Ten pociąg to przyśpiech -- nie zatrzymuje się na niektórych stacjach.
***
Chciałam jechać autobusem dziewięć-sześć, ale on stamtąd nie jeździ i czekałam na jeden-sześć-pięć.
sobota, 28 lutego 2009
piątek, 27 lutego 2009
czwartek, 26 lutego 2009
środa, 25 lutego 2009
Niewyraźnie coś słychać
Rano coś niewyraźnie mi się słuchało. A i ksiądz mówił niewyraźnie. Zrozumiałem:
"Teraz błogosławieństwo na Wielki Post. Zostańcie w domu!"
"Teraz błogosławieństwo na Wielki Post. Zostańcie w domu!"
wtorek, 24 lutego 2009
Zacinający się sąsiad
Jeszcze gwizdek... jeszcze gwizdek... jeszcze gwizdek on ma. A inni mają już krótkofalówy... krótkofalówy... krótkofalówy...
(Sąsiad w pociągu do żony (?).)
(Sąsiad w pociągu do żony (?).)
poniedziałek, 23 lutego 2009
Jak zobaczyć
Jak zobaczyć, skoro nic nie widać?
Tak się właśnie zapytuję pochylony nad nieczytelnym obrazkiem.
Tak się właśnie zapytuję pochylony nad nieczytelnym obrazkiem.
niedziela, 22 lutego 2009
Jeszcze z zebrania
W języku angielskim stemming i lematyzacja to to samo słowo, a w języku polskim to dwa różne słowa.
(Co notuję dzień po Dniu Języka Ojczystego.)
(Co notuję dzień po Dniu Języka Ojczystego.)
sobota, 21 lutego 2009
Tłumaczenie
Prasuję sobie przy Monty Pythonie, a tu nagle 'żywot Piotra Czajkowskiego'. Ze stwierdzeniem, że pojechał on 'studying piano'. I tłumaczenie: 'pojechał studiować pianino'...
piątek, 20 lutego 2009
Z zebrania
I usiadłem tak, że nie mogłem się urwać... Ech...
K.W.: To jest w porządku.
S.W.: No to rozumiem, że to jest w porządku. Ale co jest w porządku?!
K.W.: Jest OK.
S.W.: Jest bardzo OK, ale ja nic nie rozumiem! Koch... Szanujcie nasze mózgi!
S.W.: Pan potrafi powiedzieć, co jest na całym świecie?!
K.W.: Z pewnym prawdopodobieństwem.
K.W.: To jest w porządku.
S.W.: No to rozumiem, że to jest w porządku. Ale co jest w porządku?!
K.W.: Jest OK.
S.W.: Jest bardzo OK, ale ja nic nie rozumiem! Koch... Szanujcie nasze mózgi!
S.W.: Pan potrafi powiedzieć, co jest na całym świecie?!
K.W.: Z pewnym prawdopodobieństwem.
czwartek, 19 lutego 2009
Zaklinanie rzeczywistości
Z serwisu społecznościowego dostałem propozycję... hm... pogaduszki z dziewczęciem. Z Dakaru.
Zdziwiony, jako jednak że z tego serwisu nie dostawałem dotąd spamu zerknąłem na jej profil. Wygląda on tak:
i am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girlvv
Zdziwiony, jako jednak że z tego serwisu nie dostawałem dotąd spamu zerknąłem na jej profil. Wygląda on tak:
i am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girli am a nice good looking girlvv
Początek
Początkiem całego życia jest dla każdego przeżyty przez niego pierwszy rok.
Platon Prawa (tłum. W. Witwickiego)
A ja kiedyś, naiwny, myślałem, że filozofia potrafi przedstawić coś innego niż tautologię.
Platon Prawa (tłum. W. Witwickiego)
A ja kiedyś, naiwny, myślałem, że filozofia potrafi przedstawić coś innego niż tautologię.
środa, 18 lutego 2009
Przytul krasulę
Poświęcanie krowom życzliwej uwagi, a zwłaszcza nadawanie im imion zwiększa produkcję mleka -- ustalili brytyjscy naukowcy. Zdaniem badaczy z uniwersytetu w Newcastle zwierzę traktowane w sposób "spersonalizowany" może dawać rocznie nawet o 250 litrów mleka więcej. Wszystko dlatego, że krowu czują się wtedy "szczęśliwsze i bardziej odprężone" oraz lepiej postrzegają człowieka -- wyjaśnią prowadząca badania Catherine Douglas. Przekłada się to bezpośrednio na wyższą mleczność.
(Za Forum.)
(Za Forum.)
wtorek, 17 lutego 2009
Powody zguby
Golf, gejsze , liczne lektury wspierające samodzielność umysłu i brak wiary w wyższe cele Cesarstwa przyniosły mu tedy służbową zgubę, gdy tylko sytuacja się skomplikowała.
Zbigniew Flisowski Burze nad Pacyfikiem Wydawnictwo Poznańskie 1989
Pytanie (ale nie konkurs, nie znam odpowiedzi): co najbardziej gorszyło?
Zbigniew Flisowski Burze nad Pacyfikiem Wydawnictwo Poznańskie 1989
Pytanie (ale nie konkurs, nie znam odpowiedzi): co najbardziej gorszyło?
poniedziałek, 16 lutego 2009
Problemy informatyczne
Czytam sobie Trudne początki Polski Przemysława Urbańczyka. Zafascynowany. Może dlatego, że autor przedstawia problemy informatyczne, takie jak transmisję sygnału z przekłamaniami, a bez odpowiedniej sumy kontrolnej?
Choćby z taką nazwą kraju, w pierwszej wersji zanotowaną w Rzymie ok. 999-1001 roku, zepsutą potem i przerobioną, po wędrówce przez Niemcy i Węgry, na Polska.
Choćby z taką nazwą kraju, w pierwszej wersji zanotowaną w Rzymie ok. 999-1001 roku, zepsutą potem i przerobioną, po wędrówce przez Niemcy i Węgry, na Polska.
niedziela, 15 lutego 2009
Pianistki
Zadanie:
Na koncercie występili: pani Tatiana, pan Jarosław, pan Stanisław i pan Andrzej.
Podaj liczbę odpowiednio pianistek i pianistów według programu koncertu.
---
Opdowiedź:
Trzy pianistki (Tatiana, Jarosław i Andrzej).
Jeden pianista (Stanisław).
Na koncercie występili: pani Tatiana, pan Jarosław, pan Stanisław i pan Andrzej.
Podaj liczbę odpowiednio pianistek i pianistów według programu koncertu.
---
Opdowiedź:
Trzy pianistki (Tatiana, Jarosław i Andrzej).
Jeden pianista (Stanisław).
sobota, 14 lutego 2009
Objawy kryzysu
-- To jakaś kryzysowa solistka -- same skóra i kości!
(Usłyszałem po koncercie z ust mojej (przypadkowej) sąsiadki koncertowej*. Poniżej ilustracja: australijska mezzosopranistka Sally Wilson i Jacek Kaspszyk wśród muzyków NOSPR.)
---
*) Swoją drogą to na koncercie było nieźle. Ale po, pani przyblokowała cały rząd, uniemożliwiając wyjście do szatni. Bo co tam szatnia -- o fryzjerze z panią z innego rzędu trzeba pogadać!
(Usłyszałem po koncercie z ust mojej (przypadkowej) sąsiadki koncertowej*. Poniżej ilustracja: australijska mezzosopranistka Sally Wilson i Jacek Kaspszyk wśród muzyków NOSPR.)
---
*) Swoją drogą to na koncercie było nieźle. Ale po, pani przyblokowała cały rząd, uniemożliwiając wyjście do szatni. Bo co tam szatnia -- o fryzjerze z panią z innego rzędu trzeba pogadać!
piątek, 13 lutego 2009
Klasyka klasyki
Powiadają, że trzeba przykładać złotą obrączkę. Argumentum ad feminam, jak mawialiśmy w dawnym Rzymie i starożytnej Grecji za konsulatu Diplodocusa i Ichtiosaurusa.
