piątek, 2 listopada 2007

Czekając na Prezydenta

Siedziałem sobie na torach. Zawaliłem je książkami. Tworzyły one cała barykadę. Siedziałem i czekałem, bo nie wiedziałem kiedy Prezydent nadjedzie swoim małym pociągiem. Moim protestem zainteresowała się już telewizja, czego nie chciałem. Dostawiłem tylko stolik, tak by wykoleił on pociąg, w przypadku gdyby Prezydent się nie zatrzymał i nie wysłuchał tego, co mam mu do zarzucenia. W końcu książki i zawarta w nich wiedza to taka słaba zapora!

Chciałem w ten sposób zaprotestować przeciwko decyzjom personalnym. Może nie tylko. Ale zwłaszcza. I jeszcze doczytywałem co i jak, by mieć lepsze argumenty w dyskusji z Prezydentem, czy też z telewizją. I tak siedziałem i czekałem.

A ładna była ta jesień.

Brak komentarzy: