki. Odwrócił do mnie głowę sycząc: -- Wiesz, z kim zadzierasz? Strzeż się benzolu! -- I schował się.
Poczułem się przepędzony przez samo zło. Poprosiłem przyjaciół o pomoc i ukryłem się w parku. Przyjaciele przyszli, dali mi prowiant i zaproponowali emigrację...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz