Sobota:
Podobno zaczęło się Euro.
Niedziela:
Kubica! Kubica!
A... zapomniałbym... Podobno przegraliśmy z Niemcami.
Poniedziałek:
Ktoś chwalił Holendrów. Że niby z Włochami wygrali czy jakoś tak.
Wtorek:
Włączyłem telewizor. Szwedzi grali z Grekami. Zacząłem kibicować Szwedom -- wspierałem ich w 59 i 60 minucie spotkania. Ale było 0:0.
Środa:
Podobno jednak Szwedzi wygrali... Kto by pomyślał?
środa, 11 czerwca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz