Purcell był u mnie wyklęty. Wystarczyło się nieszczęśliwie zakochać z „If love’s a sweet passion” nuconym w pamięci.
I oto wkładam nową płytę do odtwarzacza – nomen omen zatytułowaną „Victorious Love” – Purcella śpiewa Carolyne Sampson. Słuchałem „O solitude”, słuchałem wielu innych rzeczy, słuchałem nawet „If love’s a sweet passion”, bez złych wspomnień. Ba! Słuchałem z przyjemnością! Czyżby Purcell odczarowany?
środa, 3 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz