"Skandal w Czechach" traktuje o Irenie Adler, jedynej kobiecie, która dla Holmesa znaczyła coś więcej, była wręcz the woman.
Holmesa nie ujął jej seksowny kontralt. Nie ujeła uroda. Figury nawet nie ocenił.
Ale Irena Adler go przechytrzyła. I to go ujęło!
Cóż, każdy ma prawo do indywidualnego gustu. Choćby po to, by panie nie mówiły, że wszyscy mężczyźni są tacy sami...
wtorek, 30 września 2008
poniedziałek, 29 września 2008
W związku
W związku z faktem, iż przyśniło mi się, że mnie zamordowano, relacji ze snu nie będzie...
niedziela, 28 września 2008
Współpracownik
Słyszę, że ktoś był: "współpracownikiem Łaski Bożej". Aż wyuocznemu na rodzimej lustracji chce mi się zadać pytanie, czy tajnym...
sobota, 27 września 2008
Granica sporadyczności?
... utwór ten [La Muse et la poete] znalazł się w czołówce utwórów wcześniej nagrywanych sporadycznie.
Z programu Filharmonii.
Co to znaczy: "wcześniej sporadycznie"; "w czołówce". Bo w nieźle zaopatrzonym sklepie internetowym znajduję cztery nagrania. Dla porównania na prawdę popularny utwór, jak Coriolan ma nagrań 39 (w tym samym sklepie), a Bolero -- 90.
Z programu Filharmonii.
Co to znaczy: "wcześniej sporadycznie"; "w czołówce". Bo w nieźle zaopatrzonym sklepie internetowym znajduję cztery nagrania. Dla porównania na prawdę popularny utwór, jak Coriolan ma nagrań 39 (w tym samym sklepie), a Bolero -- 90.
piątek, 26 września 2008
Soft i hard kill
Obronę okrętu można podzielić ze względu na rodzaj użytych środków zaradczych na obronę aktywną (tzw. Hard Kill) oraz bierną (tzw. Soft Kill). W pierwszym przypadku wspomianymi środkami są zainstalowane na pokładzie systemy bliskiej obrony […].
Bierna ochrona okrętu realizowana jest przez […] system walki elektronicznej […].
Marcin Chała, Dariusz Czajkowski „Hiszpański »Książę«”, Morze, Statki i Okręty 7-8/2008
Ech, że też słowo kill budzi tak liczne próby znalezienia powabnego przymiotnika...
Bierna ochrona okrętu realizowana jest przez […] system walki elektronicznej […].
Marcin Chała, Dariusz Czajkowski „Hiszpański »Książę«”, Morze, Statki i Okręty 7-8/2008
Ech, że też słowo kill budzi tak liczne próby znalezienia powabnego przymiotnika...
czwartek, 25 września 2008
Miejsce na własny osąd
Podłoga z wag łazienkowych działa:
a) stresująco,
b) mobilizująco,
c) nijako,
d) odprężąjąco...
a) stresująco,
b) mobilizująco,
c) nijako,
d) odprężąjąco...
środa, 24 września 2008
Znać swój czas
Jako dziecko robiłem projekt na plastykę. Trzeba było szpital zaprojektować. No wziąłem formę krzyża (bo Czerwony Krzyż), którą obracałem i przesuwałem, projektując bryłę budynku. Nikt nawet tego nie zauważył... a już zwłaszcza nauczycielka. Pomyślałem, że to bez sensu, że to zbyt ekscentryczne. Aż metodę poznałem znowu -- od kuzynki, której uczono jej na architekturze...
No proszę, gdybym metodę poznał tradycyjnie, czyli od innych, i we właściwym czasie zostałbym pochwalony. A tak, nikogo to nie obeszło...
No proszę, gdybym metodę poznał tradycyjnie, czyli od innych, i we właściwym czasie zostałbym pochwalony. A tak, nikogo to nie obeszło...
wtorek, 23 września 2008
Sekret = tajemnica
Sekret to tajemnica.
Więc? Czy sekretarzyk to tajemniczyk?
Sekretarz: tajemnicz? (Tajemnicz naczelny, pierwszy tajemnicz?)
Sekretarka: tajemniczka?
Sekretariat: tajemnik?
Więc? Czy sekretarzyk to tajemniczyk?
Sekretarz: tajemnicz? (Tajemnicz naczelny, pierwszy tajemnicz?)
Sekretarka: tajemniczka?
Sekretariat: tajemnik?
poniedziałek, 22 września 2008
Motywator
S.K. przepełniała desperacja. Chwycił się ostatniego dostępnego sposobu by zmotywować swoich pracowników:
-- Niczego nie będę od nich wymagać, aż w końcu sami zabiorą się za robotę z nudów!
-- Niczego nie będę od nich wymagać, aż w końcu sami zabiorą się za robotę z nudów!
niedziela, 21 września 2008
sobota, 20 września 2008
Czytający
Czytam sobie w autobusie książkę. Postawa ta budzi szczere i głębokie zdziwienie sąsiada, który pyta mnie:
-- Jest pan świadkiem Jehowy?
-- Nie. -- odpowiadam zdziwiony i dopiero teraz się łapię, że czytam tylko ja...
-- Jest pan świadkiem Jehowy?
-- Nie. -- odpowiadam zdziwiony i dopiero teraz się łapię, że czytam tylko ja...
piątek, 19 września 2008
26 lat!
Happy birthday to you,
Happy birthday to you,
Happy birthday dear smiles,
Happy birthday to you!
8-) :-) :-D
Happy birthday to you,
Happy birthday dear smiles,
Happy birthday to you!
8-) :-) :-D
czwartek, 18 września 2008
środa, 17 września 2008
Z odpowiedzi Michaela Shermera
-- Co sądzić o życiu pozagrobowym?
-- Jestem za.
-- Czy znasz jakieś tajemnice, których nauka nie potrafi rozwiązać?
-- Paris Hilton.
-- Jestem za.
-- Czy znasz jakieś tajemnice, których nauka nie potrafi rozwiązać?
-- Paris Hilton.
wtorek, 16 września 2008
Normalni
-- Wstrętne baby! A ta z lewej powinna iść do psychiatry. Tylu wariatów dookoła. Tylko pan i ja jesteśmy jeszcze normalni!
(Po tej przemowie zwątpiłem, czy jestem aby normalny...)
(Po tej przemowie zwątpiłem, czy jestem aby normalny...)
poniedziałek, 15 września 2008
Pomysł na opowiadanie S-F, może ktoś się pisze na pisanie?
Rzecz dzieje się za 150 milionów lat. Po kolejnym wielkim wymieraniu na ziemi królują inteligentne nielotne ptaki, wywodzące się z krukowatych. Wśród dwóch post-gawronów pojawiła się idea, by wykorzystać DNA zawarte w komarach zatopionych w bursztynie do zrekonstruowania fascynującego świata ssaczego. Do rekonstrukcji wykorzystano DNA 'żywej skamieliny', którą można odnaleźć na wyspach Europy -- sus scrofa (że tak przetłumaczymy klasyczny język post-gawroni, już właściwie martwy wśród wilu nowych dialektów). Połączenie to pozwolilo zrekonstruować kilka gatunków: lwa, słonia i dziwne gołe dwunogi z gatunku homo... Początkowo homo okazują się wyjątkowo nieporadne -- pierwsze mioty giną, ale dzięki zaangażowaniu kilku nielotnych specjalistów udaje się je w końcu utrzymać przy życiu przy pomocy mleka innych ssaków. Dwunogi wyrastają na całkiem spore i kłopotliwe w utrzymaniu zwierzęta, które rozpoczynają ciosać kamienie... Jedno z nich zrywa jabłko...
niedziela, 14 września 2008
sobota, 13 września 2008
Niedobrze...
Wybieram się do filharmonii. Do wczoraj myślałem, że znam jeden z dzisiaj granych utworów. Błąd! Pozostałe dwa też mam na płytach... Ale, że przypominanie sobie o tym zajmuje mi kilka dni, źle to świadczy o mojej pamięci. I porządkach na półce...
piątek, 12 września 2008
Regionalne
Uwaga: tylko dla osób z Regionu.
Mamusia i tatuś odprowadzają chłopca na pociąg w Gliwicach. Chłopiec ma przesiadkę w Katowicach i pyta, ile jest do nich przystanków. Mama z pamięci recytuje:
-- Sosnowiec, Zabrze, Będzin, Ruda Śląska, Ruda Chebzie, Chorzów Batory, Katowice Załęże i Katowice.
Mamusia i tatuś odprowadzają chłopca na pociąg w Gliwicach. Chłopiec ma przesiadkę w Katowicach i pyta, ile jest do nich przystanków. Mama z pamięci recytuje:
-- Sosnowiec, Zabrze, Będzin, Ruda Śląska, Ruda Chebzie, Chorzów Batory, Katowice Załęże i Katowice.
Technika multimedialna
Znajomy prosił by zerknąć do tego co napisał. Zerkam, a tam przykłady technik kodowania obrazów w multimediach: strony internetowe, aparaty cyfrowe i diagnostyka medyczna.
Fakt. Diagnostyka medyczna jest multimedialna. Lekarz pacjenta widzi (medium 1: obraz), dokonuje z nim wywiadu, lub czyta wywiad przeprowadzony przez pielęgniarkę (medium 2: tekst), wreszcie czasem osłuchuje (medium 3: dźwięk), a nawet obwąchuje (medium 4: zapach). Jest to więc przykład współwystępowania wielu mediów, a wiec techniki multimedialne.
A początkowo mnie to dziwiło...
PS.
Tak, oczywiście wiem. Ale tam brakuje jeszcze jakiegoś przymiotnika, że zdalna, lub wspomagana komputerowo.
Fakt. Diagnostyka medyczna jest multimedialna. Lekarz pacjenta widzi (medium 1: obraz), dokonuje z nim wywiadu, lub czyta wywiad przeprowadzony przez pielęgniarkę (medium 2: tekst), wreszcie czasem osłuchuje (medium 3: dźwięk), a nawet obwąchuje (medium 4: zapach). Jest to więc przykład współwystępowania wielu mediów, a wiec techniki multimedialne.
A początkowo mnie to dziwiło...
PS.
Tak, oczywiście wiem. Ale tam brakuje jeszcze jakiegoś przymiotnika, że zdalna, lub wspomagana komputerowo.
czwartek, 11 września 2008
Mysłowice...
-- Dlaczego Mysłowice?
-- Żona nie chciała daleko od rodziców się wyprowadzać, a ja chciałem wreszcie na Śląsku zamieszkać...
-- Żona nie chciała daleko od rodziców się wyprowadzać, a ja chciałem wreszcie na Śląsku zamieszkać...
Czy
W CERNie naukowcy pracując nad sprawdzenie, czy czarna dziura to etap ewolucji gwiazdy, czy cywilizacji.
środa, 10 września 2008
Użyłem strasznego słowa: ignorancja
Zły jestem na siebie. W dyskusji pod pewnym blogiem dałem się zirytować i zarzuciłem komuś ignorancję. Choć poprosiłem o wybaczenie, to mimo wszystko. Gotowało się we mnie. Ale dałem się sprowokować. Że temat był dość hermetyczny (klasyfikacja okrętów wojennych), to tłumaczę go na bardziej ludzkie sformułowania.
Autor bloga:
"Nie rozumiem dlaczego malucha nazywa się samochodem".
PAK:
"Bo formalnie jest to samochód."
Dyskutant:
"Panie PAK, powinien Pan najpierw czytać, a potem pisać. Sprawdziłem w posiadanej encyklopedii niemieckiej, że maluch to "Wagen", a więc nie jest to samochód, tylko Volkswagen nie dla ludu."
PAK:
"Prosz mi wybaczyć, ale z jednej strony sugeruje pan, że się zapoznał ze źródłami, a z drugiej strony nie wiedząc, że "Wagen" to po polsku samochód, daje pan wyraz -- proszę mi wybaczyć -- ignornacji."
Rozumiecie dlaczego się czuję sprowokowany? Co nie zmienia faktu, że jest mi głupio, bo nie powinienem wdawać się w dyskusję, a już na pewno używać słowa 'ignorancja'...
Autor bloga:
"Nie rozumiem dlaczego malucha nazywa się samochodem".
PAK:
"Bo formalnie jest to samochód."
Dyskutant:
"Panie PAK, powinien Pan najpierw czytać, a potem pisać. Sprawdziłem w posiadanej encyklopedii niemieckiej, że maluch to "Wagen", a więc nie jest to samochód, tylko Volkswagen nie dla ludu."
PAK:
"Prosz mi wybaczyć, ale z jednej strony sugeruje pan, że się zapoznał ze źródłami, a z drugiej strony nie wiedząc, że "Wagen" to po polsku samochód, daje pan wyraz -- proszę mi wybaczyć -- ignornacji."
Rozumiecie dlaczego się czuję sprowokowany? Co nie zmienia faktu, że jest mi głupio, bo nie powinienem wdawać się w dyskusję, a już na pewno używać słowa 'ignorancja'...
Znowu pamiętam sny...
Znowu pamiętam sen. Nie cały. Ale pamiętam agentkę Starling, która pokazała się w telewizorze ubrana tylko w rozpiętą kurtkę. Nawet dwóch wersjach -- nieocenzurowanej i ocenzurowanej, gdzie zamalowano co trzeba tworząc złudzenie majtek i biustonosza, a na dokładkę przesłaniając czarnym paskiem niczym oczy przestępcy.
Ale to naturalne -- agentka Starling była w tym śnie tak naprawdę kosmitą, który przyjął ziemską postać i strój znane z mediów elektronicznych, które nasza planeta emituje w przestrzeń kosmiczną za darmo. Na ich podstawie był przekonany, że to typowa forma jaką przyjmują Ziemianie. Zresztą był to kosmita nie tylko ładny, ale i dobry.
Bo potem pojawił się inny. Przebrany za Totmesa III. I tego aresztowano. Wpadł, bo nie wiedział, że Totmes już nie żyje. I dobrze. Bo to zły kosmita był.
Ale to naturalne -- agentka Starling była w tym śnie tak naprawdę kosmitą, który przyjął ziemską postać i strój znane z mediów elektronicznych, które nasza planeta emituje w przestrzeń kosmiczną za darmo. Na ich podstawie był przekonany, że to typowa forma jaką przyjmują Ziemianie. Zresztą był to kosmita nie tylko ładny, ale i dobry.
Bo potem pojawił się inny. Przebrany za Totmesa III. I tego aresztowano. Wpadł, bo nie wiedział, że Totmes już nie żyje. I dobrze. Bo to zły kosmita był.
wtorek, 9 września 2008
Sen: okupacja... albo i ja też zostanę terrorystą...
Było późne lat... albo wczesna jesień. Pogoda jak dziś -- słonecznie, ale już coś znamionowało przemijalność lata. My (my, jako grupa zawodowa, w której nie dało się wyróżnić ludzkich jednostek...) zajęliśmy jakiś klasztor -- duży i barokowy; by niczym terroryści go okupować i domagać się wyższych pensji. Sam tam nic wielkiego nie robiłem -- ot, chodziłem sobie po salach, widziałem biegający tłum, oglądałem zabytki i te wszystkie rzeczy zgromadzone w skarbcu: pierścienie, obrazy,
myśliwce odrzutowe...
Mimo żądań płacowych w skarbcu niczego nie ruszono. Poza F-15. By podkreślić, że nie żartujemy wywieziono go z budynku i postanowiono zdetonować. Wraz z bombami i rakietami, które przechowywano razem z nim w klasztornym skarbcu.
Sam oddalałem się spiesznie od budynków, a trzeba tu dodać, że klasztor zajmował ładny, podmiejski teren, wszędzie barok, dokookła rozległy park. Zaszyłem się w jednym z jego rogów, bo co tu dużo mówić, bałem się eksplozji i nie chciałem mieć z nią niczego wspólnego.
W końcu zobaczyłem eksplozję. Duża była. I głośna, choć znajdowałem się możliwie daleko. Przypadkowi przechodnie przechodzący obok parku marudzili jednak:
-- Taka niefachowa eksplozja, nikt nie zginął i tylko kilkudziesięciu rannych! U nas to jednak niczego nie potrafią zrobić porządnie!
To było bardzo deprymujące...
myśliwce odrzutowe...
Mimo żądań płacowych w skarbcu niczego nie ruszono. Poza F-15. By podkreślić, że nie żartujemy wywieziono go z budynku i postanowiono zdetonować. Wraz z bombami i rakietami, które przechowywano razem z nim w klasztornym skarbcu.
Sam oddalałem się spiesznie od budynków, a trzeba tu dodać, że klasztor zajmował ładny, podmiejski teren, wszędzie barok, dokookła rozległy park. Zaszyłem się w jednym z jego rogów, bo co tu dużo mówić, bałem się eksplozji i nie chciałem mieć z nią niczego wspólnego.
W końcu zobaczyłem eksplozję. Duża była. I głośna, choć znajdowałem się możliwie daleko. Przypadkowi przechodnie przechodzący obok parku marudzili jednak:
-- Taka niefachowa eksplozja, nikt nie zginął i tylko kilkudziesięciu rannych! U nas to jednak niczego nie potrafią zrobić porządnie!
To było bardzo deprymujące...
poniedziałek, 8 września 2008
Osy z grilla
Mam ostatnio wielkie wzięcie u os. Prawdopodobnie dlatego, że sąsiad je od siebie wyrzucił. Garną się do wszystkiego -- nawet do lamp. Dzięki temu miałem dzisiaj dwie osy z grilla...
niedziela, 7 września 2008
Ułamek procenta
Trzecia, zaplanowana jako największa (100 pojazdów), została zrealizowana tylko w ułamkowym procencie, a skompletowane części i podzespoły wykorzystane jako zamienne do sprzedanych już samochodów.
Tomasz Szczerbicki "Aleksander Liberman", Automobilista 8/2008
Zastanawiam się: ile to jest ułamek procenta ze 100 samochodów? Tylna oś, czy przednia...
Tomasz Szczerbicki "Aleksander Liberman", Automobilista 8/2008
Zastanawiam się: ile to jest ułamek procenta ze 100 samochodów? Tylna oś, czy przednia...
sobota, 6 września 2008
Braciszek w kancelarii
W kancelarii parafialnej miałem coś do załatwienia. Wychodzę. Zakonnik pyta o stan kolejki:
-- Są tam jeszcze jakieś teściowe?
-- Są tam jeszcze jakieś teściowe?
piątek, 5 września 2008
Klient
Żabka. Klienci A i B (ja byłem C), oraz sprzedawczyni.
Klient B, z butelką piwa H w ręce, ma jakieś uwagi do sprzedawczyni i klienta A.
Sprzedawczyni: Klient [B] jest bardzo nieuprzejmy.
Klient A: Za to dobre piwo pije!
Klient B, z butelką piwa H w ręce, ma jakieś uwagi do sprzedawczyni i klienta A.
Sprzedawczyni: Klient [B] jest bardzo nieuprzejmy.
Klient A: Za to dobre piwo pije!
czwartek, 4 września 2008
Prawdziwe oblicze
środa, 3 września 2008
Sezon
Łapię się na tym, że oglądam się za co drugą brunetka na ulicy, sprawdzając, czy to nie pani Monika z Filharmoni...
Ech, chyba sezon artystyczny blisko...
Ech, chyba sezon artystyczny blisko...
wtorek, 2 września 2008
Buttony, sztuk 1
poniedziałek, 1 września 2008
Asterix
Czytam o Łokietku u Besali ("Małżeństwia piastowskie") i nie mogę się opędzić od nawiązań do popkultury. Kompleksy na punkcie wzrostu? Znam to ze Shrecka. Niski wzrost, chęć do bitki, blond wąsik, postawa niepodległościowa do granic awanturnictwa -- wykapany Asterix... Ale lepiej nie mówić tego głośno, bo mogą jeszcze tak zacząć uczyć dzieci w szkole...
Subskrybuj:
Posty (Atom)