(Ot, bez podtekstów. Tak jakoś szukałem fragmentu o zakochanych słoniach i trafiło się też to u Joyce'a.)
---
Fragment o zakochanych słoniach na walentynki, jeśli ktoś jeszcze nie zna:
Kochanie kocha kochać kochanie. Pięlęgniarka kocha nowego aptekarza. Policjant 14 A kocha Mary Kelly. Grety MacDowell kocha chłopca, który ma rower. M. B. kocha przystojnego gentelmana. Li Chi Han kochać całocału Cha Pu Chow. Słoń Jumbo kocha słonicę Alice. Stary pan Verschoyle z trąbką przy uchu kocha zezowatą starą pannę Verschoyle. Człowiek w brunatnym macintoshu kocha panią, która umarła. Jego Królewska Mość Król kocha Jej Królewską Mość Królową. Pani Norman W. Trupper kocha oficera Taylora. Ty kochasz pewną osobę. A ta osoba kocha inną osobę, ponieważ każdy kogoś kocha, ale Bóg kocha wszystkich.
(Ot, bez podtekstów. Tak jakoś szukałem fragmentu o zakochanych słoniach i trafiło się też to u Joyce'a.)
---
Fragment o zakochanych słoniach na walentynki, jeśli ktoś jeszcze nie zna:
Kochanie kocha kochać kochanie. Pięlęgniarka kocha nowego aptekarza. Policjant 14 A kocha Mary Kelly. Grety MacDowell kocha chłopca, który ma rower. M. B. kocha przystojnego gentelmana. Li Chi Han kochać całocału Cha Pu Chow. Słoń Jumbo kocha słonicę Alice. Stary pan Verschoyle z trąbką przy uchu kocha zezowatą starą pannę Verschoyle. Człowiek w brunatnym macintoshu kocha panią, która umarła. Jego Królewska Mość Król kocha Jej Królewską Mość Królową. Pani Norman W. Trupper kocha oficera Taylora. Ty kochasz pewną osobę. A ta osoba kocha inną osobę, ponieważ każdy kogoś kocha, ale Bóg kocha wszystkich.
czwartek, 12 lutego 2009
Czarna materia
W Scientific American artykuł o podglądaniu 'czarnej materii' przez fizycznych paparazzich. Czarną materię da się wyłapać dzięki grawitacji, bo poza tym nie wchodzi w żadne 'reakcje' z innymi rodzajami materii.
Tak sobie myślę, że można by odnaleźć czarną materię przy różnych wypłatach. Bo pieniądze są jak grawitacja -- ciążą ku nim także ci, którzy na całą resztę oddziaływań są obojętni.
Tak sobie myślę, że można by odnaleźć czarną materię przy różnych wypłatach. Bo pieniądze są jak grawitacja -- ciążą ku nim także ci, którzy na całą resztę oddziaływań są obojętni.
środa, 11 lutego 2009
Czuję się dinozaurem
Czytam dyskusję o młodzieży, która oducza się umiejętności ręcznego pisania. I czuję się jak dinozaur -- wszyscy twierdzą, że nie używają długopisów (tym bardziej piór), chyba że do podpisywania podań, ewentualnie wypełniania formularzy.
A ja wciąż notuję sobie odręcznie. I nawet piszę czasem kartki. Ba! Czasem i list mi się trafi.
Chyba jakiś niedzisiejszy jestem...
---
PS.
Ale to naprawdę jest groźne, gdy młodzi ludzie twierdzą, że nie ma zawodów, w których nie używa się laptopów. Nawet rozumiejąc skrót myślowy -- sporo w tym pogardy dla tych, którzy używają czegoś tak niedzisiejszegi i przestarzałego jak własne ręce.
A ja wciąż notuję sobie odręcznie. I nawet piszę czasem kartki. Ba! Czasem i list mi się trafi.
Chyba jakiś niedzisiejszy jestem...
---
PS.
Ale to naprawdę jest groźne, gdy młodzi ludzie twierdzą, że nie ma zawodów, w których nie używa się laptopów. Nawet rozumiejąc skrót myślowy -- sporo w tym pogardy dla tych, którzy używają czegoś tak niedzisiejszegi i przestarzałego jak własne ręce.
wtorek, 10 lutego 2009
Dobry aktorKi
Wracam z teatru i chwalę się programem ze spektaklu. Rzut oka na listę płac i słyszę:
-- O! To dobry aktor. W serialu gra!
PS.
I tak dobrze, bo jak usłyszałem od kogoś innego:
-- Gogolewski to stary aktor. Kiedy to on już z tą Jagną trzymał!
-- O! To dobry aktor. W serialu gra!
PS.
I tak dobrze, bo jak usłyszałem od kogoś innego:
-- Gogolewski to stary aktor. Kiedy to on już z tą Jagną trzymał!
poniedziałek, 9 lutego 2009
Ech, panie Zieliński
Andrzej Zieliński sądzi, że Miecław (Masław), władca Mazowsza i największy z 'poronionych książąt', władający od 1038 roku (wcześniej wysoki dworzanin Mieszka II) był wnukiem Bolesława Chrobrego i Przecławy, branki z roku 1018.
A ja nie wiedziałem, że wtedy dziewiętnastolatki miewały pełnoletnich synów...
A ja nie wiedziałem, że wtedy dziewiętnastolatki miewały pełnoletnich synów...
niedziela, 8 lutego 2009
Jak zwiększyć zysk z zamordowania świętego?
Wszystko wskazuje na to, że po prostu chytrzy Prusacy, widząc determinację polskiego księcia, położyli na wadze kadłub kogoś o tzw. słusznej posturze. Głowy przecież już nie było, a wtedy nie znano innych sposobów identyfikowania poćwiartowanych zwłok.
Andrzej Zieliński Początkach Polski, Bellona 2007 o wykupieniu zwłok św. Wojciecha.
(Zwolenników autentyczności relikwii uspokajam: Andrzej Zieliński lubi fantazjować.)
Andrzej Zieliński Początkach Polski, Bellona 2007 o wykupieniu zwłok św. Wojciecha.
(Zwolenników autentyczności relikwii uspokajam: Andrzej Zieliński lubi fantazjować.)
sobota, 7 lutego 2009
Melodramat
"Tradycjonaliści" po dziś dzień twierdzą, że królowi Ryszardowi udowodniono tę zbrodnię, zaświadczoną przez historyków Tudorów, a potem ukazaną całemu światu w sławnym, wspaniałym, tętniącym życiem melodramacie szekspirowskim.
Paul Murray Kendall Ryszard III (tłum. Krystyna Jurasz-Dąmbska), PIW 1980
Melodramat m IV, D. -u, Ms. -acie; lm M. -y 1. lit. "utwór dramatyczny o sensacynej fabule obfitującej w patetyczno-sentymentalne momenty, posługujący się banalnym środkami artystycznymi". [...]
Słownik Języka Polskiego, tom II (L-P), PWN, Warszawa 1979
Paul Murray Kendall Ryszard III (tłum. Krystyna Jurasz-Dąmbska), PIW 1980
Melodramat m IV, D. -u, Ms. -acie; lm M. -y 1. lit. "utwór dramatyczny o sensacynej fabule obfitującej w patetyczno-sentymentalne momenty, posługujący się banalnym środkami artystycznymi". [...]
Słownik Języka Polskiego, tom II (L-P), PWN, Warszawa 1979
piątek, 6 lutego 2009
Żarówka na forum dyskusyjnym
Dostałem z forum dyskusyjnego. Tłumaczę na polski:
Ilu dyskutantów forum dyskusyjnego potrzeba by zmienić żarówkę?
Jednego, by zmienić żarówkę i napisac na forum, że ją zmienił.
Czternastu, by podzielić się podobnymi doświadczeniami związanymi z wymianą żarówki, oraz omówić to, na jak różne sposoby można żarówkę zmieniać.
Siedmiu, by wskazać niebezpieczeństwa związane z wymianą żarówki.
Kolejnych siedmiu, by przedyskutować błędy gramatyczne i ortograficzne związane z dyskusją o wymianie żarówki.
Trzech kolejnych, by je poprawili.
Sześciu, by przeprowadzić dyskusję, czy 'żarówka', czy może 'rzarufka'*?
Kolejnych sześciu, by potępić tamtych sześciu jako głupich.
Piętnastu, by powołując się na swoje doświadczenie w przemyśle żarówkarskim poprawić pisownię.
Dziewiętnastu by stwierdzić, że grupa nie dotyczy żarówek i sobie nie życzy dyskusji o żarówkach na tym forum.
Jedenastu by bronić dyskusji o żarówkach, wskazując, że skoro wszyscy używają żarówek, to ten temat wszystkich na tym forum dotyczy.
Trzydziestu sześciu, by debatować nad tym, która metoda zmiany żarówki jest najlepsza, gdzie najlepiej kupić żarówki i jaki rodzaj żarówek najlepiej odpowiada przedstawionym technikom wymiany, a jaki jest felerny.
Siedmiu, by załączyć linki do przykładów różnych żarówek.
Czterech by poprawić poprzednie linki i zamieścić linki poprawione.
Trzech by zalinkować linki, które znaleźli wśród tamtych linków, a które są powiązane z tematyką grupy.
Trzynastu, by na każdego posta odpowiedzieć (cytując go w całości): "Ja też".
Pięciu, by wypisać się z grupy, jako że nie znoszą rozstrząsania kontrowersji związanych z wymianą żarówek.
Czterech by powiedzieć: "Nie myśleliśmy, że ten temat przedyskutujemy tak szybko?"
Trzynastu by powiedzieć: "poszukajcie sobie na Googlach zanim cokolwiek napiszecie na forum o żarówkach".
Trzech by opowiedzieć zabawne historyjki na temat żarówek.
Oraz.
Tego jednego, który pół roku później odpowie na oryginalny post, by rozpocząć całą dyskusję na nowo.
PS.
Znajomy moderator twierdzi, że czasami jeden użytkownik łączy w sobie cechy tych wszystkich wymienionych powyżej.
---
*) No dobrze, polszczyzna zmusiła mnie do zapisu nieprawdopodobnego, a nie powinno tak być.
Ilu dyskutantów forum dyskusyjnego potrzeba by zmienić żarówkę?
Jednego, by zmienić żarówkę i napisac na forum, że ją zmienił.
Czternastu, by podzielić się podobnymi doświadczeniami związanymi z wymianą żarówki, oraz omówić to, na jak różne sposoby można żarówkę zmieniać.
Siedmiu, by wskazać niebezpieczeństwa związane z wymianą żarówki.
Kolejnych siedmiu, by przedyskutować błędy gramatyczne i ortograficzne związane z dyskusją o wymianie żarówki.
Trzech kolejnych, by je poprawili.
Sześciu, by przeprowadzić dyskusję, czy 'żarówka', czy może 'rzarufka'*?
Kolejnych sześciu, by potępić tamtych sześciu jako głupich.
Piętnastu, by powołując się na swoje doświadczenie w przemyśle żarówkarskim poprawić pisownię.
Dziewiętnastu by stwierdzić, że grupa nie dotyczy żarówek i sobie nie życzy dyskusji o żarówkach na tym forum.
Jedenastu by bronić dyskusji o żarówkach, wskazując, że skoro wszyscy używają żarówek, to ten temat wszystkich na tym forum dotyczy.
Trzydziestu sześciu, by debatować nad tym, która metoda zmiany żarówki jest najlepsza, gdzie najlepiej kupić żarówki i jaki rodzaj żarówek najlepiej odpowiada przedstawionym technikom wymiany, a jaki jest felerny.
Siedmiu, by załączyć linki do przykładów różnych żarówek.
Czterech by poprawić poprzednie linki i zamieścić linki poprawione.
Trzech by zalinkować linki, które znaleźli wśród tamtych linków, a które są powiązane z tematyką grupy.
Trzynastu, by na każdego posta odpowiedzieć (cytując go w całości): "Ja też".
