poniedziałek, 30 kwietnia 2007

Inwazja

W Katowicach chińska armia!
Na razie nieliczna. Na razie repliki replik żołnierzy.
Tempo też nie imponujące -- armia rozpoczęła marsz niedaleko Litong 2217 lat temu.
Ale początki zawsze są skromne...

niedziela, 29 kwietnia 2007

Zdjęcie

Podczas wizyty u znajomych zrobiono mi zdjęcie.
Jaki ja jestem gruby! W lustrze tak tego nie widać!
Muszę się odchudzić.
Na początek w tej intencji kupiłem brewiarz.
Bo w końcu człowiek o wyglądzie 'brewiarzowym' to chudy i zaczytany.

Strajk

Właśnie się dowiedziałem, że strajkuję. Od miesiąca. Bo przed miesiącem (jak się dzisiaj dowiedziałem) oburzyło mnie zachowanie szefostwa, które zbiera tylko pieniądze i nic nie robi.

Czuję się więc oburzony i strajkujący. I pozostanę taki, aż ktoś mi nie powie, że ten strajk się zakończył miesiąc wcześniej.

Gołębie

Dlaczego to, czego się pragnie, jest nieuchwytne?
Dzisiaj zapragnąłem uchwycić białe gołębie, które wleciały między drzewa. One spłynęły w dół w łopocie białych skrzydeł, jak przyboczne druhy Świętego Ducha, czyste i nieskazitelne, nim ja zdołałem włączyć aparat.

I znowu umknęło mi to, czego pragnąłem. Czy wystarczy mi świadomość, że one są?

sobota, 28 kwietnia 2007

Wybielanie

Lepszy niż Aquafresh, lepszy niż Blend-a-Med jest internet! Jakże pięknie wybielone są zęby w emotikonach!

Zbuduj dom

Yong Li zbudował trzy domy, w tym zasadził drzewo i spłodził syna.

piątek, 27 kwietnia 2007

SW-Patriota

SW: [...] No i te modele. Dlaczego to są dinozaury i króliki, a nie nasze polskie krowy!?
Sala: Była krowa!

czwartek, 26 kwietnia 2007

Myszka się waha

Dałem się podjudzić. Jeden obrazek. Drugi. Trzeci. Czwarty... A na czwartym Matka Boska Trybunalska w wianuszku polityków, którzy przyprawiają o ból głowy.

I waha się myszka. I ja się waham. Matka Boska staje się męczennicą, a moja myszka i moja ręka do męczeństwa się przyczyniają. Waham się. Nie uznaję obrazkowego sacrum -- kontynuuję. Ale sacrum przemawia. Znowu się waham. Przerywam. Ale skoro zacząłem... Wracam. Upór zwycięża, ale nigdy więcej!

środa, 25 kwietnia 2007

Sen: lądowisko

Piotrek: To jak?
Ja: Zaczynamy stąd, musimy odśnieżyć tę ulicę.
Piotrek: Po co?
Ja: Jak będzie odśnieżona to odlecimy stąd wreszcie JumboJetem. Trzeba się ewakuować!
Piotrek: A nie sądzisz, że ulica Barbary jest trochę mała na JumboJeta?
Rzeczywiście. Ale co robić, skoro inne lotnisko się nie przyśniło?

wtorek, 24 kwietnia 2007

Zapomnienie

Chcę zapomnieć. Chcę zapomnieć!
Dlaczego nie potrafię? Dlaczego mój wzrok, moje palce, mój słuch, mój rozum wciąż próbują odnaleźć niebyłe?
Jak odwrócić wzrok?

poniedziałek, 23 kwietnia 2007

Sen: jesteście razem

Wchodziliśmy do kościoła. I – z trudem zamykam przekleństwo w ustach – z kimś byłaś. Wyglądaliście na parę, choć może nieszczególnie zakochanych. Ale jednak parę. Wiem, wiem, że nie miałem u ciebie żadnej nadziei, ale było z tym mi prościej, gdy trwałaś uparcie w panieństwie i była sama. A teraz byłaś z nim!

I co mi pozostało? Robić zdjęcia kwiatom i dzieciom bawiącym się nad stawem...

niedziela, 22 kwietnia 2007

Freudyzm

Freudyzm bywa taki zabawny, pociągający, erotyczny. Ale niestety -- pornografia uniemożliwia freudowskie interpretacje. Jaka szkoda...

Sen: anioły

Przyszliśmy na Ziemię, by wmieszać się między ludzi, incognito patrzeć i działać. Ale wkoło nie ma ludzi -- to tylko my, wciąż przebrani, wciąż ludzi udający. Wiemy, że każdy z nas jest aniołem lub diabłem. Wiemy kim sami jesteśmy. Ale nie wiemy, kim są inni.

Patrzę Tobie w oczy -- ludzkie, ciepłe, sympatyczne. Dostrzegam uśmiech sympatii na policzkach. I sam się uśmiecham, bo znamy się tyle lat. Ale wciąż nie wiem kim jesteś. Widzę tylko oczy i policzki -- ludzką powierzchnię, maskę ułudy. Kto się kryje za tymi oczami. Czy uśmiechasz się, bo jesteś ze mną; czy mnie zwodzisz? Okrutnie boli mnie ta niepewność. To, że pragnę zaufać, a nie wiem, czy mogę. Ufam więc i nie ufam jednocześnie. Ale musimy jakoś z tym żyć. Ty i ja. Razem. I pełnić swą służbę.

sobota, 21 kwietnia 2007

Glo!

Glo! Gloo!! Glooo!!! Gloooo!!!! Glooooo!!!!!

piątek, 20 kwietnia 2007

Erzac

Erzac potrafi być niezły. Potrafi być trwały. Ludzie często nie odróżniają. Tyle, że erzac tego wszystkiego nie wie. Bo nikt mu nie powiedział.

czwartek, 19 kwietnia 2007

Moralny mistyk

[...] mistyk, ale też pełen skrupułów moralnych[...]
Marek Sołtysik "Piękni szaleńcy", Świat Książki, Warszawa 2006
* * *
Czy stając się mistykiem, zapomniałbym o skrupułach moralnych?

środa, 18 kwietnia 2007

Promocja!

Deszcz i plucha. Dzisiaj w promocji ból głowy gratis.

wtorek, 17 kwietnia 2007

Apage me?

Tylko szatan jest jałowy i samotny, zamknięty w sobie -- a tak samo jego słudzy.
John Henry Newman
---
Apage me?

Niedziela

Lokalnie Niedziela. Dookoła -- wtorek.

poniedziałek, 16 kwietnia 2007

Dlaczego nikt?

Wiele pięknych dzieł poświęcono miłości niespełnionej; miłości, której się wyrzeczono. Niestety, nigdy nie chodziło o miłość do władzy. Może ktoś powinien dać przykład? Czy to może zbyt fantastyczne?

Ech, gdyby tak...

Ech, gdyby tak X postanowił wiernie kochać swoją ojczyznę i z tego powodu zrzekł się wszystkich posiadanych stanowisk...

Sen: recytacje

Jechaliśmy pociągiem. Ale jakąś dziwną trasą. Zapytałem konduktora, a on odparł, że do Gliwic nie dojedziemy, bo są problemy na torach. Pojedziemy do Buska, a tam się przesiądziemy na pociąg do Gliwic. Zapytany o termin odjazdu pociągu właściwego, konduktor nie potrafił nic powiedzieć, ponad to, że na pewno dowiemy się na miejscu.

Dojechaliśmy do Buska. Nigdy tam nie byliśmy więc się szybko zgubiliśmy. Próbowaliśmy dopytać się w sklepie, ale nawet tam nie tylko nie znaleźliśmy drogi, ale i zgubili monetę, którą wydająca stażystka upuściła w dół, po klatce schodowej. Nikomu nie chciało się po nią schodzić. Ktoś jednak polecił, że prosto, w prawo, prosto i w prawo.

Po drodze nas rozpoznano – tak sławnych recytatorów poezji nie ma w Polsce wielu. Miejscowy klub recytacji poezji chętnie by się od nas czegoś nauczył i zorganizował wspólny wieczór recytowania poezji. Zaczęliśmy wybierać wiersze na wspólny wieczór, na którym prezentować się mieli głównie miejscowi recytatorzy. Przeglądaliśmy i kartowali tomiki, sięgając głównie po Miłosza, niezbyt popularnego. Zapowiadał się wieczór poetycki pełen wrażeń...

niedziela, 15 kwietnia 2007

Efektywność

Najszybszym sposobem na znalezienie i przesłuchanie płyty, którą mam na swojej półce, jest pożyczenie jej od znajomego.

Sami swoi

Chrząknięcie, kaszlnięcie i stukot bucików. Jestem wsród swoich!

sobota, 14 kwietnia 2007

Walkiria

Walkiria, mit. ger., germańskie PKP, przyjmujące postać rodzaju żeńskiego, odwożące bohaterskich rezerwistów po wojnie do Walhalli (zob.).

piątek, 13 kwietnia 2007

Fizyka kwantowa

Fizyka kwantowa stosuje się do ludzi: doświadczenia określające czym jesteśmy, zmieniają nas.

czwartek, 12 kwietnia 2007

Głosy

Jeden głos? -- Może być. Dwa? -- Lepiej. -- Trzy? -- No, no, zaczyna się dobrze! -- Cztery? -- Świetnie! -- Pięć? -- Świetnie! -- Sześć? -- Bardzo dobrze! -- Siedem? -- Super, choć czuję się trochę zmieszany... -- ... -- Czterdzieści? -- A mówią, że od przybytku głowa nie boli...

środa, 11 kwietnia 2007

Biblioteka dzisiaj

RW: Gdzie my mamy ten skrypt o metalografii?
LL: Chodzi ci o książkę, czy o metodę?
RW: O metodę.
LL: To prędzej znajdziesz w internecie.

wtorek, 10 kwietnia 2007

Francuski

Domine Deis, reks czelestis, Deis Pater omnipotens,
Domine Fili uniżenite, Żezi Kriste,
Domine Deis, Agńis Dei, Filius Patris.

Sen: zamotanie

W. chodziła po mieszkaniu. Niby jej mieszkanie, ale... ale przecież nie odkąd zmarła. Tymczasem chodziła i czuła się jak u siebie. Próbowałem sobie przypomnieć, jak to było od jej zmartwychwstania. Co to się porobiło? Co z aktualnymi lokatorami? Byłem kompletnie zamotany. A do tego jeszcze piecyk gazowy groził wybuchem.

Próbowaliśmy delikatnie ustalić, kto będzie mieszkać, ale W. taktownie opuściła lokal, gdy przyszli aktualni lokatorzy – państwo P. Ci zaś z miejsca zaczęli opowiadać o planowanym remoncie i negocjować obniżkę czynszu. Poprosiłem o czas do namysłu, co spowodowało kolejną falę nacisków, których wysłuchałem idąc na dworzec, ale powiedziałem, że muszę to po prostu przemyśleć, bo budżet jest napięty i tak z głowy odpowiedzi nie znam.

Gdy już byłem na dworcu, spotkałem paru naukowców dyskutujących o wynalazkach. Podśmiechiwali się głośno z ostatnich medali na targach wynalazków, gdzie złoto dostały jakieś kółka, jakiegoś profesora, od szafki laboratoryjnej – owszem, pomysłowe, ale czy życiowe? Jeden z rozmówców za to zachwalał swój nowy wynalazek – skrzydła do samolotów chłonące powietrze i wydalające je, także powierzchnią lotek i klap. Oglądałem zdjęcia z parametrami i się dziwiłem, zwłaszcza, gdy zobaczyłem znaną mi konstrukcję, choć ze zmienionym płatem. – To R-XIII powiedziałem. – Tak. Zastosowaliśmy ten płat do znanych konstrukcji, by porównać wyniki. O widzi pan? Z naszym płatem Hurricane osiągałby 641 km/h!

Jechałem w tym samym kierunku, co wynalazcy płata kolejką, wzdłuż Karkonoszy. Góry wyglądały imponująco – żałowałem, że nie zabrałem z sobą aparatu fotograficznego, by uwiecznić ich majestat. I byłem świadkiem rzadkiego widoku: Śnieżka podniosła spod kamieni swój gadzi łeb i ogryzła wierzchołek innej góry. Inni podróżujący podziwiali ten widok na równi ze mną...

W końcu dojechaliśmy. W miasteczku, w pensjonacie na piętrze zainstalował się szpieg rosyjski. Na parterze niemiecki. Był gdzieś jeszcze francuski, chyba angielski. Nie wiedziałem, któremu pierwszemu donieść o nowym płacie, tym bardziej, że naukowcy, którzy to odkrycie przywieźli, już swoich szpiegów wybrali. Zerknąłem do rosyjskiego, bo tam moich naukowców jeszcze nie było, ale szpieg akurat nie miał czasu przyjmując innego interesanta. Na schodach złapał mnie szpieg niemiecki, ale jakoś nie miałem zaufania do munduru SS.

