Byłem dzisiaj na granicy własnego rekordu roztargnienia. Wyglądało to mniej więcej tak:
-- Ja dzisiaj w tej sprawie przyjdę do ciebie.
-- Mhm... A, jeszcze jedno -- czy dzisiaj przyjdziesz do mnie w tej sprawie?
(Przyznaję, myślałem o dwóch innych rzeczach. A nawet trzech chyba. Ale mimo wszystko, głupio mi jakoś.)
środa, 31 grudnia 2008
wtorek, 30 grudnia 2008
Pewna firma
"Właśnie" wróciłem z poczty. (Cudzysłów, bo nieco uprzątnąłem biurko, włączyłem pralkę, wyprałem szalik i podlałem kwiatki. "Właśnie.") Odebrałem awizo. Awizo opiewało na 'pakiet'. I się zdziwiłem.
Pakiet zawierał symfonie Beethovena, których nagranie zamówiłem w pewnej firmie w czerwcu pod wpływem lektury znakomitej recenzji.
Potem z ową firmą załatwiałem różne rzeczy, czasem nawet mi przysyłali zawiadomienie, że czeka takie moje zamówienie na realizację.
Gdy jednak przysłali mi wiadomość (dla nowego zamówienia, po tygodniu od złożenia), że nie zdołają sprowadzić go na czas nie wytrzymałem i napisałem coś w stylu:
"Dziękuję za informację o opóźnieniu realizcji zamówienia nr... Chciałem przy tym zapytać co z zamówieniem nr... z czerwca b.r.?"
Nie dostałem odpowiedzi.
Aż tu nagle, znajduję awizo. Idę na pocztę, wracam (na poczcie nie zaglądałem do środka) i oto ów komplet Beethovena przede mną!
***
To mi przypomina historyjkę o półośkach w Rolls-Royce. Kiedyś brytyjski turysta wybrał się swoim Rolls-Roycem na kontynent. Gdzieś w Alpach pękła mu półośka. Zadzwonił do firmy, po jakimś czasie przyleciał śmigłowiec, w nim mechanicy i półośka. Naprawili co mieli naprawić i polecieli. Zadowolony turysta ukończył wakacyjną podróż, wrócił do domu i zaczął czekać na rachunek. Nie doczekawszy się zadzwonił do firmy zapytać. W odpowiedzi usłyszał, że przecież żadnej naprawy nie było, gdyż "w Rolls-Royce półośki się nie psują!"
Pakiet zawierał symfonie Beethovena, których nagranie zamówiłem w pewnej firmie w czerwcu pod wpływem lektury znakomitej recenzji.
Potem z ową firmą załatwiałem różne rzeczy, czasem nawet mi przysyłali zawiadomienie, że czeka takie moje zamówienie na realizację.
Gdy jednak przysłali mi wiadomość (dla nowego zamówienia, po tygodniu od złożenia), że nie zdołają sprowadzić go na czas nie wytrzymałem i napisałem coś w stylu:
"Dziękuję za informację o opóźnieniu realizcji zamówienia nr... Chciałem przy tym zapytać co z zamówieniem nr... z czerwca b.r.?"
Nie dostałem odpowiedzi.
Aż tu nagle, znajduję awizo. Idę na pocztę, wracam (na poczcie nie zaglądałem do środka) i oto ów komplet Beethovena przede mną!
***
To mi przypomina historyjkę o półośkach w Rolls-Royce. Kiedyś brytyjski turysta wybrał się swoim Rolls-Roycem na kontynent. Gdzieś w Alpach pękła mu półośka. Zadzwonił do firmy, po jakimś czasie przyleciał śmigłowiec, w nim mechanicy i półośka. Naprawili co mieli naprawić i polecieli. Zadowolony turysta ukończył wakacyjną podróż, wrócił do domu i zaczął czekać na rachunek. Nie doczekawszy się zadzwonił do firmy zapytać. W odpowiedzi usłyszał, że przecież żadnej naprawy nie było, gdyż "w Rolls-Royce półośki się nie psują!"
poniedziałek, 29 grudnia 2008
niedziela, 28 grudnia 2008
Typowa scenografia barokowa
sobota, 27 grudnia 2008
Japońska estetyka
Czytam sobie o kulturze japońskiej i jedna rzecz mi nie pasuje. Otóż mam aparat FujiFilm. Dlaczego aparat FujiFilm wspiera symetrię na zdjęciach (odpowiednimi ramkami), skoro ideałem japońskiej estetyki jest asymetria?
Chyba to wersja eksportowa.
Chyba to wersja eksportowa.
piątek, 26 grudnia 2008
Kaczka
Tu kaczka i tam kaczka.
Czy ta kaczka, czy ta czka?
Nie: acz klacz czka i pstra czka
Paczka perliczek – kaczka
Baczy raczej na kacze
Obyczaje i kwacze.
Gdy ją to znuży, zanurzy
Kuper nieduży w kałuży;
Burczy czczy kaczy żołądek?
Przewrotka w inny porządek:
Dziób kaczy raczy się na dnie
Wód – kuper wystercza nad nie.
Ogden Nash „Kaczka” (tłum. Stanisława Barańczak)
Czy ta kaczka, czy ta czka?
Nie: acz klacz czka i pstra czka
Paczka perliczek – kaczka
Baczy raczej na kacze
Obyczaje i kwacze.
Gdy ją to znuży, zanurzy
Kuper nieduży w kałuży;
Burczy czczy kaczy żołądek?
Przewrotka w inny porządek:
Dziób kaczy raczy się na dnie
Wód – kuper wystercza nad nie.
Ogden Nash „Kaczka” (tłum. Stanisława Barańczak)
czwartek, 25 grudnia 2008
Duma bez uprzedzenia
Wygląda na to, że Anglicy byli dumni ze swoich żebraków, których zajęcie uważali za zawód jak każdy inny.
Davis S. Landes Bogactwo i nędza narodów (tłum. Hanna Jankowska), MUZA SA 2007 (uwaga w nawiasie)
Najpierw się uśmiechnąłem. A potem stwierdziłem, że to uwaga głębsza niż mogłoby się wydawać. Po pierwsze, Anglicy bowiem byli dumni ze względnego bogactwa własnych żebraków - myślę, że to poważna cnota społeczna, postrzegać dumę z tego, że najsłabsi i najbiedniejsi mają się względnie dobrze; druga zaś to ta, że nawet w roli żebraka dostrzegano przedsiębiorczość, spryt i pracowitość - cechy cenione w całym społeczeństwie.
Davis S. Landes Bogactwo i nędza narodów (tłum. Hanna Jankowska), MUZA SA 2007 (uwaga w nawiasie)
Najpierw się uśmiechnąłem. A potem stwierdziłem, że to uwaga głębsza niż mogłoby się wydawać. Po pierwsze, Anglicy bowiem byli dumni ze względnego bogactwa własnych żebraków - myślę, że to poważna cnota społeczna, postrzegać dumę z tego, że najsłabsi i najbiedniejsi mają się względnie dobrze; druga zaś to ta, że nawet w roli żebraka dostrzegano przedsiębiorczość, spryt i pracowitość - cechy cenione w całym społeczeństwie.
środa, 24 grudnia 2008
Zębami na sposób dworski
Ze zdumieniem zauważył jednak, że jego przeciwnik jest przystojnym modzieńcem z poczernionymi na dworski sposób zębami, przypominającym mu jego syna.
Paul Varley Kultura japońska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2006 (ze streszczenia sztuki teatru no pt. Atsumori)
Paul Varley Kultura japońska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2006 (ze streszczenia sztuki teatru no pt. Atsumori)
wtorek, 23 grudnia 2008
Jaka koronacja, taki król
Podczas sejmu koronacyjnego odnotowano niefortunną przygodę dwórki Anny Wazówny, która patrząc na pięknego króla z ganku drewnianego, wpadła w dziurę z obluzowanych desek i zawisła nad tumem. Nie spadła, gdyż zatrzymały ja liczne haftki i suknie wykonane z prostego, grubego płótna. Rzecz w tym, że nie noszono wówczas majtek, więc bidulce mogli się długi czas poprzyglądać mniej pobożni panowie „jako się urodziła”, nim ją wyciągnięto.
Jerzy Besala Małżeństwa królewskie (Władcy elekcyjni), Bellona i MUZA SA. 2007
Cóż, nie mam nic przeciwko Władysławowi IV Wazie (bo o jego koronację tu chodzi), ale za spódniczkami się oglądał, jak mało kto z polskich władców (choć mniej niż Zygmunt August na przykład). Więc przygoda dwórki była bardzo a propos.
Jerzy Besala Małżeństwa królewskie (Władcy elekcyjni), Bellona i MUZA SA. 2007
Cóż, nie mam nic przeciwko Władysławowi IV Wazie (bo o jego koronację tu chodzi), ale za spódniczkami się oglądał, jak mało kto z polskich władców (choć mniej niż Zygmunt August na przykład). Więc przygoda dwórki była bardzo a propos.
poniedziałek, 22 grudnia 2008
Zjapońszczenia
Przypadkiem znalazłem listę 'zjapońszczeń' wyrazów angielskich, które weszły do codziennej japońszczyzny:
arukoru -- alcohol;
asupirin -- aspirin;
azukaru -- to look after, take care of (belongings);
ba -- bar;
baggu -- bag;
chekku auto -- check-out;
chiizu -- cheese;
chokoreto -- chocolate;
dabaru -- double (room);
departo -- department;
dorai kurliningu -- dry cleaning;
eakon -- air conditioning;
erebeta -- elevator;
fasuto fudo -- fast food;
gurasu -- glass;
handobaggu -- handbagg;
hoteru -- hotel;
hotto doggu -- hot dog;
kohii shoppu -- coffee shop;
kuroku -- cloackroom;
pasupoto -- passport;
rabu hoteru -- love hotel;
rajio -- radio;
raunji ba -- lougne bar;
rentaka -- rental car;
resutoran -- restaurant;
sarariiman -- businessman;
serusuman -- sales person;
shinguru -- single (room);
sofuto dorinku -- soft drink;
terebi -- television;
uisukii -- whiskey;
wa puro -- word processor.
(Za Paul Norbury Japan (z serii Culture smart!), KUPERARD 2008)
arukoru -- alcohol;
asupirin -- aspirin;
azukaru -- to look after, take care of (belongings);
ba -- bar;
baggu -- bag;
chekku auto -- check-out;
chiizu -- cheese;
chokoreto -- chocolate;
dabaru -- double (room);
departo -- department;
dorai kurliningu -- dry cleaning;
eakon -- air conditioning;
erebeta -- elevator;
fasuto fudo -- fast food;
gurasu -- glass;
handobaggu -- handbagg;
hoteru -- hotel;
hotto doggu -- hot dog;
kohii shoppu -- coffee shop;
kuroku -- cloackroom;
pasupoto -- passport;
rabu hoteru -- love hotel;
rajio -- radio;
raunji ba -- lougne bar;
rentaka -- rental car;
resutoran -- restaurant;
sarariiman -- businessman;
serusuman -- sales person;
shinguru -- single (room);
sofuto dorinku -- soft drink;
terebi -- television;
uisukii -- whiskey;
wa puro -- word processor.
(Za Paul Norbury Japan (z serii Culture smart!), KUPERARD 2008)
niedziela, 21 grudnia 2008
Dwa w jednym
Ksiądz:
-- Nie tak dawno przypominaliśmy przypowieść o talentach, a diakon wygłosił na jej temat homilię. W przypowieści robotnik, który pracował od rana otrzymał jeden talent, ten który przyszedł w południe jeden talent, i ten który przyszedł na koniec dniówki także otrzymał jeden talen!