Pięciu, by wypisać się z grupy, jako że nie znoszą rozstrząsania kontrowersji związanych z wymianą żarówek.
Czterech by powiedzieć: "Nie myśleliśmy, że ten temat przedyskutujemy tak szybko?"
Trzynastu by powiedzieć: "poszukajcie sobie na Googlach zanim cokolwiek napiszecie na forum o żarówkach".
Trzech by opowiedzieć zabawne historyjki na temat żarówek.
Oraz.
Tego jednego, który pół roku później odpowie na oryginalny post, by rozpocząć całą dyskusję na nowo.
PS.
Znajomy moderator twierdzi, że czasami jeden użytkownik łączy w sobie cechy tych wszystkich wymienionych powyżej.
---
*) No dobrze, polszczyzna zmusiła mnie do zapisu nieprawdopodobnego, a nie powinno tak być.
czwartek, 5 lutego 2009
W poszukiwaniu straconej trudności
Piszę wniosek-plan.
I wszystko wydaje mi się tak oczywiste, że po co mi wniosek-plan?! Bez planu, wniosku i zapłaty się zrobi. Kiedyś. W każdym razie wstyd planować coś tak prostego i oczywistego!
Cóż, pozostaje mi liczyć, że mi przejdzie i odnajdę znowu dostojną trudność tam, gdzie jej nie widzę.
I wszystko wydaje mi się tak oczywiste, że po co mi wniosek-plan?! Bez planu, wniosku i zapłaty się zrobi. Kiedyś. W każdym razie wstyd planować coś tak prostego i oczywistego!
Cóż, pozostaje mi liczyć, że mi przejdzie i odnajdę znowu dostojną trudność tam, gdzie jej nie widzę.
środa, 4 lutego 2009
wtorek, 3 lutego 2009
Pokora i nawias
Próbując sformułować odpowiedź nie zamierzam wdawać się w ściśle techniczne dywagacje, z pokorą uznając wytknięte mi przez prof. Malak (choć w tym akurat przypadku bez jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia) niedostatni wiedzy w tym zakresie.
Wojciech Mazur w liście do redakcji Lotnictwa (gdzie przebiega polemika) Foka i inne silniki, Lotnictwo 1/2009, str. 95
Wojciech Mazur w liście do redakcji Lotnictwa (gdzie przebiega polemika) Foka i inne silniki, Lotnictwo 1/2009, str. 95
poniedziałek, 2 lutego 2009
Zdziwienia
Wracam od znajomych. Przechwycony po drodze przez Ciocię jestem zagadnięty --
Ciocia: Mamy medal, wiesz?
PAK: Właśnie się dowiaduję.
Ciocia: Nie oglądaliście meczu?
PAK: Nie.
Ciocia: Oni nadal nie mają telewizora?
PAK: Nie.
Ciocia: A radio?
PAK: Nie wiem. Może by się jakieś znalazło.
Ciocia: To nie słuchaliście meczu?
PAK: No nie.
Ciocia: To, co oni całe dni robią?!
---
1) Ciocia się domyślała, że kibiców nie było na spotkaniu. Ale zawsze można z tego zażartować.
2) A co robią? Nie wiem. Nawet nie wiem, czy wiedzą kto jest premierem, albo prezydentem. Bo i po co im wiedzieć? Może tak już lepiej?
Ciocia: Mamy medal, wiesz?
PAK: Właśnie się dowiaduję.
Ciocia: Nie oglądaliście meczu?
PAK: Nie.
Ciocia: Oni nadal nie mają telewizora?
PAK: Nie.
Ciocia: A radio?
PAK: Nie wiem. Może by się jakieś znalazło.
Ciocia: To nie słuchaliście meczu?
PAK: No nie.
Ciocia: To, co oni całe dni robią?!
---
1) Ciocia się domyślała, że kibiców nie było na spotkaniu. Ale zawsze można z tego zażartować.
2) A co robią? Nie wiem. Nawet nie wiem, czy wiedzą kto jest premierem, albo prezydentem. Bo i po co im wiedzieć? Może tak już lepiej?
niedziela, 1 lutego 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)