M.B. opowiada o wyszukiwaniu informacji w internecie i o tym, że to nie jest konieczne, choć:
-- Kiedy powiedziałam mojemu synowi, że ja w szkole to inaczej robiłam usłyszałam:
-- Ależ mamo! Kiedy to było!?
-- Więc nie radzę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
A jednak! Żyło się bez googli... Ja jeszcze czasem, wiedziona długoletnim odruchem, najpierw do encyklopedii drukowanej sięgam. Lubię, jak mi kartki szeleszczą... A że mąż się śmieje...
Pewne źródła książkowe są niezastąpione, choć akurat encyklopedię szybko porzuciłem. Jakoś nigdy jej nie lubiałem... Słowniki, to co innego :)
A ja coraz częściej, szukając informacji w książce drukowanej, chcę wciskać CTRL+F...
Prześlij komentarz