---
Talent to około 27 (praktycznie od 20 do 40) kg złota lub srebra. Chciałbym zarabiać talent za dzień pracy. Ba! Za dwa dni pracy też!
---
(Zaraz, czy ja dobrze liczę, że talent (gdyby stosować złoto) to ok. 727 tys. zł?)
-- Nie tak dawno przypominaliśmy przypowieść o talentach, a diakon wygłosił na jej temat homilię. W przypowieści robotnik, który pracował od rana otrzymał jeden talent, ten który przyszedł w południe jeden talent, i ten który przyszedł na koniec dniówki także otrzymał jeden talen!
---
Talent to około 27 (praktycznie od 20 do 40) kg złota lub srebra. Chciałbym zarabiać talent za dzień pracy. Ba! Za dwa dni pracy też!
---
(Zaraz, czy ja dobrze liczę, że talent (gdyby stosować złoto) to ok. 727 tys. zł?)
sobota, 20 grudnia 2008
Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy
Gdyby mi powiedziano, że skończę jako laleczka albo nadruk na podkoszulkach i talerzykach, nigdy bym nie uwierzył. Przez myśl mi nie przeszło, że mogę stać się produktem konsumpcyjnym.
Leonardo DiCaprio
Leonardo DiCaprio
piątek, 19 grudnia 2008
czwartek, 18 grudnia 2008
Znowu tłumaczenie -- Uniwersytet na którym bywam
Biorę do ręki nigdy nie przeczytany całoroczny program Filharmonii Śląskiej (cel: sprawdzić, co grają w piątkowy wieczór). I tak mi się otwiera na angielskim zdaniu:
"We intend to renovate and extend the historical edifice of the Silesian University."
Co to, myślę sobie, skąd zabiegi Filharmonii o UŚ? Zerkam na oryginał obok:
"Chcemy odremontować i rozbudować zabytkowy gmach Filharmonii Śląskiej."
A! Czyli chadzam co tydzień na uniwersytet! Ciekawe kiedy dyplom dostanę!
"We intend to renovate and extend the historical edifice of the Silesian University."
Co to, myślę sobie, skąd zabiegi Filharmonii o UŚ? Zerkam na oryginał obok:
"Chcemy odremontować i rozbudować zabytkowy gmach Filharmonii Śląskiej."
A! Czyli chadzam co tydzień na uniwersytet! Ciekawe kiedy dyplom dostanę!
środa, 17 grudnia 2008
Pan z policji?
Przechodzę sobie koło kwiaciarni i coś mnie nachodzi by zerknać do środka. W wejściu rozmawiają dwie panie (nie znam). Pytają mnie:
-- A pan z policji?
-- Nie.
-- To zamknięte.
(Włamanie było, jak się okazało.)
-- A pan z policji?
-- Nie.
-- To zamknięte.
(Włamanie było, jak się okazało.)
wtorek, 16 grudnia 2008
Prawidłowość nr 2
Zrobiłem porządki na biurku, usuwając wszelkie zbędne książki.
Niestety, zapomniałem, że suma powierzchni biurka i półek jest constans.
Teraz muszę zrobić porządki na półkach usuwając wszelkie zbędne książki.
Niestety, zapomniałem, że suma powierzchni biurka i półek jest constans.
Teraz muszę zrobić porządki na półkach usuwając wszelkie zbędne książki.
poniedziałek, 15 grudnia 2008
niedziela, 14 grudnia 2008
Życzę państwu
Koniec słowa o muzyce -- prelegentka żegna się ze słuchaczami przed koncertem:
-- Życzę państwu pięknego słuchania.
Mój sąsiad pyta po cichu:
-- Co to znaczy pięknego słuchania? Mamy nie kaszleć?
