poniedziałek, 23 kwietnia 2007

Sen: jesteście razem

Wchodziliśmy do kościoła. I – z trudem zamykam przekleństwo w ustach – z kimś byłaś. Wyglądaliście na parę, choć może nieszczególnie zakochanych. Ale jednak parę. Wiem, wiem, że nie miałem u ciebie żadnej nadziei, ale było z tym mi prościej, gdy trwałaś uparcie w panieństwie i była sama. A teraz byłaś z nim!

I co mi pozostało? Robić zdjęcia kwiatom i dzieciom bawiącym się nad stawem...

Brak komentarzy: