Zły jestem na siebie. W dyskusji pod pewnym blogiem dałem się zirytować i zarzuciłem komuś ignorancję. Choć poprosiłem o wybaczenie, to mimo wszystko. Gotowało się we mnie. Ale dałem się sprowokować. Że temat był dość hermetyczny (klasyfikacja okrętów wojennych), to tłumaczę go na bardziej ludzkie sformułowania.
Autor bloga:
"Nie rozumiem dlaczego malucha nazywa się samochodem".
PAK:
"Bo formalnie jest to samochód."
Dyskutant:
"Panie PAK, powinien Pan najpierw czytać, a potem pisać. Sprawdziłem w posiadanej encyklopedii niemieckiej, że maluch to "Wagen", a więc nie jest to samochód, tylko Volkswagen nie dla ludu."
PAK:
"Prosz mi wybaczyć, ale z jednej strony sugeruje pan, że się zapoznał ze źródłami, a z drugiej strony nie wiedząc, że "Wagen" to po polsku samochód, daje pan wyraz -- proszę mi wybaczyć -- ignornacji."
Rozumiecie dlaczego się czuję sprowokowany? Co nie zmienia faktu, że jest mi głupio, bo nie powinienem wdawać się w dyskusję, a już na pewno używać słowa 'ignorancja'...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz