Od paru tygodni rozmawiałem z panią K. przez telefon i mejla na temat zamówienia, które złożymy u niej, lub u konkurencji, czyli u pana Ł. Pan Ł. nas odwiedził by się nam pokazać i zareklamować. Teraz przyjechała w tym celu pani K. (z panią M. dla towarzystwa).
Pani M. milczy, a pani K. opowiada o swojej ofercie, miło się uśmiecha, jest profesjonalna, kompetentna, uważna, precyzyjna i dowcipna. I powoli zdaje sobie sprawę, że pani K. (a raczej panna K., co w rozmowie z nami podkreśliła) dokładnie oddaje mój ideał kobiety: te same pulchne policzki, z czarownym dołkiem przy uśmiechu, wąskie oczka patrzące zza wąskich okularów, kształtne usta i nos, krótkie, czarne włosy...
I jak tu być obiektywnym w wyborze między firmą pani (przepraszam: panny) K., a pana Ł.? A muszę wybierać mądrze i sumiennie by nie zawieść zaufania zbiorowego podmiotu podatników i świętej miłości kochanej Ojczyzny. Wiem, że podatników jest więcej od pani K., a nawet wśród podatniczek znalazłbym równie jak pani K. urocze i w moim typie. Ale ta świadomość zupełnie mi nie pomaga...
czwartek, 23 sierpnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz