Zanim wczoraj udałem się do sklepu realnego by poprosić o coś do osłuchania się z czeskim przeczytałem recenzje w sklepie internetowym. Czytam coś takiego: "Słuchanie i czytanie -- to pyszna zabawa. Polecam na wakacje!" I bynajmniej nie chodziło o to, by się czeskiego nauczyć...
Swoją drogą podręczniki operują stereotypami. Jak się nazywa Niemiec w podręczniku do niemieckiego? No, a jakże -- Kowalski! A Niemka ma na imie Aynur. I oboje ścigają krokodyla w Renie.
Albo japoński -- czy może obejść się bez yakuzy? Chyba sobie ten podręcznik sprawię jako lekturę sensacyjną do pociągu...
wtorek, 12 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz