Jako dziecko robiłem projekt na plastykę. Trzeba było szpital zaprojektować. No wziąłem formę krzyża (bo Czerwony Krzyż), którą obracałem i przesuwałem, projektując bryłę budynku. Nikt nawet tego nie zauważył... a już zwłaszcza nauczycielka. Pomyślałem, że to bez sensu, że to zbyt ekscentryczne. Aż metodę poznałem znowu -- od kuzynki, której uczono jej na architekturze...
No proszę, gdybym metodę poznał tradycyjnie, czyli od innych, i we właściwym czasie zostałbym pochwalony. A tak, nikogo to nie obeszło...
środa, 24 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
O jaka niedobra pani...
Budowle na planie krzyża greckiego omawia się w piątej klasie. Może to w czwartej było?
;)
Nie. Chodziło o 'element strukturalny'. Czyli nie tyle plan ogólny, ale element powtarzający się w różnych przetworzeniach w całym projekcie. Bardziej jak fraktal, niż jak budowla na planie krzyża greckiego.
To było małe. Ale tu mogę być i małym, co też jest jakąś zaletą ;)
Prześlij komentarz