(Odpowiedź, że to znaczy: "takiego słuchania, by pięknie usłyszeć", przyszła mi do głowy zbyt późno.)
-- Życzę państwu pięknego słuchania.
Mój sąsiad pyta po cichu:
-- Co to znaczy pięknego słuchania? Mamy nie kaszleć?
(Odpowiedź, że to znaczy: "takiego słuchania, by pięknie usłyszeć", przyszła mi do głowy zbyt późno.)
sobota, 13 grudnia 2008
Panie doktorze!
-- Panie doktorze, to jest skandal! Pan kompromituje nasze środowisko!
(Lekarka, do lekarza, który widząc na scenie 'rozrywkową' perkusję odbierał w czasie koncertu telefony na temat prowadzonej operacji, po czym wychodził z sali pogadać i wracał.)
(Lekarka, do lekarza, który widząc na scenie 'rozrywkową' perkusję odbierał w czasie koncertu telefony na temat prowadzonej operacji, po czym wychodził z sali pogadać i wracał.)
piątek, 12 grudnia 2008
Buraku
Czytam, że japońska 'klasa niższa' (wywodząca się z dawnych nieczystych, obecnie temat tabu w Japonii, bo wciąż dyskryminowana) to burakumin, czy buraku. Zastanawiają mnie potencjalne związki językowe z Polską, bo przecież to tak, jakby kogoś u nas nazwać 'burakiem'.
środa, 10 grudnia 2008
Psyhomeopatia na opak?
Okazało się, że szczęśliwy sąsiad aż o 34 proc. zwiększa szansę na to, że my sami też poczujemy szczęście. Pełen radości przyjaciel zwiększa tę szansę o 25 proc., a brat lub siostra - o 14 proc. O dziwo, szczęście współmałżonka czy stałego partnera liczy się mniej - to tylko 8-proc. wzrost szansy na poprawienie nastroju. Większy efekt (10 proc.) dają zadowoleni z życia przyjaciele naszych przyjaciół (możemy ich nawet osobiście nie znać). Co ciekawe, pośredni wpływ na poczucie szczęścia (6 proc.) mają również osoby stanowiące trzecie ogniwo w łańcuchu naszych znajomości. - Jeśli przyjaciel przyjaciela twojego przyjaciela jest szczęśliwy, może mocniej przyczynić się do poprawy twojego nastroju, niż ekstra 5 tys. dol. w twojej kieszeni - mówi prof. Fowler. - Wyobraźcie sobie: ktoś, kogo mogliście nigdy w życiu nie spotkać, może was bardziej uszczęśliwić niż plik studolarówek!
("Szczęście jak zaraza" Piotra Cieślińskiego)
To mi przypomina homeopatię -- czym mniejsza dawka, tym silniejszy efekt. Tyle, że w homeopatii leczy się podobne-podobnym, to więc nieszczęście przyjaciela-przyjaciela-przyjaciela powinno dawać moje szczęście. Choć z drugiej strony kto powiedział, co temu przyjacielowi-przyjaciela dało szczęście?
("Szczęście jak zaraza" Piotra Cieślińskiego)
To mi przypomina homeopatię -- czym mniejsza dawka, tym silniejszy efekt. Tyle, że w homeopatii leczy się podobne-podobnym, to więc nieszczęście przyjaciela-przyjaciela-przyjaciela powinno dawać moje szczęście. Choć z drugiej strony kto powiedział, co temu przyjacielowi-przyjaciela dało szczęście?
wtorek, 9 grudnia 2008
Skoro nie wiadomo o co chodzi
Czytam wynurzenia kolejnych osób, które nie rozumieją tego, czy owego zjawiska. I prawie zawsze kończy się to stwierdzeniem, że gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze.
Z tej lektury wyłania się świat ludzi, którzy tym więcej myślą o pieniądzach im mniej rozumieją.
Z tej lektury wyłania się świat ludzi, którzy tym więcej myślą o pieniądzach im mniej rozumieją.
poniedziałek, 8 grudnia 2008
I dobrze
Tak się zachwyciłem ofertą konta oszczędnościowego, że mając do wyboru wydanie pięćdziesięciu złotych, bądź ich zaoszczędzenie postanowiłem oszczędzać.
Problem polega tylko na tym, że interesujących kont oszczęnościowych jest mniej niż interesujących książek, czy płyt.
Problem polega tylko na tym, że interesujących kont oszczęnościowych jest mniej niż interesujących książek, czy płyt.
niedziela, 7 grudnia 2008
Zabierzcie mi tego Worda! (2)
Wpisuję łacińską nazwę psalmu: Domine, exaudi.
A Word swoje: Domine, ex audi.
Jakieś powiązania biznesowe?
A Word swoje: Domine, ex audi.
Jakieś powiązania biznesowe?
Z cyklu horrory naszego świata: straszny koncert
[...] Występował Kwartet Śląski. I czterech dorosłych chłopów uderzało w skrzypce. I w jedną altówkę. Palcami! To było straszne!
sobota, 6 grudnia 2008
Jak wybrać najlepszą orkiestrę
Etap pierwszy: eliminacje krajowe (zasady, jak niżej).
Etap drugi: zwycięzców przydzielamy do grup, w każdej grupie następuje wymiana orkiestr, które nawzajem grają u siebie. (Jedną połowę koncertu gra jedna orkiestra, drugą -- druga). Repertuar jest losowany -- obie orkiestry grajają każdego wieczoru to samo.
Krytycy (czterech krytyków -- techniczny, ze słuchawkami na uszach, główny w najlepszym punkcie sali i dwóch liniowych, by pilnować właściwego brzmienia skrajnych grup instrumentów) wraz z dyrygentem oceniają w tajnym głosowaniu orkiestry, przyznając lepszej trzy punkty, przegranej -- zero punktów. W przypadku niemożności rozstrzygnięcia, obie orkiestry dostają po jednym punkcie.
Do etapu pucharowego przechodzą dwie najlepsze orkiestry.
A potem kolejno się eliminują do skutku.
W finale można zagrać, jako dogrywkę, hymn "Ligi Mistrzów".
(Zainspirowany uwagą 3M, że Filharmonicy Berlińscy byli lepsi u siebie do Royal Concertgebouw, być może dlatego, że dysponowali atutem własnej sali koncertowej.)
Etap drugi: zwycięzców przydzielamy do grup, w każdej grupie następuje wymiana orkiestr, które nawzajem grają u siebie. (Jedną połowę koncertu gra jedna orkiestra, drugą -- druga). Repertuar jest losowany -- obie orkiestry grajają każdego wieczoru to samo.
Krytycy (czterech krytyków -- techniczny, ze słuchawkami na uszach, główny w najlepszym punkcie sali i dwóch liniowych, by pilnować właściwego brzmienia skrajnych grup instrumentów) wraz z dyrygentem oceniają w tajnym głosowaniu orkiestry, przyznając lepszej trzy punkty, przegranej -- zero punktów. W przypadku niemożności rozstrzygnięcia, obie orkiestry dostają po jednym punkcie.
Do etapu pucharowego przechodzą dwie najlepsze orkiestry.
A potem kolejno się eliminują do skutku.
W finale można zagrać, jako dogrywkę, hymn "Ligi Mistrzów".
(Zainspirowany uwagą 3M, że Filharmonicy Berlińscy byli lepsi u siebie do Royal Concertgebouw, być może dlatego, że dysponowali atutem własnej sali koncertowej.)
piątek, 5 grudnia 2008
Prywata
Przepraszam za prywatę, ale mam zgryz. Co można robić w Warszawie między 4:05 a 7:15? Rano.
Rozważam:
a) spacer po mieście przed świtem,
b) koczowanie na Dworcu Centralnym,
c) wysyłanie korespondencji,
d) udanie się do biblioteki SGGW*.
---
*) Nie żebym miał potrzeby -- po prostu to jedyna placówka, obok pogotowa ratunkowego, barów zakąskowych, kantorów, bankomatów, stacji benzynowych i zakładów pogrzebowych, co do której całodobowości upewnił mnie internet. Może jeszcze kafejka internetowa się znajdzie?
Rozważam:
a) spacer po mieście przed świtem,
b) koczowanie na Dworcu Centralnym,
c) wysyłanie korespondencji,
d) udanie się do biblioteki SGGW*.
---
*) Nie żebym miał potrzeby -- po prostu to jedyna placówka, obok pogotowa ratunkowego, barów zakąskowych, kantorów, bankomatów, stacji benzynowych i zakładów pogrzebowych, co do której całodobowości upewnił mnie internet. Może jeszcze kafejka internetowa się znajdzie?
czwartek, 4 grudnia 2008
Recenzja
Zerkam do Gramophone*, a tu recenzja. W największym skrócie David Gutman twierdzi, że nowe nagranie V Symfonii Gustawa Mahlera jest:
Wyszukane i cywilizowane, nawet jeśli Jansons [PAK: dyrygent] wyprasował z niego nieco ironii.
Nie ma to, jak być dobrze poinformowanym przez recenzenta.
---
*) Zerkałem do papierowego.
Wyszukane i cywilizowane, nawet jeśli Jansons [PAK: dyrygent] wyprasował z niego nieco ironii.
Nie ma to, jak być dobrze poinformowanym przez recenzenta.
---
*) Zerkałem do papierowego.
środa, 3 grudnia 2008
Bursztynek, bursztynek
Widzę doniesienie o znalezieniu naszyjnika z bursztynu datowanego na epokę brązu w Anglii. Pytanie, skąd się wziął. Pada stwierdzenie, że 90% bursztynu pochodzi z Bałtyku, i że zapewne przetransportowali go Celtowie (czy Celtowie istnieli w epoce brązu? nie wiem, zastanawiam się). Na co pada odpowiedź innego komentatora:
Są także złoża w okolicach Lubartowa na Lubelszczyźnie, ok. 20- 50 metrów pod ziemią (w niektórych miejscach podobno dużo płycej). Jednak z tego co się orientuję, przynajmniej jeszcze 2- 3 lata temu nie było zgody na ich legalne i przemysłowe wydobycie.
Zachwyca mnie to rozumowanie -- skoro 2-3 lata temu wciąż był zakaz eksploatacji, to nie mamy żadnych przesłanek by twierdzić, że inaczej było w epoce brązu, ergo: złoża wówczas nie eksploatowano.
Są także złoża w okolicach Lubartowa na Lubelszczyźnie, ok. 20- 50 metrów pod ziemią (w niektórych miejscach podobno dużo płycej). Jednak z tego co się orientuję, przynajmniej jeszcze 2- 3 lata temu nie było zgody na ich legalne i przemysłowe wydobycie.
Zachwyca mnie to rozumowanie -- skoro 2-3 lata temu wciąż był zakaz eksploatacji, to nie mamy żadnych przesłanek by twierdzić, że inaczej było w epoce brązu, ergo: złoża wówczas nie eksploatowano.
wtorek, 2 grudnia 2008
Ach, ci tłumacze / te tłumaczki
Statki zatrzymano, cargo zabrano i umieszczono pod strażą, załogi sprowadzono na brzeg.
David S. Landes Bogactwo i nędza narodów (tłum. Hanna Jankowska), MUZA SA 2007
David S. Landes Bogactwo i nędza narodów (tłum. Hanna Jankowska), MUZA SA 2007
poniedziałek, 1 grudnia 2008
Spadam
Znajoma twierdzi, że spadła o stronę dalej w googlu, gdy ją wpisać z imienia i nazwiska. Ciekawe, że ja też. Ech, ci filmowcy! Strasznie się rozpychają!
Subskrybuj:
Posty (Atom)