Wyszedłem więc na ulicę, ale tu okazało się, że inni szpiedzy chcą nie dopuścić do przekazania innym szpiegom przeze mnie wiadomości o nowym płacie, postanowili mnie rozjechać samochodami. Parę pierwszych pojazdów szarżujących na mnie udało mi się wyminąć, a potem... a potem się obudziłem!

poniedziałek, 9 kwietnia 2007

Napomnienie

Nie pożądaj samochodu bliźniej swojej. Ani jej samej, ani jej rozumu. Ani jej twarzy, ani jej piersi, ani jej pupy, ani jej nóg – ani lewej, ani prawej jej nogi, ani tego co między, ani jej spódnic, ani jej spodni, ani bielizny, ani bucików, ani żadnej rzeczy, która jej jest.

Niedostępność: portret pamięciowy

Jej Niedostępność kroczy w efektownym płaszczu/płaszczyku (*niepotrzebne skreślić), jak gość z innej z niebieskich sfer. Spoglądam i się dziwię, widząc jak gustowny, bogaty strój wyradza się w obcość.

niedziela, 8 kwietnia 2007

Miłosierdzie: portret pamięciowy

Miłosierdzie jest wysoką, smukłą, pełną energii kobietą. Ale kroczy wolno, podpierając kulawą staruszkę.

sobota, 7 kwietnia 2007

Sz...sz...sz...sz...sz...

Sz...sz...sz...sz...sz...sz...sz... niech szszycia dźwiek rozbrzszszmiewa... A może przypłynie jakaś latająca Holenderka?

piątek, 6 kwietnia 2007

Spowiedź -- dokończenie

Spowiedź odbyta, pokuta przelana na konto. I pomyśleć, że do konfesjonałów mniejsze kolejki...

Sezamie!

Ali Baba to miał prosto. Mówił: "Sezamie otwórz się" i Sezam się otwierał. A co powiedzieć, by otwarł się drugi człowiek?

czwartek, 5 kwietnia 2007

Spowiedź

Jutro idę do spowiedzi. Już przypomniałem sobie grzechy, a nawet je spisałem. Mam nadzieję, że Urząd Skarbowy udzieli mi rozgrzeszenia...

środa, 4 kwietnia 2007

Sen: pociąg

Biegłem ze spotkania na pociąg – miałem tylko 10 minut, a jeszcze nie byłem na dworcu. Brak zapalonych latań nie ułatwiał szybkiego marszu. Szczęśliwie światła mieszkań, sklepowe wystawy i reklamy oświetlały drogę.

Już byłem na dworcu – jeszcze tylko musiałem wpaść do kasy, bo bilet z rezerwacją miałem na kolejny pociąg, odchodzący za kilka godzin. Wpadam do kasy i proszę o zmianę miejscówki.
- Na pana miejscu bym się nie przejmowała, tylko poszła do kierownika pociągu, że nie zdążyłam zmienić biletu. Ale zaraz? Niech pan pokaże ten bilet? A dlaczego on jest z Warszawy do Gdyni, skoro jedzie pan do Gliwic? Wie pan co? A to są może kuszetki?...
I wtedy usłyszałem dźwięk odjeżdżającego pociągu...

wtorek, 3 kwietnia 2007

Błędy

Ja wciąż walczę z błędami. Bo oto popełniłęm błąd. Albo raczej: nieparzystą liczbę błędów...

poniedziałek, 2 kwietnia 2007

Autorytety

Ludzie wciąż szukają autorytetów. Kogoś by się oprzeć, by zaufać, by wśród mroku świetlistą drogę. Błądzą! Nie wiedzą jeszcze, że drogi nie przesłania mrok, a jedynie splątane macki FSM...

niedziela, 1 kwietnia 2007

Tra-ta-ta

Jak byłem mały dzieci bawiące się w wojnę wołały strzelajac: tra-ta-ta-ta, albo paf-paf-paf... Obecnie dzieci krzyczą stja-stja-stja... Wersja NATOwska?

Nie każdy wie...

Nie każdy wie, co się kryje za rogiem biblioteki. Może to Marks, de Sade, Voltaire, Jan Paweł II, Camus, Agatha Christie? Marlowe zna jednak odpowiedź...