wtorek, 1 stycznia 2008

Drzewieję

Z wiekiem człowiek staje się coraz mniej elastyczny. Niektórzy nazywają to zwapnieniem. W moim przypadku bardziej chyba jednak zdrzewienie... Przynajmniej zwierzęta mnie ostatnio za drzewo potrafią brać -- parę tygodni temu sikorka, dzisiaj -- wiewiórka*... Jeszcze parę lat, a jakiś ptak założy na mnie gniazdo...

---
*) Wspięła się do kolan chyba, zanim się zorientowała, że to spodnie a nie kora...

5 komentarzy:

Fio pisze...

A... to bardzo pozytywna skłonność.
Nawet rozchodzenie się na pniu ma swoje dobre strony.
No i to strzelanie pąkami na wiosnę, ehh...
I semantycznie nienajgorzej - drzewo wiadomości, drzewo lemoniadowe, sandałowe i drzewko szczęścia, co z okazji Nowego Roku jakoś samo się nasuwa :-))

Anonimowy pisze...

Gostei muito desse post e seu blog é muito interessante, vou passar por aqui sempre =) Depois dá uma passada lá no meu site, que é sobre o CresceNet, espero que goste. O endereço dele é http://www.provedorcrescenet.com . Um abraço.

PAK pisze...

Akurat mam pod ręką Kopalińskiego. Drzewa są święte (hm.. nie wiem, czy to takie dobre), jest drzewo Bo, Buddy, albo mądrości, drzewo Diany, drzewo Upas, drzewo wolności, drzewo wszechświata, drzewo życia, ale też drzewo judaszowe.
Co zaś do pąków na wiosnę -- czy to takie dobre, gdy doliczyć konieczność wymiany ubrań???

Anonimowy pisze...

PAK-u, to żeby Cię tylko jaki pies za drzewo nie wziął... ;)

PAK pisze...

Hoko:
Psy najpierw obwąchują, czego wyraźnie nie robią sikorki i wiewiórki. A póki się w jakiś trocinach nie wytarzam, to drzewem nie pachnę...
Ale rzeczywiście, jak tak dalej pójdzie będę musiał uważać...