Czasem we śnie obraz mówi jedno, a my wiemy drugie. Tak było tym razem. Śniło mi się, że przeniosłem się w czasie. A jednak miasto rodzinne, po którym chodziłem we śnie było normalne. No, prawie normalne – po drodze zatrzymałem się w jakimś nieistniejącym w rzeczywistości kiosku, w poszukiwaniu czasopism. Także pawilon, do którego się udawałem nie istnieje.
Czy jednak przesunąłem się we śnie w bliską przyszłość? Wprost przeciwnie. To była przeszłość i to dość dawna, bo w pawilonie miałem spotkać Św. Pawła, by spisać jakieś ważne świadectwa o początkach chrześcijaństwa, które zaginęły. Co prawda obawiałem się, że nie znam zupełnie greki, ani w piśmie, ani w mowie. Liczyłem jednak, że mając czas jakoś sobie poradzę.
Pawilon był nowoczesny, a spotkanie przebiegło pomyślnie. Mogłem przepisać dokument. Przy okazji przekonałem się, że było tam wcześniej wielu moich znajomych, których znajdowałem na tablicy wraz datami, gdy tam przebywali.
Podniosło mnie to na duchu, choć niestety – z przepisywaniem dokumentu był kłopot. Otóż w każdym z pomieszczeń pawilonu ilekroć zapaliliśmy światło, to przechodziło ono niczym fala po kolejnych świetlówkach, by w końcu zgasnąć. Było nie dość jasno by pisać. Próbowałem tu i tam – bez skutku.
Ale oto zaproszono mnie na pokazy. Św. Paweł prezentował swój system komunikowania się z głuchoniemymi przy pomocy gestykulacji i tańca. Dziwnym trafem odkryłem, że Św. Paweł ma rysy twarzy mojego licealnego kolegi – Janusza B.
Za pokaz pobrano pieniądze od pewnej starszej pani. Stojąca obok N. (ucieszyłem się, że ją widzę – tylu starych, licealnych kolegów i koleżanek na raz!) zaczęła robić wyrzuty Januszowi, że tak przecież się nie robi. Janusz-Paweł odparł na to, że nie widzi w tym nic złego, że to „jak pieniądze leżące na ulicy – trzeba się schylić i je podnieść”. Spojrzeliśmy sobie wtedy z N. znacząco w oczy (a jakoś oczy miała nie N., ale M., ale też się cieszyłem, że oto z inną starą znajomą znajduję wspólnotę myśli), a potem – nadal zniesmaczeni argumentami Janusza-Pawła udali się do samochodu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz