Poszedłem do banku zlikwidować konto i przelać wszystkie pieniądze na inne. A co? Nie można? Można!
Operacja wyglądała tak:
1) Odnalezienie konta przez sympatyczną i ładną panią z banku.
2) Wypłacenie pieniędzy z konta przez sympatyczną i ładną panią z banku -- czyli uzbieranie całej kwoty jaka była na likwidowanym koncie przed nią w postaci gotówkowej (mogłem swoje pieniądze zobaczyć przez szybkę).
3) Utworzenie nowego konta przez sympatyczną i... no sami wiecie, co się będę powtarzał.
4) Wpłacenie pieniędzy do kasy. To znaczy, że pani (sympatyczna i...) w banku przeliczyła pieniądze (które sama przed chwilą 'wypłaciła', czyli położyła przed sobą), wklepała kwotę do komputera i wszystkie pieniądze odłożyła na miejsce -- setki z setkami, dwudziestki z dwudziestkami, piatki z piątkami.
Czas trwania operacji -- ok. 30 minut. Miny czekających w kolejce za mną -- bezcenne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz